piątek, 16 września 2011

Relaks

Kilka filmików z uspokajającą i relaksującą muzyczką:

środa, 17 sierpnia 2011

"Sekret" raz jeszcze

Wrzucam filmik jeszcze raz jako że lubi "wyparowywać" :)

Ładna, polska wersja:

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Na szybką poprawkę nastroju:) Projekt P.I.W.O.

Projekt P.I.W.O 2011 (Potężny Indeksowany Wyświetlacz Oknowy)



Kraków Juwenalia 2011 - PIWO Light Show AGH Kapitol


P.I.W.O.2 Jozin z Bazin


P.I.W.O. 3 - Czterej pancerni i pies


P.I.W.O. 4 - Re re kum kum + Ale urwał 11.05.2010

piątek, 22 lipca 2011

Odwyk od kompa:)

W końcu zaczynam wakacje jak należy - z dala od kompa i internetu, za to z ciekawymi książkami, ludźmi i z fantastycznym światem.
Pogoda na 100% będzie fantastyczna, bo przecież i w deszczowe dni może być ciekawie, bo tak na prawdę nie liczy się czy świeci słońce czy pada deszcz, nawet lokalizacja nie ma większego znaczenia, liczy się nastawienie i ludzie z którymi spędzamy czas, nawet jeśli ten człowiek to my sami, choć mi to nie grozi:)
Mam sporo spraw do przemyślenia, parę zaległych książek i sporo planów.
W sumie to tylko 9 dni, a ja cieszę się jak na podróż dookoła świata, mimo że nigdzie daleko się nie wybieram, ale spędzę je z osobami które kocham, od których uwielbiam się uczyć i z którymi odkrywanie świata jest czystą radością.
Cieszę się także że nie będzie internetu, bo cenię sobie wolność, a powoli zaczęłam wpadać w nałóg, zresztą wybieram się do dziury, gdzie nawet komórki nie mają zasięgu...


Szczęście to sposób patrzenia na świat:)

środa, 13 lipca 2011

100% odpowiedzialności

Każdy z nas jest w 100% odpowiedzialny za swoje życie, za sukcesy i niepowodzenia i nie rozsądnym postępowaniem jest sądzenie że jest inaczej, że coś lub ktoś jest winne.
Gdy byliśmy dziećmi nauczono nas że to rodzice są za nas odpowiedzialni, ale nawet wtedy prawda była inna... Byliśmy odpowiedzialni za swoje życie, to my odczuwaliśmy pozytywne lub negatywne konsekwencje swoich zachowań, fakt faktem rodzice często interweniowali, ale ich zachowanie było reakcją na nasze postępowanie, prawda? Reakcje rodziców bywały różne, nikt nie jest idealny, każdy popełnia błędy... Czasem postępowali rozsądnie a czasem nie, ale na ogół czynili to z miłości.
Człowiek dorosły nie ma już tej tarczy ochronnej i pełniej odczuwa konsekwencje swoich czynów, oczywiście że inni ludzie zawsze będą starali się mieć wpływ na nasze życie, ale czy im pozwolimy czy też nie to już nasza sprawa!
Myślisz że nie możesz np. rzucić pracy. Oczywiście że możesz, z tym że poniesiesz pełne konsekwencje tego czynu, ale tak naprawdę nic i nikt nie może Ci tego uniemożliwić, inni mogą tylko dołożyć następne konsekwencje( np. jak rzucisz pracę to pogorszysz relacje z partnerem).
To samo dotyczy emocji - Tak naprawdę nikt nas nie wkurza, to my tak reagujemy na czyjeś zachowanaie - to tylko i wyłącznie nasza reakcja, którą można kontrolować ( nie jest to łatwe, ale nauka chodzenia też nie była prosta).
Jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie w 100%, fakt faktem nasze reakcje i poglądy, a tym samym ocena czy coś jest rozsądne lub też nie opierają się na doświadczeniu i obserwacji innych ludzi, a tym samym mogą nawet znacznie mijać się z rzeczywistością.
To że większość znanych ci osób twierdzi że np. musisz chodzić co niedzielę do kościoła, nie koniecznie musi być prawdziwe i słuszne- to Ty podejmujesz decyzję.
To że większość znanych ci osób twierdzi że musisz pracować po 12h aby zarobić na utrzymanie rodziny także nie musi być prawdziwe, nawet jeśli oni tak robią - Ty możesz znaleźć inną drogę życia.
Gdy zdasz sobie sprawę z tego że to Ty jesteś w 100% odpowiedzialny za swój los, warto przemyśleć pewne sprawy od nowa. Dlaczego uważam tak a nie inaczej, skąd te wnioski? Może są już nieadekwatne do sytuacji ( często opieramy się na wnioskach z przedszkola!!!).
100% odpowiedzialności to 100% wolności. Tak długo jak długo będziesz sądzić że coś lub ktoś rządzi twoim życiem tak długo nie będziesz w pełni wolny, a pełna wolność jest ważnym elementem naprawdę szczęśliwego życia...
Wszystko co Cię dziś otacza jest konsekwencją Twoich decyzji i wyborów z przeszłości, nawet to jakim człowiekiem obecnie jesteś jest konsekwencją Twoich wyborów.
Czas skończyć z dziecinnym obwinianiem wszystkich i wszystkiego dookoła, bo w przedszkolu czasem działało - nie jesteś przedszkolakiem, a jeśli wychowujesz przedszkolaka też warto mu pokazywać że obwinianie i narzekanie nie przynosi dobrych rezultatów.
To że nie czujemy się odpowiedzialni za swoje życie wynika właśnie z doświadczeń z dzieciństwa, gdy np. powiedziałeś że nie dasz rady zawiązać bucika bo bucik cię nie lubi, a mama zrobiła to za Ciebie,zamiast pokazać co Ty robisz nie tak, na pewno zrobiła to z miłości,ale nie wpadła na to że w małej główce powstał schemat: mówię że czegoś nie mogę, bo jakiś przedmiot jest złośliwy i ktoś zrobi to za mnie, czyli to się opłaca. Dzieci to bardzo mądre istoty, ale nie koniecznie dochodzą do wniosków, które w przyszłości umożliwią im pełne i szczęśliwe życie, myślą krótkoterminowo, bo niby skąd mają mieć pojęcie o planowaniu długoterminowym i długofalowych skutkach, skoro nawet dorośli maja z tym ogromny problem?
Pomyśl dlaczego narzekasz? Dlaczego obwiniasz cały świat za swoje porażki? Dlaczego zwalasz winę na kolegów, pracodawcę, przepisy, rząd, ślepy los lub Zębową Wróżkę? Może to efekt naśladownictwa innych ludzi? Może jakiś obserwacji, wniosków, doświadczeń? Pomyśl skąd to się mogło wziąć?
Prawda jest taka że to Ty jesteś w 100% odpowiedzialny za swoje życie, to Ty ponosisz wszelkie konsekwencje swoich czynów, nawet jeśli były podyktowane przez kogoś, a Ty się zgodziłeś, to nadal to Ty ponosisz konsekwencje i to Ty jesteś odpowiedzialny za swoje życie.
Ja twierdzę że jesteś odpowiedzialny za swoje życie w 100%, ale dlaczego mi wierzyć na słowo? - przemyśl to samodzielnie, tylko bądź uczciwy wobec siebie,ok?

wtorek, 12 lipca 2011

Kolejna dawka motywujących demotywatorów



Może niezbyt optymistyczne,ale prawdziwe, z tym że krytyka wcale nie oznacza czegoś złego:)



Szczęście to sposób patrzenia na świat, sposób przeżywania...

Efekty pracy nad sobą:)

Więc nie warto wyolbrzymiać problemów:)






Każdy jest wyjątkowy i należy to uszanować

środa, 6 lipca 2011

Prawda a opinia większości

 Ostrzegam! Wywód filozoficzny, czyli jak szybko zrobić sobie wodę z mózgu...

Na ogół cenimy sobie prawdę, lubimy ludzi prawdomównych i poszukujemy prawdy. Jednak czym tak naprawdę jest prawda? Jak jest jej definicja?

W Wikipedii mamy naprawdę obszerne opracowanie tematu, które zaczyna się:

Prawda ( pojęcie filozoficzne)– cecha wypowiadanych zdań określająca ich zgodność z rzeczywistością. W mowie potocznej oraz w logice tradycyjnej prawda to stwierdzenie czegoś, co miało faktycznie miejsce lub stwierdzenie nie występowania czegoś, co faktycznie nie miało miejsca.

Prawda( pojęcie logiczne) to jedna z dwóch podstawowych wartości logicznych. Drugą jest fałsz. W logice matematycznej prawda jest jedynie symbolem i nie ma żadnego głębszego znaczenia, czym różni się od swojego potocznie używanego odpowiednika.

Niby proste i logiczne:)

Tyle teoria, z praktyką jest jak często bywa zupełnie inaczej. W życiu bardzo często zdarza się mylić prawdę z opinią większości...
Za poprawną pisownię uważamy to z czym zgadza się większość, z językiem podobnie. Jeśli większość nazywa dane zwierzę "pies" to uznajemy to za oczywistość i twierdzimy że na prawdę to zwierze jest psem, ale czy dlatego że dla większości ludzi wieloryb jest rybą to tak jest? Zresztą psa nazywamy psem tylko w języku polskim, w innych językach brzmi to zupełnie inaczej. Jeśli większość twierdzi że coś jest zdrowe to czy jest to prawda? Czy tylko opinia większości? Marchewka jest zdrowa - prawda czy opinia większości? Może komuś szkodzi, a do tego nie określono ilości - jestem przekonana że jeśli zjesz na raz 10kg to zdrowo się nie poczujesz:) A zresztą jaka marchewka? Może komuś chodzi o taką plastikową... Na ogół wszystko jest niedoprecyzowane i fakt że większość pomyśli o warzywie w normalnych ilościach nie znaczy jeszcze że zdanie "marchewka jest zdrowa" staje się prawdziwe...
Może na początek pomyślmy skąd się bierze opinia większości. Na ogół ludzie mają w życiu jakieś doświadczenia i wyciągają jakieś wnioski, jeśli wsadzisz rękę do wrzątku to się oparzysz, z sąsiadem będzie dokładnie tak samo, z koleżanką też, więc każdy dochodzi do wniosku że wrzątek parzy i trudno to podważyć ( chyba że zmienimy definicję wrzątku i oparzenia, bo znaczenie słów bywa względne...). Odnośnie podstawowych praw fizyki można z dużym prawdopodobieństwem założyć że opinia większości jest prawdziwa, co do tych bardziej zaawansowanych bywa różnie, ale od tego mamy ekspertów, którzy to zbadali i choć nie mamy potwierdzenia z własnego doświadczenia ufamy ich opinii i wnioskom jakie wyciągnęli ( choć z historii wiadomo że pojawiają się przełomowe odkrycia, nowe fakty i nagle trzeba opinię zrewidować i już prawda prawdą nie jest...).
Największym problemem w procesie poszukiwania prawdy są uogólnienia,szczególnie słówka : zawsze i nigdy.
Nie uda się komuś kilka razy i już wniosek - nigdy mi się nie udaje! To niemożliwe! Choć prawdą jest tylko fakt że nie udało się te kilka razy w danych warunkach, w danym czasie, miejscu i przy danej metodzie działania, wniosek że "to niemożliwe" jest grubą przesadą - jedyne co można stwierdzić to ze danej osobie w danych warunkach nie udało się osiągnąć zamierzonego celu.
Nie posprzątasz kilka razy i już wniosek: Zawsze robisz bałagan!
Jeszcze gorzej gdy na podstawie doświadczenia dotyczącego malej grupki ludzi wyciągamy wnioski o całej grupie - tak się rodzą stereotypy...
Ludzie, według mnie, mają zakodowane poszukiwanie prawdy absolutnej ( ciekawe skąd wniosek że takowa istnieje?), pragniemy zrozumieć jak działa nasz świat, jakimi rządzi się regułami, a jako że nie twierdzimy że nie mamy dość czasu i możliwości nie sprawdzamy wszystkiego osobiście ( wiele rzeczy jest zbyt niebezpiecznych i czasochłonnych). Swoje poglądy opieramy więc na wnioskach własnych i cudzych, ale wyciąganie wniosków z wniosków innych ludzi, na dodatek działających w innych warunkach niekoniecznie prowadzi do prawdy...

Znacie historię z lodem? :
Lód z wódką -problemy z koordynacją, a rano kac
Lód z piwem -tak samo
Lód z winem -tak samo
Lód z whisky -tak samo
Wniosek :
lód jest szkodliwy i wywołuje kaca:)

Opieranie się na opinii większości bywa naprawdę fatalne w skutkach, a na ogół wystarczy sprawdzić na sobie czy myślenie naprawdę boli i zwyczajnie przemyśleć obiegowe opinie czy w danej sytuacji może być to prawdą czy też raczej nie.
Opinie innych ludzi oczywiście mają swoja wartość i to ogromną, bo przecież nie damy rady wszystkiego sprawdzić od zera.
Moim zdaniem prawda absolutna nie istnieje, aczkolwiek poszukiwanie prawdy to fascynujące zajęcie - to moja opinia.
"Prawdy" odnoszą się do konkretnych warunków, czasu, sytuacji, miejsca i osób, a o tym szczególe na ogół się zapomina. Zresztą "wyjątek potwierdza regułę", podobno.
Warto nauczyć się ,choćby w pewnym zakresie, rozróżniać prawdę od opinii większości, szczególnie że pod pojęciem większości często kryją się tylko ludzie z pewnego kręgu, a w innych kręgach panuje zupełnie inna opinia większości...

A tak na prawdę to czuję że nic już nie wiem, choć to także nie jest w 100% pewne:)

środa, 29 czerwca 2011

Brian Tracy - cytaty dotyczące optymizmu:)

Bądź optymistą, we wszystkim dopatruj się pozytywów

Twój optymizm zależy od tego , jak tłumaczysz sobie różne rzeczy. Myśl pozytywnie.

Przejmij kontrolę nad swoim otoczeniem i zrób wszystko ,by zapanował w nim optymizm

Chcesz być osobą optymistyczną i pewną siebie?
Musisz mieć poczucie,że kontrolujesz własne życie.

Bądź wdzięczny za wszelkie przejawy dobra, które cie się przytrafiają.

Gdy czegoś bardzo chcesz, jesteś w stanie pokonać każdą przeszkodę, która pojawi sie na Twojej drodze.

Nieustannie przemawiaj do siebie w sposób pozytywny. Powtarzaj sobie: "Zrobię to! Zrobię to!", tak długo, aż Twoje obawy znikną.

Działaj śmiało, a niewidzialne siły przyjdą Ci z pomocą.

Zagraj w grę polegającą na doszukiwaniu się pozytywów w każdej sytuacji -95% Twoich uczuć powstaje na podstawie interpretacji kolejnych zdarzeń z Twojego życia.

chcesz być pewny siebie i myśleć pozytywnie?
Nie przestawaj myśleć o celach, które sobie wyznaczyłeś.

Myśl pozytywnie. im bardziej jesteś optymistyczny, tym bardziej będziesz pewny siebie.

Carpe diem. Zrób to, a poczujesz się mocny!


sobota, 25 czerwca 2011

Moje 10 przykazań

  1.  Jesteś w pełni odpowiedzialny za swoje życie, to Ty decydujesz co robisz i to Ty ponosisz konsekwencje...
  2. Szczęście to sposób patrzenia na świat, ono jest w Tobie, nie musisz go szukać -musisz je pielęgnować, aby mogło wzrastać, inaczej się schowa... Jest jak magiczna roślinka:)
  3. Szanuj siebie, innych ludzi i cały świat, bądź uczciwy względem siebie, nie łam obietnic które składasz...
  4. Rozwijaj się, idź swoją drogą, poszukuj prawdy, wyciągaj wnioski, staraj się udoskonalać swoje poglądy - pamiętaj że możesz się mylić - to niezbędny element samodzielnego rozwoju
  5. Ciesz się życiem, dostrzegaj jego pozytywne strony, bądź wdzięczny za to co masz (świat chętnie daje prezenty, ale tylko tym którzy ucieszyli się z poprzednich!), rozwijaj swoje poczucie humoru i uśmiechaj się jak najczęściej i pamiętaj że życie jest piękne!
  6. Żyj w zgodzie z samym sobą i zasadami rządzącymi światem, kochaj i akceptuj siebie, otaczaj się osobami które kochasz i akceptujesz, resztę toleruj, bądź asertywny
  7. Działaj tak aby świat stawał się bardziej przyjaznym dla Ciebie miejscem,traktuj ludzi tak chcesz być traktowany, jak najszybciej naprawiaj krzywdy które wyrządziłeś
  8. Realizuj swoje marzenia, zrób z nich konkretne cele, działaj, bądź uparty, ale elastyczny, cierpliwy, wytrwały i kreatywny, myśl i twórz, gdy się potkniesz, uśmiechnij się i idź dalej
  9. Prawda absolutna i doskonałość są jak drugi koniec tęczy, gdzie czekał garniec złotych monet, ale dawno już rozsypał się po świecie, więc idź i je zbieraj - starczy dla wszystkich, bo gdy jedną zbierzesz pojawią się dwie następne dla innych wędrowców:)
  10. Kochaj, po prostu kochaj - kochaj siebie, kochaj tych na których Ci zależy, pielęgnuj miłość okazując ją tak jak potrafisz, ucz się kochać każdego dnia, kochaj w zgodzie z samym sobą - nigdy na siłę, dla wszystkich jest szacunek. Miłość to największa tajemnica życia( to moja prywatna opinia)
To moje przykazania - tak jak napisałam prawda absolutna nie istnieje, dla mnie znaczą więcej niż te oficjalne, które oczywiście szanuję, ale to powyższe zasady staram się przekazać swoim dzieciom...

    czwartek, 23 czerwca 2011

    Poprawa jakości życia w mniej niż 5 minut

    Dziś znajoma mnie rozwaliła - powiedziała, że bardzo chciałaby zrobić coś pozytywnego ze swoim życiem, ale podobno nie ma czasu...

    To niemożliwe! -każdy ma równiutkie 24godziny na dobę, 7dni w tygodniu, 365 dni w roku i na ogół sporo lat życia przed sobą. Raczej problemem jest to, że z pewnych przyczyn zmusza się do robienia rzeczy, których nie uważa za pozytywne przez większość czasu -można coś z tą kwestią zrobić, ale to osobny temat.

    Jeśli tak samo jak moja znajoma uważasz że problemem jest mała ilość czasu, mam na to szybciutkie rozwiązanie:
    Listę pomysłów jak mając mniej niż 5 wolnych minut dziennie zrobić coś pozytywnego dla siebie, coś co będzie rozwijać i poprawiać jakość życia:
    • Wypij szklankę wody -poświęć na to min 3 minuty, delektuj się smakiem, skoncentruj się na czynności picia, poczuj to. Niby nic ,ale daje niesamowitą poprawę stanu psychicznego, a do tego większość ludzi pije za mało, a woda jest zdrowa ( co do tego jaka woda najlepsza rozwodzić się nie będę) . Jak nie lubisz wody -może być świeży sok.
    • Naucz się języka obcego -ale numer, w mniej niż 5 minut?! Oczywiście, pod warunkiem że znajdziesz te 3-5min codziennie: ucz się jednego słówka lub zwrotu dziennie, ale nie zmuszaj się aby je zapamiętać od razu, powtórz je następnego dnia z nowym słówkiem, a kolejnego dołóż następne, tak więc masz 3 słówka na 3-5 minut -to tak wiele? Po roku umiesz ponad 300słów, a przecież możesz uczyć się całych zdań -co polecam. Przy kompie możliwości masz jeszcze większe:)
    • Ucz się czegoś innego - szkicowania, gry w szachy, matematyki... To ty wiesz czego potrzebujesz, aby lepiej ci się żyło - korzystanie z kompa, youtube ( świetne kursy w kilkuminutowych filmikach), itd bardzo wskazane ,ale nie niezbędne.
    •  poćwicz oczy -zrób kilka jak największych "kółek" bez poruszania głową( na początku trudno o płynność), potem góra -dół kilka razy, potem prawo-lewo, następnie po przekątnej. Mrugnij kilka razy, wystaw palec przed twarz, poruszaj nim trochę wodząc oczami, a następnie ustaw w wygodnej odległości i patrz na przemian na palec i w dal, potem znów kilka kółek - ja dzięki tym prostym ćwiczeniom zmniejszyłam wręcz wadę wzroku mimo pracy przy komputerze:)
    • poćwicz przez 5 minut - nie licz na cud - mistrzem świata nie zostaniesz, ale zdążysz wyprostować i rozciągnąć kręgosłup, przypomnieć mięśniom że do czegoś służą, pięciominutowe przysiady, bieg w miejscu lub brzuszki to niezły wysiłek:)
    • posłuchaj piosenki,która wprowadza Cię w dobry nastrój
    • popatrz na obraz który poprawia Ci humor
    • popatrz na zieleń, na niebo, lub po prostu w dal...

    • pomyśl o tym kim jesteś, czym jest życie, Bóg, szczęście i inne tajemnice...
    • przeczytaj piękny wiersz lub opowiadanie - jak się uprzesz to możesz czytać jakąś książkę po 5 minut dziennie - trochę to zajmie, ale w końcu lepiej przeczytać coś wolno niż wcale, oczywiście możesz słuchać czegoś nagranego na mp3 czy jak tam lubisz:)
    • zapal świeczkę, popatrz w ogień i spróbuj zrozumieć co to jest ogień - przyda się alarm ,bo można się "wtopić" na dłużej
    • weź dowolny przedmiot i skoncentruj się tylko na nim i jego cechach -nie myśl o niczym innym - minuta to już duży sukces - to ćwiczenie koncentracji
    • poćwicz pamięć - przypomnij sobie miniony dzień, twarz jakieś osoby, coś czego się uczyłeś, budynki które mijałeś
    • pomarz przez 5 minut- wyobraź sobie, że właśnie spełnia się Twoje największe marzenie - to niesamowicie motywuje do działania i przywołuje dobre pomysły na realizacje marzeń
    • powiedz komuś coś miłego, powiedz osobie którą kochasz - Kocham Cię! - to nie zajmie 5 minut! Jeśli nie masz nikogo bliskiego w pobliżu powiedz obcej osobie drobny komplement - np. pani w markecie -"Piękna fryzura" - poprawisz jej humor:) To nic nie kosztuje!!!
    • przytul kogoś, pogłaszcz psa, w razie braku kogokolwiek zafunduj sobie automasaż
    • uśmiechnij się, choćby sam do siebie, a najlepiej do kogoś, do kogokolwiek
    • zadzwoń do mamy, taty ,dawno nie widzianej koleżanki, rodzeństwa,itd;  nie rozgaduj się, po prostu okażesz że pamiętasz o nich - nie zapomnij o powiedzeniu czegoś miłego- "Śpieszmy się kochać ludzi...
    • weź kartkę papieru i przez 5 minut wypisuj:
    -wszystkie rzeczy za które możesz być wdzięczny
    -to co ma dla ciebie dużą wartość, lista wartości
    -swoje marzenia
    -swoje sukcesy
    -swoje mocne strony
    -pozytywne cechy partnera, lub kogoś innego z najbliższego otoczenia
    -plan na następny dzień, tydzień ,miesiąc, rok...
    -rzeczy które poprawiają ci humor
    Na początku będzie trudno, ale po jakim czasie będzie to bardzo przyjemne i rozwijające, oczywiście nie wszystkie podpunkty w ciągu pięciu minut -wybierz jeden:)
    •  pobaw się - jeśli masz zabawki to zabawkami, jeśli nie to użyj wyobraźni - długopis to znakomita rakieta, myszka od komputera może być czołgiem, własne palce też mogą się przydać - kiedy ostatnio to robiłeś?
    •  zdejmij buty i pomasuj sobie stopy - absurdalne, ale dzięki temu stajemy się zdrowsi, nawet jeśli robi się to 100% amatorsko
    • umyj zęby - jak często to robisz i jak długo, umyj je porządnie przez 3-5 minut.
    • zamknij oczy i obserwuj własne ciało, swoje odczucia, postaraj się je zlokalizować i nazwać - bardzo ciekawe wyniki... Najlepiej robić to w ciszy i spokoju, nagle poczujesz zapachy i różne sygnały płynące z ciała
     Sądzę że w ciągu dnia każdy da radę znaleźć nawet kilka takich wolnych "pięciominutówek" - jeśli będziesz robić coś systematycznie będą efekty, poprawisz choćby odrobinkę swoje życie... to pomysły na zrobienie czegoś dobrego w mniej niż 5 minut -brakiem czasu się nie wytłumaczysz;) Jest tylko "mały" haczyk - to działa tylko stosowane systematycznie -jak lekarstwo:)

    A teraz wybierz coś z powyższej listy i po prostu to zrób - to zajmie mniej niż 5 minut, przecież masz czas, bo siedzisz przed kompem i to czytasz:) Tylko pamiętaj, aby jutro też wygospodarować AŻ 5 minut.

    Albo jeśli nic ci nie odpowiada to podziel się własnymi pomysłami na poprawę jakości życia w mniej niż 5 minut o choćby odrobinkę  - to też nie zajmie więcej niż 5 minut.

    Wszystko osiąga się małymi kroczkami...

    Nauczę Cię żyć...

    Ostatnio ta piosenka chodzi mi po głowie i wprowadza w dobry nastrój:



    wtorek, 21 czerwca 2011

    Tajemnicze czarne drzwi

    Pewien sędzia, który żył na Dzikim Zachodzie miał dziwny zwyczaj: każdemu kryminaliście, którego skazywał na powieszenie, dawał wybór: szubienica albo czarne, nieznane drzwi.
    Kiedy nadchodził czas egzekucji, sędzia ów zawsze kierował do skazanego takie słowa:
    -Co wybierasz – szubienicę czy czarne, nieznane drzwi?
    Prawie każdy, któremu to proponował wybierał sznur.
    Pewnego dnia szeryf zapytał:
    -Dlaczego wszyscy wybierają powieszenie, zamiast tych czarnych drzwi?
    Sędzia odpowiedział
    -Oni zawsze wybierają coś znanego, wolą to od nieznanego. Ludzie boją się czegoś, czego nie znają. Ja dałem im wybór
    -Co takiego jest za tymi drzwiami? - zapytał się szeryf.
    -Wolność - odpowiedział sędzia - ale bardzo mało ludzi ma dość odwagi, aby wybrać drogę do nieznanego.

    poniedziałek, 20 czerwca 2011

    Budda i sołtys

    Pewnemu sołtysowi nie podobał się tryb życia Buddy. Postrzegał go jako leniucha, który przyciąga do siebie młodych ludzi i uczy próżnowania. Świadomy postawy tego człowieka, Budda udał się z uczniami do jego domu i poprosił o jałmużnę:
    -Bhawati! Bhikszam dehi (O błogosławiony, błagam o jałmużnę).
    Sołtys, który wypatrzył Buddę zbliżającego się do jego domu, krzyknął:
    -Ty leniuchu! Nie zasługujesz na żadną jałmużnę. Wynoś się! Niepotrzebnie traciłeś czas.
    Sołtys obficie zasypywał Buddę obelgami i wyzwiskami. Rozbawiony Budda uśmiechał się...
    Po wyczerpaniu swojego repertuaru obelg sołtys uspokoił się i spytał:
     - W jaki sposób udało ci się pozostawać nieporuszonym wobec wszystkich tych obelg, jakimi cię zasypywałem?
    W odpowiedzi usłyszał: -Przyszedłem do ciebie prosić o jedzenie. Załóżmy, że przyniosłeś mi jedzenie, a ja odmówiłem przyjęcia go. Co byś zrobił z jedzeniem?
    -Zabrałbym je z powrotem – odparł ten człowiek.
    Budda dokończył:
    -Zamiast strawy dałeś mi wszystkie swoje obelgi. Odmówiłem ich przyjęcia. Co się z nimi stało? Wracają do ciebie. Nie mam z nimi nic wspólnego:)

    sobota, 18 czerwca 2011

    Zacznij od siebie -uczciwość

    I kolejny raz namawiam do egoizmu.
    Chcesz być lepszym człowiekiem to zadbaj o siebie - dla wielu brzmi to nielogicznie, ale według mnie tak właśnie jest.
    Jeśli ktoś jest nieszczęśliwy to siłą rzeczy rozsiewa wirusa nieszczęśliwości, jeśli ktoś siebie nie kocha i nie szanuje to jakim cudem ma kochać i szanować innych? Aby móc się czymś podzielić ze światem musimy to po prostu mieć.
    Cenimy sobie uczciwość, chcemy być uczciwymi ludźmi, to najrozsądniej zacząć od bycia uczciwym względem samego siebie, uczciwość względem innych przyjdzie jak gdyby z automatu. Będąc uczciwymi względem samych siebie, bierzemy odpowiedzialność za siebie i swoje życie, nie szukamy wymówek,działamy i mówimy szczerze, bo nie chcemy oszukiwać sami siebie. Kłamstwo zaczyna się od próby oszukania samego siebie - "to przecież nie była moja wina, muszę coś wymyślić" . Człowiek uczciwy względem siebie nie musi kombinować, po prostu stało się jak się stało, na drugi raz będzie lepiej, to a to pochrzaniłem, ale mam do tego prawo, bo jestem człowiekiem i uczę się na własnych błędach i tyle.
    Człowiek uczciwy względem siebie działa według swoich zasady, wartości które uznaje, zna swoje mocne i słabe strony, widzi zarówno pozytywy jak i negatywy.
    Ludzie uczciwi względem siebie robią wszystko aby dotrzymać obietnic danych sobie a także innym( jeśli coś obiecujesz komuś obiecujesz także sobie,prawda?). Jeśli obiecałam sobie nie jeść słodyczy to aby być uczciwa względem samej siebie nie mogę ich jeść i tyle, jeśli obiecuję sobie że będę codzienne mówić dzieciom że je kocham to po prostu to robię - nie oszukuję siebie obietnicami bez pokrycia, natomiast jeśli złamię daną sobie obietnicę to zwyczajnie się do tego przyznaję, nie szukam wymówek, ale myślę co mogę zrobić aby uniknąć takiej sytuacji w przyszłości i robię wszystko co w mojej mocy aby zdobytą wiedzę wykorzystać w praktyce.
    Cenimy sobie miłość, wiec zacznijmy od pokochania samego siebie, od akceptacji własnej osoby, nie wyklucza to chęci zmian w przyszłości, działania aby coś zmienić, poprawić, ale przecież każdy zasługuje na miłość. Jeśli kochamy siebie, innym łatwiej jest kochać nas a nam kochać ich. Bądźmy uczciwi względem siebie - nie oszukujmy się że nie zasługujemy na miłość, że musimy na nią zasłużyć - nie kocha się za coś!!!
    Jeśli cenimy sobie bogactwo, to nie ukrywajmy tego faktu, pieniądze nie są złe, to przecież tylko narzędzie, więc przestańmy potępiać ludzi bogatych, podejrzewać ich bezpodstawnie o najgorsze, przypisywać im negatywne cechy - jeśli jak większość ludzi uważasz pieniądze za pożyteczne narzędzie do realizacji marzeń i planów to przestań się o nich źle wypowiadać, przestań o nich źle myśleć, bo to hipokryzja na maksa.
    Każdy wyznaje trochę inne wartości, coś innego się dla niego liczy, każdy ma inne plany i marzenia - przyznajmy się do nich sami przed sobą.
    Ja na przykład nie cenię sobie sławy w stylu gwiazd ekranu i sportu - nie kręci mnie to i nie interesuje, nie udaję zainteresowania tymi osobami, uczciwie podczas spotkań ze znajomymi mówię że naprawdę nic mi nie mówią podobno super sławne nazwiska i nikomu to nie przeszkadza, oglądam filmy dla treści, muzyki słucham dla rozrywki. Jeśli cenię jakiegoś celebrytę to za jakieś konkretne dokonania, które mi imponują, które mają dla mnie wartość.
    Dla mnie ogromną wartość ma natomiast najbliższa rodzina, wolność, miłość, entuzjazm, optymizm, czas dla siebie, radosne odkrywanie świata - lubię się uczyć i tyle, kontakt z naturą, zdrowie i atrakcyjny wygląd, bycie sobą i poznawanie siebie, wszechstronny rozwój i poszukiwania szczęścia. Pieniądze i dobra materialne też się dla mnie liczą,cenię sobie bogactwo, życie w dobrobycie, pracę mądrą i przyjemną a nie ciężką.
    Cenię sobie szczerość nawet do bólu, egoizm w pozytywnym wymiarze, chciwość motywującą do działania na korzyść siebie,nie na szkodę innych, życie po swojemu, chodzenie własnymi ścieżkami, nawet jeśli jest to nadkładanie drogi.
    Nie wierzę w obiektywizm. Nie cenię wybitnie tradycji - to tylko miły dodatek, czasem ma głębszą treść, a czasem nie, nie cenię formalnych religii, za to duchowość ma dla mnie ogromne znaczenie, cenię inteligencję i spryt, cenię odwagę, fantazję i twórczość, cenię indywidualizm.
    Tolerancja dla mnie to tylko akceptacja odmienności, do póki nie narusza moich praw i przekonań.
    Twierdzę że seks jest ważny, naturalny i dobry, a bez dopasowania seksualnego trudno o udany związek.
    Nie uważam demokracji za najlepszy ustrój, socjalizm jest według mnie złem, nie mam zwyczaju przestrzegać absurdalnego prawa kiedy tylko się da i nikomu to nie szkodzi, nie lubię poprawności politycznej.
    Cenię ludzi którzy myślą po swojemu ,działają niekonwencjonalnie, nawet na granicy prawa i poza zdrowym rozsądkiem, cenię ludzi z pasją, nawet totalnie z mojego punktu widzenia absurdalną, cenie ludzi upartych w dążeniu do celu, ale nie upierających się przy nie działających systemach i metodach działania.
    Cenię ludzi elastycznych, gotowych na zmiany, łatwo aklimatyzujących się w zmiennych warunkach, cenię ludzi którzy osiągnęli sukces, cokolwiek to dla kogo oznacza.
    Cenię ludzi mających inne zdanie, inne poglądy i inne wartości, ponieważ mogę się od nich dużo nauczyć i zrewidować słuszność mojego podejścia, ale tylko pod warunkiem wzajemnego szacunku i braku agresji. Nie uznaję prawd absolutnych. Jeśli mam dobry powód i przekonywujące dowody potrafię zmienić swoje podejście i punkt widzenia - przecież błądzić jest rzeczą ludzką.
    Cenię sobie poczucie humoru i dystans do świata i samego siebie. Nie znoszę rutyny, ale lubię mieć dobry plan i go realizować. Moim celem i wartością nadrzędną jest szczęście i wszystkie jego elementy składowe

    To moje wartości - moje wyrażenie uczciwości wobec samej siebie -lista oczywiście chaotyczna, rozwleczona i niepełna - ale sądzę że lepszej nie zrobisz - nie podpuszczam;)

    piątek, 17 czerwca 2011

    Strach ma wielkie oczy...

    Każdy czegoś się boi - to całkowicie normalne.
    Problem jest wtedy gdy nasze lęki utrudniają nam realizowanie swoich celów, blokują rozwój i komplikują życie. Jak pokonać strach? Podobno wystarczy zrobić to czego się boimy - tylko w teorii jest to proste...

    Proponuję wybrać się na wojnę ze strachem i przygotować strategię:)
    Przykładowa strategia:

    Po pierwsze - rozpoznanie wroga
    -Czego naprawdę się boisz?
    -Boję się jeździć windą
    -Przeraża cię winda?
    -Boję się że się zerwie i że spadnę...
    -Czyli boisz się upadku z wysokości
    Nazwa wroga - lęk przed upadkiem z wysokości.
    Dlaczego jest wrogiem? - przez niego muszę wchodzić na 10 piętro schodami ( jeśli lęk przed upadkiem z wysokości utrudnia ci życie także w inny sposób - zapisz to i przygotuj strategię dla poszczególnych odmian wroga)


    Po drugie - jakie wróg ma szanse na wygraną?
    Jak sądzisz jaka jest szansa że winda się zerwie i że spadniesz? Dowiedz się jakie są zabezpieczenia,  co naprawdę się stanie w razie awarii?


    Po trzecie - znajdź przyczynę lęku
    Akurat strach przed upadkiem z wysokości jest jednym z lęków wrodzonych, sprawia że jesteśmy czujni stojąc nad przepaścią, to sygnał ostrzegawczy ale nic więcej, a do tego np. w windzie nie stoisz bezpośrednio nad przepaścią, masz podłogę i ściany, więc skąd lęk? Jest bezpiecznie. Może widziałeś w filmie jak zrywa się winda? W filmach często początek mają różne strachy, ale przecież wiesz doskonale że to fikcja...

    Po czwarte - znajdź korzyści ze zwycięstwa
    - Musisz wiedzieć dokładnie co zyskasz?
    -Pokonując strach przed windą będę częściej odwiedzał znajomych mieszkających w blokach na wysokich piętrach, będę mógł podziwiać piękne widoki, nie będę tyle dreptać po schodach, rodzina będzie ze mnie dumna że wygrałem z lękiem
    -Czyli jakie twoje wartości, które wyznajesz i uważasz za ważne na tym zyskają?
    -Wartości? Cenię rodzinę, a ona na pewno skorzysta. Cenię podróże,poznawanie świata, a wiele miejsc było dla mnie niedostępnych z powodu mojego lęku. Cenię zdrowie, wchodzenie po schodach jest zdrowe, ale już dźwiganie ciężarów nie koniecznie. Cenię opinię innych ludzi, a jeśli pokonam lęk to będą ze mnie dumni, nie będą traktować jak świra, będą mnie bardziej szanować.
    -Świetnie -czyli wiesz już że dużo zyskasz

    Po czwarte - przeżyj to w wyobraźni
    Przeżyj najbardziej pozytywny scenariusz - postaraj się odtworzyć w umyśle jak jedziesz windą do wspaniałego miejsca na wysokim piętrze i przeżywasz tam coś cudownego, po czym spokojnie wracasz windą, może być to miejsce realne lub wymyślone -byle była winda


    Po piąte - przygotuj się na najgorszy scenariusz
    - Na najgorszy? Przecież mam się nie bać?
    -Właśnie dlatego, aby zrobić pierwszy krok warto osłabić lęk - weź ze sobą naładowaną komórkę, jakby winda się zacięła między piętrami, nie musisz także jechać sam - zabierz przyjaciela, nie wybieraj starej "podejrzanej" windy tylko np. nową w galerii handlowej.
    -Masz rację, już tak bardzo się nie boję i czuję wręcz że te wszystkie środki ostrożności są zbędne, jestem gotowy aby to zrobić!

    Po szóste - zrób to
    Zrób to raz, potem drugi i trzeci, wybieraj coraz wyższe poziomy - dłuższe windy, windy w gorszym stanie, windy z przejrzystymi ściankami i podłogą

    Po siódme - ciesz się z zwycięstwa nad lękiem!!!
    Poczuj własną odwagę, bądź dumny z siebie i ciesz się życiem:)

    Najlepsze jest to że z każdym zwycięstwem twój poziom odwagi wzrasta i kolejne "wojny" będą łatwiejsze, ale uwaga - lęk nie istniej tylko po to aby nam rujnować życie, jego celem jest ostrzeżenie - bądź ostrożny, myśl i działaj rozważnie . Opanowany lęk jest twoim przyjacielem, jest niczym oswojony piesek broniący przed brawurą i zbędnym ryzykiem. Walczymy z nim tylko wtedy gdy wyrwał się z pod kontroli i przesadza z tym pilnowaniem niczym wyjątkowo nadopiekuńcza mamusia.
    Do końca z nim nie wygramy bo to bez sensu. Warto opanować strach przed windą, ale odrobina lęku przed upadkiem może uratować nam życie włączając w mózgu sygnał ostrzegawczy -Hej, człowieku, pomyśl co robisz, czy to ma sens -jeśli tak - rób, jeśli nie - odsuń się!

    wtorek, 14 czerwca 2011

    Moja lista wartości

    Czyli to co dla mnie się liczy w życiu.
    Opracowane pod wpływem nagrania Macieja Wieczorka : Leniwy bogacz -„Jak zrobić tak, żeby Ci się chciało, tak jak Ci się nie chce?”

    Moja lista wartości:

    Szczęście
    Czas dla siebie
    Wszechstronny rozwój
    Rodzina
    Miłość 
    Bezpieczeństwo
    Bogactwo, pieniądze
    Dom marzeń
    Podróże
    Wolność
    Kontakt z naturą
    Zdrowie i atrakcyjny wygląd

    Większej wartości nie ma dla mnie:

    Państwo, patriotyzm - lubię swój kraj, szanuję, ale nic ponadto

    Poprawność polityczna -wręcz nie lubię, zwykły szacunek i tolerancja -oczywiście

    Opinia innych ludzi, ich aprobata, uznanie

    Sława, kariera na pokaz

    Bogate życie towarzyskie

    Formalna religia -życie duchowe to inna sprawa

    Tradycja - miły dodatek,ale nie wartość sama w sobie


    Każdy ma prawo do swojej listy wartości - nie ma lepszych i gorszych list, ważne aby żyć w zgodzie ze swoimi wartościami. 

    Każdy cel do osiągnięcia powinien być podparty o wartości które się dla nas liczą i które wcielamy w życie realizując plan, ma to ogromną wartość motywacyjną:)

    środa, 8 czerwca 2011

    Motywacja

    Pamiętam że w LO na ścianie w głównym holu wisiał napis :
    "Boże spraw aby chciało mi się tak bardzo jak mi się nie chce..."

    Skąd te problemy z motywacją?

    Jeśli mamy jasno wyznaczone cele, które są dla nas atrakcyjne i do tego przedstawiliśmy je sobie w ciekawej formie, tak że chcąc nie chcąc wielokrotnie w ciągu dnia mamy je przed oczami, a do tego opracowaliśmy konkretne kroki jakie musimy podjąć aby je zrealizować teoretycznie nie powinno być problemu - a jednak problem istnieje...
    Aby cokolwiek osiągnąć ( zgubić nadwagę, nauczyć się języka obcego, pływania czy wczesnego wstawania) potrzebujemy motywacji, pewności że się uda i dobrego planu działania i wytrwałości.

    Sukces( osiągnięcie celu)= motywacja+ pewność że się uda + dobry plan działania+ wytrwałość

    Każdy z tych elementów jest równie ważny, a co najlepsze wpływają one na siebie w znaczący sposób; np. jeśli mamy kiepski plan działania trudno będzie nam mieć pewność że się uda, a tym samym nasza motywacja do działania spadnie, a z wytrwałością będzie problem, dlatego aby mieć motywację musimy dbać o pozostałe elementy.

    Zresztą nie ma czegoś takiego jak brak motywacji - jest tylko kiepsko ukierunkowana motywacja - mamy motywację do objadania się, do leżenia na kanapie i gapienia się w telewizję - warto sobie uświadomić co sprawia że mamy taką ,niezbyt korzystną motywację, jaki jest cel ( skutek) takich działań, czy na pewno tego chcemy?

    Jak można podnieść swoją dobrze ukierunkowaną motywację?

    -po pierwsze dobry plan, konkretny, zawierający małe, łatwe kroczki, rozpisany lub rozrysowany w skali lat, miesięcy ,dni i godzin - to nie jest strata czasu! Warto poświęcić na to nawet kilka tygodni a potem go uzupełniać! Wielu osobom pomaga także upublicznienie( niekoniecznie całościowe) swojego planu i wyników swoich wysiłków, mi np. bardzo pomaga tworzenie blogów oraz dzielenie się planami z mężem i przyjaciółką. Dzieląc się marzeniami i planami trzeba jednak uważać, aby nie trafiły do osoby która nas zdemotywuje...
    -po drugie - nagrody za małe kroczki, najlepiej z góry wpisać je w plan działania, dobrze jeśli nagrody nie są pieniężne, materialne( ale oczywiście możemy np. za pozmywanie i posprzątanie w kuchni zafundować sobie np truskawki z jogurtem:). Świetna jest lista czynności które lubimy, które poprawiają nasz nastrój - nagle łatwiej zabrać się np. za naukę wiedząc że za 15 minut zakuwania mam 15 minut przeglądania ulubionych portali, słuchania ukochanej muzyki, grania w jakąś grę, lub robienia nic - jeśli to nam odpowiada.
    -po trzecie - Czas na relaks - dobrze dobrane nagrody gwarantują czas na relaks - przepracowanie nie jest niczym dobrym, prowadzi do wypalenia i porzucenia realizacji planu - lepiej wolniej a skuteczniej. Nic nie demotywuje bardziej niż nadmiar stresu, obowiązków i brak odpoczynku, oczywiście najlepiej jest znaleźć coś co równocześnie nas odpręża i przybliża do obranego celu - a takich rzeczy jest sporo, wystarczy ruszyć głową:)
    - po czwarte - brak kar za niewywiązywanie się z planu, karą jest już brak nagrody i sam fakt że nie zrobiliśmy kroku w kierunku obranego celu, nie warto bardziej się dołować
    -po piąte - zrobić listę awaryjną - są takie dni kiedy nic się nie chce, warto więc przewidzieć takie stany i przygotować plan B -  łatwiejsze zadania, np. jeśli uczymy się języka obcego dobrym pomysłem jest oglądanie kreskówek w danym języku - wewnętrzny leń szczęśliwy a nauka i taki idzie do przodu, raz na jakiś czas można zamiast ćwiczyć jak należy iść na długi spacer do parku... Ważne jest aby mieć gotową taką listę, bo jak się nic nie chce to raczej trudno będzie wpaść na dobry pomysł. Oczywiście warto w takim wypadku najpierw skorzystać z punktu szóstego, a nuż się zachce:)
    -po piąte - tablica marzeń - to co jest naszym nadrzędnym celem przedstawione w ciekawej formie obrazka, nagrania lub filmiku jeśli ktoś ma ochotę -gdy czujemy że motywacja idzie w nieodpowiednim kierunku - pokarzmy jej właściwą drogę- wystarczy spojrzeć na tablice,posłuchać nagrania lub obejrzeć filmik, poczuć jak to będzie gdy będziemy to mieć czy też umieć, stworzyć jak najsilniejszą wizualizację ( wizualizację warto przeżywać jak najczęściej - to daje kopa do działania!) Pewnym rodzajem tablicy marzeń są przykłady prawdziwych osób ,które to osiągnęły - warto sięgać do biografii, filmów, fotografii obrazujących nasze zrealizowane cele! Oni mogli - to dlaczego nie ja - dam radę, takie prawdziwe historie dają niezłego kopa, można też dzięki nim wyciągnąć wnioski z cudzych błędów - życie jest za krótkie aby zdarzyć popełnić wszystkie pomyłki.
    -po szóste - prawo do błędów. Błędy nie są niczym złym, są niezbędnym elementem rozwoju, to że coś się nie udało powinniśmy traktować jako cenną lekcję, wyciągnąć z niej wnioski, ale nie rozmyślać o tym za dużo, tylko działać dalej uwzględniając poprzednie doświadczenie. To że raz coś nie wyszło nie może zabierać nam motywacji, powinno działać dokładnie na odwrót - teraz już wiem jak tego nie robić, więc jestem o krok do przodu, teraz pójdzie mi łatwiej, więc chętnie zabieram się do dzieła.
    Nie popełnia błędów tylko ten który nic nie robi - mamy prawo błądzić, dzięki temu możemy dokonać cudownych odkryć,odnaleźć nowe ścieżki, rozwijać się...
    -po siódme - przemyśl co i dlaczego cię demotywuje - przeanalizuj sytuację, dlaczego odczuwasz motywację w nieodpowiednim kierunku, co cię tam pociąga, jakie mogą być prawdziwe powody tej chęci( np. do nic nie robienia) dokąd cię prowadzi, pomyśl czy naprawdę warto, czy to co zyskujesz w ten sposób ma dla ciebie jakąś wartość? Czy warto taką czynność wykorzystać jako nagrodę? A może wcale nie jest zła i mimo wszystko zbliża Cię do celu? Może wystarczy lekko ją zmodyfikować?
    -po ósme- czasami trzeba zacisnąć zęby i po prostu się zmusić - tego chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, to wyjście ostateczne, gdy zawiodą wszelkie inne metody, ale czasami jedyne słuszne.

    Pomysłów na zmotywowanie się do działania we właściwym dla siebie kierunku jest możliwe, oczywiście każdy jest inny i ma prawo stosować inne techniki - mam nadzieję że moja lista będzie choć odrobinkę pomocna i zainspiruje kogoś do podjęcia działań podwyższających motywację zbliżającą nas do wyznaczonego celu

    czwartek, 2 czerwca 2011

    Ferrero Bruno "Najszlachetniejsze rozwiązanie"

    Pewien człowiek dzięki gorliwej pracy i uczciwym transakcjom zbudował dobrze prosperujące przedsiębiorstwo. W miarę upływu lat zaczął się martwić o jego przyszłość, ponieważ nie miał dzieci ani bliskich krewnych, z wyjątkiem trzech siostrzeńców. Kiedyś przywołał do siebie tych młodzieńców i oświadczył im:

    - Mam pewien problem, a temu, kto wymyśli najlepszy sposób jego rozwiązania, dam w spadku wszystko, co posiadam.

          Dał każdemu taką samą sumę pieniędzy i poprosił, by kupili coś, co wypełni jego wielkie biuro.

    - Nie wydawajcie więcej, niż wam dałem - powiedział - i wróćcie przed zachodem słońca.

         Przez cały dzień siostrzeńcy, każdy oddzielnie, starali się wypełnić polecenie wuja. Wreszcie, gdy cienie mocno się już wydłużyły, posłusznie wrócili, aby zdać sprawozdanie ze swoich działań. Wuj czekał na nich z niecierpliwością, ciekawy ich zakupów.

         Pierwszy siostrzeniec przytaszczył kilka worków styropianowych "orzeszków", które po wysypaniu niemal wypełniły gabinet. Kiedy opróżniono pokój, drugi siostrzeniec wniósł pęki napełnionych helem balonów, które uniosły się po całym gabinecie, wypełniając go lepiej niż styropian. Trzeci natomiast stał z boku w milczeniu. Wuj zapytał:

    - A ty co masz do pokazania?

    - Wuju - odrzekł młodzieniec - połowę pieniędzy wydałem na pomoc dla rodziny, której dom spalił się wczorajszej nocy. Potem spotkałem grupę zaniedbanych dzieci i większość z tego, co mi zostało, dałem na klub młodzieżowy w biednej dzielnicy. Za niewielką resztę kupiłem tę świecę i zapałki.

         Następnie zapalił świecę, a jej światło wypełniło cały pokój! Dobrotliwy stary wuj pojął, że oto stoi przed nim najszlachetniejszy z całej rodziny. Pobłogosławił siostrzeńca za to, że zrobił najlepszy użytek z podarowanych pieniędzy, i przyjął go do swego przedsiębiorstwa.

    czwartek, 26 maja 2011

    Anioł

    Pewnego dnia dziecko było gotowe aby się urodzić i zapytało Boga:
    -Jutro chcecie mnie posłać na Ziemię, a ja jestem takie małe i bezbronne jak sobie poradzę? Jak tam przeżyję?
    -Wybrałem dla ciebie anioła - on się tobą zaopiekuje.
    -Ale tu jest ciepło i bezpiecznie, jestem w pełni szczęśliwe...
    -Twój anioł będzie pilnował abyś także na Ziemi czuł się bezpieczne i aby było ci ciepło, a do tego będzie cię przytulał i śpiewał piosenki, nawet na rękach będzie cię nosił. Poczujesz prawdziwą anielską miłość i dobroć.
    -A jeśli nie zrozumiem co ludzie będą do mnie mówić,przecież nie znam ich języka?
    -Nie martw się - twój anioł powie ci mnóstwo cudownych i pięknych słów, lepszych niż wszystkie które tu słyszałeś, do tego z anielską cierpliwością wszystko ci wyjaśni i wszystkiego będzie cię uczył.
    -A co mam robić kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?
    -Anioł nauczy cię jak się modlić.
    -Boże, ale podobno na Ziemi są źli ludzie - kto mnie ochroni?
    -Nie bój się - Twój anioł będzie cię ochraniał nawet z narażeniem własnego życia, zrobi wszystko aby nic złego ci się nie przytrafiło, czasem będziesz wręcz miał dość tej ochrony.
    -Ok, jak tak to się nie boję, ale i tak będę zawsze smutny ,bo nie będę widział Ciebie!
    -Twój anioł pokaże ci piękno świata, pokaże jak dostrzegać niewidzialne w widzialnym, w jego oczach odnajdziesz mój blask pełen radości, miłości i dobroci - mój dotyk poczujesz gdy przytulisz się do swego anioła.
    -Ale jak ja znajdę swojego anioła?
    -Nie musisz go szukać, będzie cię od początku otaczał i chronił, a potem wprowadzi na świat i spojrzy Ci w oczy i od razu poczujesz że to on.
    - Dobrze, Boże jestem gotowy, ale mam jeszcze jedną prośbę - zdradź mi imię mojego anioła.
    -Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz mówił do niego "Mamo".

    Na podstawie zasłyszanej kiedyś historyjki.

    środa, 25 maja 2011

    Życie jest piękne:)


    Życie jest piękne!





    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!
    Życie jest piękne!



                                           Życie jest piękne!
                                           Po prostu piękne!!!


    poniedziałek, 23 maja 2011

    Czego uczę się od dzieci?

    Czego uczę się od własnych dzieci?
    Czego ja jako osoba dorosła mogę uczyć się od maluchów które jeszcze nie poszły nawet do przedszkola?

    Co ciekawe jest tego bardzo, bardzo dużo:
    • Uczę się jak z uporem dążyć do celu, nie przejmować się upadkami, własnymi ograniczeniami, nie tłumaczyć się że świat jest zły, a schody za wysokie
    • Uczę się jak walczyć o swoje, nie poprzestawać na małym, gdy chcę więcej, marzyć i marzenia realizować tak szybko jak to tylko możliwe
    • Uczę się jak zawsze mieć wysoką motywację i chęci do działania
    • Uczę się jak przeżywać prawdziwą radość, cieszyć się z drobiazgów, dostrzegać cudowność zwyczajnych rzeczy, zachwycać się dmuchawcami, motylkami i bańkami mydlanymi, samolotem, autem i kałużą.
    • Uczę się jak spontanicznie okazywać emocje, śmiać się głośno i nie udawać że wszystko jest ok gdy nie jest
    • Uczę się niesamowitej kreatywności i wyobraźni; przechodzę nawet testy, gdy synek z dumą pokazuje mi kartkę z kilkoma kreskami, kropkami i koślawymi kółkami mówiąc - tu  je mama - już dostrzegam swoją podobiznę:) Nagle dwa klocki mogą być domem, patyk mieczem, kwiatek cudownym diamentem.
    • Uczę się nie przejmować się drobiazgami - brudna bluzka to nie koniec świata
    • Uczę się nie rozpamiętywać złych i trudnych chwil, przeżyć je i dalej cieszyć się życiem,  nie użalać się nad sobą
    • Uczę się cierpliwości, ogromnej cierpliwości
    • Uczę się odwagi, braku lęku przed śmiesznością, porażką i upadkiem
    • Uczę się jaką frajdą może być sprzątanie, układanie talerzy i inne "nudne" zajęcia
    • Uczę się wygłupiać, bawić na całego, chlapać wodą, biegać boso po placu zabaw, udawać małpkę
    • Uczę się bycia sobą, bez zbędnego udawania, bez zakładania masek i wciskania że to moja twarz
    • Uczę się zadawać pytania, prosić o to czego pragnę
    • Uczę się przyjmować prezenty bez sztucznej skromności - tak po prostu z szczerą radością .
    •  Uczę się jak okazywać miłość bez słów
    • Uczę się jak być naprawdę szczęśliwym, że szczęście jest w każdym z nas, że wystarczy go nie zakrywać
    • Uczę się co jest naprawdę w życiu ważne, a co tylko przydatne
    • Uczę się obserwując ich, żyjąc z nimi, widząc jak odbierają świat, jak go poznają, robiąc błędy, przyznając się do nich, uczę się w każdej sekundzie wspólnej zabawy, przy każdym posiłku, kąpieli, z każdym dotykiem małych łapek, z każdym uśmiechem i z każdą łezką - uczymy się od siebie nawzajem, ale mam wrażenie, że oni uczą minie więcej i dużo cenniejszych rzeczy, które zagubiłam gdzieś po drodze...

    sobota, 21 maja 2011

    Alfabetyczne zarządzanie czasem

    A - B - C -- D - E - F -G -H -I- J

    A - B - C  czyli priorytety:)

    Zadania typu A
    Sprawy które musisz zrobić, ponieważ niewywiązanie się przyniesie poważne konsekwencje

    Zadania typu
    Sprawy które powinieneś zrobić, ale konsekwencje będą łagodne

    Zadania typu C
    Sprawy które chcesz zrobić, ale niezrobienie ich nie przyniesie minimalne negatywne konsekwencje

    Jeśli tylko to możliwe najpierw załatwiamy wszystkie sprawy A ,potem B a na końcu z grupy C - proste, logiczne i skuteczne!

    D- E -F - G - H - I - J

    D - deleguj - wszystko co może bez problemu zrobić ktoś inny, (szczególnie jeśli może to zrobić lepiej i szybciej, a Ty w tym czasie zrobisz coś co możesz załatwić tylko samodzielnie) - zleć mu, oczywiście oferując coś w zamian ( pieniądze, inną czynność)

    E - eliminuj wszystkie niepotrzebne rzeczy, które nic nie wnoszą pozytywnego a tylko zabierają Ci czas

    F - fascynacje. Znajdź też czas na sprawy które Cię fascynują, sprawiają przyjemność, jeśli czujesz się osobą wypaloną takie zajęcia z kategorii F masz prawo przestawić do A, ponieważ ratują psychikę

    G - głupie, nieskuteczne metody zamień na skuteczne - nie pracuj ciężko tylko mądrze!

    H- poczucie humoru i dystans do samego siebie:)

    I - inteligencja i innowacja. Działaj i planuj inteligentnie, nie bój się nowych rozwiązań i pomysłów, bądź twórczy.
    ( tak naprawdę to to samo co punkt G, ale miało być alfabetycznie - to taki mój przejaw twórczości:)

    J - jazda! Do dzieła!


    Inspiracja:
    Brian Tracy - metoda A-B- C- D -E

    piątek, 20 maja 2011

    Ferrero Bruno "Zaproszenie"

          Pewien właściciel zamku urządził wielkie przyjęcie, na które zaprosił wszystkich mieszkańców wioski przylegającej do dworu. Olbrzymie piwnice tego wielkodusznego szlachcica nie były jednak w stanie zaspokoić pragnienia nienasyconych tak wielkiego zastępu zaproszonych gości. Zwrócił się więc z prośbą do wszystkich mieszkańców:
    - Na środku podwórza, na którym to będzie się odbywało przyjęcie, postawię ogromną beczkę. Niech każdy z was przyniesie swoje wino i wleje je do środka. Potem wszyscy będą mogli z niej czerpać i pić do syta.
         Jeden z wieśniaków przed przyjściem na dwór wypełnił swój dzban wodą, myśląc: "Jeśli wszyscy przyniosą wino, nikt się nie zorientuje, że w beczce jest trochę wody, nikt się o tym nie dowie!".
         Przybywszy na uroczystość, wlał zawartość swojego dzbanka do beczki, po czym zasiadł za stołem. Pierwsi goście, którzy poszli zaczerpnąć z niej trochę wina, natychmiast się zorientowali, że w beczce była tylko woda. Okazało się, że wszyscy pomyśleli w ten sam co on sposób, przynosząc jedynie wodę...

    Co robić z negatywnymi emocjami?

    Czym są negatywne emocje?
    Są to te emocje które wpływają negatywnie na nasze życie - nie ma emocji obiektywnie dobrych i złych, mamy prawo przeżywać je wszystkie. Zazdrość może działać jako pozytywna motywacja - "też mogę to osiągnąć!", w wielu sytuacjach smutek jest czymś naturalnym i zdrowym i należy sobie pozwolić na łzy i bycie smutnym aby zachować zdrowie psychiczne ( utrata bliskiej osoby...), złość może także pozytywnie nas zmotywować do działania. Problem pojawia się gdy emocje przesłaniają logiczne myślenie, gdy pod ich wpływem krzywdzimy samych siebie i innych zaczynamy kombinować jak się ich pozbyć, rozpoczynamy walkę z nimi...
    Niestety siłą woli dużo nie zdziałamy - opór rodzi opór, wmawianie sobie "nie jestem wściekła" w momencie w którym jestem wściekła do niczego nie prowadzi, ewentualnie jedna negatywna emocja zmienia się w inną ( nie radzę sobie z wściekłością - jestem do niczego, wściekłość znika ale zastępuje ją poczucie bezsilności...) To błędne koło!
    Walka z emocjami nie ma sensu - nawet jeśli wygramy bitwę, przegramy wojnę, bo na wojnie nie ma wygranych - każdy przegrywa...
    Ok, ale co w takim razie możemy zrobić, aby radzić sobie z emocjami.
    Należy zacząć z nimi żyć w pokoju:)
    Nie żartuję, należy zaakceptować fakt że są obecne w naszym życiu i zaczać je świadomie obserwować:
    Gdy emocje biorą górę zacznij o nich myśleć, nazwij swoje emocje, wykombinuj dlaczego do Ciebie "przyszły", poczuj je w swoim ciele - zlokalizuj zmiany czysto fizyczne zachodzące w organizmie: napięcie mięśni, szybsze bicie serca, pomyśl dlaczego tak reagujesz - skąd to się bierze? Co to dawało naszym przodkom? W jaki sposób to odczuwasz? Napięcie? Gdzie? Jakie? Jak silne? Na jak dużym obszarze? Skoncentruj się na obserwacji! Poznaj "wroga". Nie walcz z nim - tylko obserwuj. A najlepsze w procesie rozpoznawana cech negatywnych emocji, próby pełnego ich przeżycia jest to, że to bardzo bardzo trudne, ponieważ w momencie gdy chcemy taką emocję zbadać, ona ucieka:)
    Podobne działanie można podjąć w przypadku gdy chcemy uspokoić dziecko ( na dorosłych też działa:), pytamy się co czuje i dlaczego, gdzie czuje napięcie, co robi serduszko? Jeśli u nas pojawiają się negatywne emocje mówimy o tym " zaczynam odczuwać irytację z powodu Twojego zachowania, moje serce zaczyna przyspieszać, a co Ty czujesz?", "Gdzie jest Twój gniew? W rączkach? Dlatego są gotowe uderzyć?" "Pokarz Gdzie to czujesz? Jaki ma kształt?", "Czujesz złość?", to świetna metoda wzajemnego rozwijania inteligencji emocjonalnej.
    Po całym zajściu, gdy emocje już totalnie opadną, warto przeanalizować sytuację, bez pretensji i pouczania, po prostu ustalić suche fakty. Oczywiście należy także mówić o pozytywnych emocjach i zacząć świadomie o nich myśleć, dobre emocje mają to do siebie że nie uciekają gdy chcemy się z nimi "zaprzyjaźnić", wyjątkiem bywa ekscytacja, nadmierna obserwacja niezwykle skutecznie ją unicestwia, zresztą ekscytacja może być pozytywnie lub negatywnie ukierunkowana i często warto ją spacyfikować:)
    Co do obserwacji dobrych i miłych emocji, warto nie przesadzać z naukowym podejściem, tylko po prostu je przeżywać i cieszyć się nimi oraz starać się, aby nam jak najczęściej towarzyszyły, ponieważ stanowią dość skuteczny parasol chroniący przed emocjami których nie lubimy.
    Oczywiście nie da się na siłę odczuwać tylko pozytywnych emocji, negatywne prędzej czy później się pojawią, ale zamiast walczyć z nimi spróbuj poobserwować - nic nie stracisz jeśli to nie zadziała, a możesz dużo zyskać, chociażby lepiej poznać samego siebie:)
    Moim zdanie to dużo skuteczniejsze niż liczenie do dziesięciu.
    Jeśli zaobserwujesz że Twoje ręce są gotowe do walki i po prostu musisz coś zrobić i koncentrowanie się na tych odczuciach nie pomaga to pozwól im działać - boksuj poduszkę, pognieć papier, albo zwyczajnie nimi poruszaj patrząc na nie i cały czas obserwuj co właściwie odczuwasz, gdzie znajduje się gniew i złość, czy mają jakąś temperaturę. Na początku to nie jest łatwe, ale z doświadczenia wiem, że skuteczne i dość szybko można dojść do wprawy.
    Pamiętaj na wojnie nie ma prawdziwych wygranych - każdy traci, oswój swoje emocje, zaakceptuj je, a one stopniowo zaczną ci służyć i pomagać, zamiast utrudniać życie:)

    Ferrero Bruno "Bajka o uczuciach"

    Dawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy - takie jak: dobry humor, smutek, mądrość, duma; a wszystkich razem łączyła miłość. Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę. Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili. Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu - miłość poprosiła o pomoc.
    Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:
    - Bogactwo, czy możesz mnie uratować?
    - Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności. Nie ma tam już miejsca dla ciebie. - Odpowiedziało Bogactwo.
    Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.
    - Dumo, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.
    - Niestety nie mogę cię wziąć! Na moim statku wszystko jest uporządkowane,
    a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.
    Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek.
    - Smutku, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość,
    - Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam. - Odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.
    Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.
    Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu... Nagle Miłość usłyszała:
    - Chodź! Zabiorę cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec.
    Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca. Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec. Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
    - Powiedz mi proszę, kto mnie uratował ?
    - To był Czas. - Odpowiedziała Wiedza.
    - Czas? - zdziwiła się Miłość - Dlaczego Czas mi pomógł?
    - Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość - Odrzekła Wiedza.

    Ferrero Bruno "Jak sól"

    Żył sobie kiedyś pewien król, który nosił szlachetne imię Henryk Mądry. Posiadał trzy córki, o imionach: Alba, Bettina i Szarlota. W skrytości król najbardziej uwielbiał Szarlotę. Będąc zmuszony do tego, aby zdecydować o tym, która z nich będzie następczynią tronu, wezwał je wszystkie do siebie i zapytał: "Moje kochane córki, jak bardzo mnie kochacie?".

         Najstarsza odpowiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak światło dnia, jak słońce, które obdarowuje drzewa swoim ciepłem. Ty jesteś moim światłem!".

         Szczęśliwy król, kazał usiąść Albie przy swojej prawicy, po czym zawołał drugą córkę. Bettina powiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak największy skarb świata, twoja mądrość jest o wiele cenniejsza od złota i drogocennych kamieni. Ty jesteś moim bogactwem!".

         Pocieszony i uszczęśliwiony wyznaniem córki ojciec, kazał jej usiąść po swojej lewicy. Potem zawołał Szarlotę. "A ty, moja malutka, jak bardzo mnie kochasz?" - zapytał ją z czułością. Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała bez żadnego wahania: "Ojcze, kocham cię tak bardzo jak sól kuchenną!".

    Król zaniemówił: "Co powiedziałaś? Ojcze, kocham cię jak sól kuchenną?".

         Król nie zdołał powstrzymać swego gniewu i krzyknął ze złością: "Niewdzięcznico! Jak śmiesz traktować mnie w ten sposób ty, która byłaś jasnością moich oczu. Precz ode mnie! Pozbawiam się mojego ojcostwa i każę ci się wynieść!".

         Biedna Szarlota, nie mogąc powstrzymać się od płaczu, musiała opuścić dwór i królestwo swego ojca. Zaczęła więc pracować w kuchni ościennego króla. A że była piękna, dobra i umiała wspaniale gotować, już w niedługim czasie została główną kuchmistrzynią króla.

         Pewnego dnia przybył z wizytą do pałacu król Henryk. Wszyscy mówili o nim, że był bardzo smutny i samotny. Miał trzy córki, ale pierwsza z nich uciekła z pewnym kalifornijskim gitarzystą. Druga wyjechała do Australii, aby hodować kangury, a najmłodsza z nich została wygnana przez samego króla. Szarlota natychmiast rozpoznała swojego ojca. Poszła zaraz do kuchni i zaczęła przygotowywać najwspanialsze potrawy. Jednak zamiast dodawać do nich soli dosypywała cukier.

         Podczas całego obiadu wszyscy kręcili nosami i robili miny: każdy próbował jakieś danie i w chwilę po tym w nieprzyzwoity sposób wypluwał je w serwetkę. Rozwścieczony król nakazał przywołać do siebie kucharkę. Wezwana Szarlota powiedziała wtedy spokojnie: "Kiedyś mój ojciec wygnał mnie z domu za to, że powiedziałam mu, iż kocham go jak sól kuchenną, która nadaje smaku wszystkim potrawom. Właśnie dlatego nie chcąc mu robić kolejnej przykrości dodałam do wszystkich potraw cukier".

         Król Henryk podniósł się ze łzami w oczach: "To sól mądrości przemawia przez twoje słowa, moja córko. Przebacz mi i przyjmij moją koronę".

         Zarządzono wielkie przyjęcie, a wszyscy zaproszeni płakali z radości: ówczesne królewskie kroniki zaświadczają, że wszystkie ich łzy były słone.

    środa, 18 maja 2011

    Ferrero Bruno "Kolorowe kredy"

     Nikt nie pamiętał, kiedy ten człowiek przybył do miasta. Wydawało się, że zawsze tam był - na chodniku najbardziej zatłoczonej ulicy, przy której pełno było sklepów, restauracji, eleganckich kin; po której spacerowano co wieczór i gdzie spotykali się zakochani. Klęcząc na chodniku, kolorowymi kredami malował aniołki i cudowne pejzaże pełne słońca, szczęśliwe dzieci, rozwijające się kwiaty i sny o wolności.
         Z czasem mieszkańcy miasta przyzwyczaili się do tego mężczyzny. Niektórzy rzucali jakąś monetę na rysunek, czasami zatrzymywali się i rozmawiali z nim. Mówili o swych zmartwieniach, o nadziejach, mówili o swych dzieciach, o tym najmłodszym, które chciało jeszcze spać z rodzicami i o tym najstarszym, które nie wiedziało, jaki kierunek studiów wybrać, bo trudno jest rozszyfrować przyszłość... Człowiek słuchał. Słuchał wiele, mówił mało.
         Pewnego dnia mężczyzna zaczął zbierać swoje rzeczy, by odejść stamtąd. Wszyscy zgromadzili się wokół niego i patrzyli. Patrzyli i czekali.
    - Zostaw nam coś na pamiątkę.
         Człowiek pokazywał im swoje puste ręce. Cóż miał im zostawić? Ludzie jednak otoczyli go i czekali. Wówczas mężczyzna wyciągnął ze swego plecaka kolorowe kredy. Te, którymi malował anioły, kwiaty, sny i rozdzielił je pomiędzy ludźmi. Kawałek kolorowej kredy dla każdego, potem bez słowa odszedł.
         Co zrobili ludzie z tymi kolorowymi kredami? Ktoś oprawił ją, ktoś inny zaniósł do muzeum sztuki nowoczesnej, ktoś umieścił ją w szufladzie, większość zapomniała o nich.

    Przyszedł człowiek i pozostawił również tobie możność pokolorowania świata.
    Co zrobiłeś z twymi kolorowymi kredami?

    wtorek, 17 maja 2011

    Opowiadanie o czterech świecach

    Cztery świece spokojnie płonęły. Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiały.

    Pierwsza powiedziała: – Ja jestem POKÓJ. Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. Myślę, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgasnąć.
    I płomień tej świecy zgasł...

    Druga: Ja jestem WIARA. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła.
    Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją...


    Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. Nie mam już siły płonąć. Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. Nienawidzą najbardziej tych, których kochają – swoich bliskich.
    I nie czekając długo i ta świeca zgasła...

    Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Co robicie? Musicie płonąć! Boję się ciemności!
    I zapłakało...

    Wzruszona czwarta świeca powiedziała: Nie bój się! Dopóki ja płonę zawsze możemy zapalić tamte świece. Ja jestem NADZIEJA.
    Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.

    Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.

    Autor nieznany - wygrzebane w sieci

    poniedziałek, 16 maja 2011

    Przecież to oczywiste!

    Jak często mówisz dziecku, że jest dla Ciebie najważniejsze, że je kochasz, że Ci bardzo zależy na jego szczęściu? Myślisz - to przecież oczywiste, ono to wie? Na pewno?

    Jak często mówisz członkowi rodziny że cieszysz się że wyniósł śmieci, że pozmywał, że wytarł buty, że odłożył coś na swoje miejsce, że nie zapomniał umyć rąk przed obiadem?Jak często mówisz że cieszysz się ze śniadania, obiadu, kolacji, czystych okien, pachnących włosów i obciętych paznokci?
    Myślisz - to przecież oczywiste, to jego/jej obowiązek?
    A gdy czegoś nie zrobi...?

    Jak często mówisz partnerowi że go/ją kochasz?
    Jak często mówisz rodzicom że jesteś im wdzięczny/wdzięczna za wszystko co dla Ciebie zrobili?
    Jak często dziękujesz swojemu psu że jest ci wierny i darzy bezgraniczną ufnością?
    Myślisz - to głupie, przecież to oczywiste?

    Jak często dziękujesz koleżance że znalazła czas aby Cię odwiedzić?
    Ekspedientce, że była miła i uśmiechnięta mimo zmęczenia?
    Koledze lub koleżance z pracy że jak co dzień zaproponowali kawę?
    Myślisz - po co - to przecież dla nich oczywiste, tak jest, to ich obowiązek, powinność, to normalne...

    Jak często mówisz komuś że ładnie wygląda, że lubisz jak się uśmiecha, że cieszysz się że go widzisz, słyszysz i czujesz? Jak często mówisz komuś że podoba Ci się jak pachnie? jak mówi? jak gestykuluje?

    Jak często okazujesz komuś że cieszysz się że jest obecny w Twoim życiu?

    Jak często cieszysz się że żyjesz? Jak często okazujesz światu ten fakt?

    Jak się czujesz gdy ktoś podziękuje Ci za rzecz oczywistą? Jak się czujesz słysząc że jesteś dla kogoś osobą kochaną i ważną? Jak się czujesz gdy ktoś tak po prostu się do ciebie uśmiechnie?

    Jak często mówisz co czujesz i dlaczego? Jak często dzielisz się swoimi uczuciami, emocjami, myślami?
    Jak często myślisz że inni rozumieją "przekaz międzywierszowy"? Że tak samo odbierają rzeczywistość? Że powinni się domyślić? Że to przecież takie oczywiste?

    Odpowiedzi i wnioski też są oczywiste...