poniedziałek, 31 stycznia 2011

Zaakceptować siebie -cz.2

Akceptuję siebie...

Akceptuję siebie - moje dobre i słabsze strony, jestem taka jaka jestem, mogę to zmienić w przyszłości rozwijając się w pozytywnym kierunku, a teraz po prostu się akceptuję jako wyjątkową i niepowtarzalną osobę.

Akceptuję siebie jako kobietę, moje ciało, moje emocje i kobiece hormony. Lubię swój atrakcyjny wygląd, nogi które stają się coraz zgrabniejsze, brzuszek który staje się z dnia na dzień bardziej płaski...

Akceptuję siebie jako matkę, kocham moje dzieci i ich wpływ na mnie, akceptuję to że nie spędzam z nimi dużo czasu, akceptuję to, że robię wszystko co mogę, aby czas który mamy dla siebie wykorzystać na maksa, a brudne naczynia mają prawo leżeć i czekać... Akceptuję to że czasami jest mi ciężko zachować spokój i opanowanie, że muszę bardzo się koncentrować aby być konsekwentnym, aby właściwie okazywać im uczucia...

Akceptuję siebie jako osobę zarabiającą pieniądze, daje mi to szczęście i satysfakcję, akceptuję długie godziny poświęcone temu celowi, akceptuję różnych klientów budzących różne emocje i odczucia, akceptuję konieczność ciągłego doszkalania się i zwiększania poziomu wiedzy i umiejętności...

Akceptuję siebie jako człowieka, jestem wyjątkowym przedstawicielem homo sapiens z wszystkimi mocnymi i słabymi stronami, akceptuję swoje organy i ich potrzeby, zmysły, mózg i możliwości...

Akceptuję siebie jako żonę, kocham swojego męża, wspieram, czasem zrzędzę,narzekam i pouczam go, akceptuję mocne i słabe strony naszego związku, nasze udane rozmowy i drobne sprzeczki oraz większe konflikty i nieporozumienia, które możemy przezwyciężyć wzmacniając nas i nasze małżeństwo...

Akceptuję siebie jako kochankę, moje potrzeby i preferencje, mój sposób osiągania i przeżywania orgazmu, akceptuję lepsze i gorsze dni, wzrosty i spadki potrzeb, potrzebę eksperymentowania i odkrywania nowych doznań, akceptuję potrzebę rozmów z partnerem, wyrażania siebie...


Akceptuję siebie jako osobę bardzo gadatliwą, lubię rozmawiać i mogę wykorzystywać to w pozytywny sposób, akceptuję fakt że muszę pracować nad umiejętnością słuchania, że czasem mówię za dużo...

Akceptuję swoją inteligencję, zdolność uczenia się, kojarzenia faktów, popełniania błędów, błądzenia, strzelania gaf - daje mi to powód do śmiechu i możliwość uczenia się na własnych błędach i szukania nowych rozwiązań, oraz zwiększa kreatywność...

Akceptuję swoją więź z naturą, konieczność kontaktu z drzewami i innymi roślinami, akceptuję fakt że bez wycieczki do lasu " się duszę", akceptuję fakt że kocham zwierzęta i zawsze będą obecne w moim życiu...
Lubię słuchać śpiewu ptaków, szumu wiatru, podziwiać piękno gór i lasów, potęgę burzy i moc kropel deszczu... Akceptuję emocje które natura we mnie wyzwala.

Akceptuję swoje lęki, akceptuję lęk przed ośmieszeniem, przed porażką, przed kontaktami z ludźmi, wiem że się boję i wiem że to irracjonalny lęk, że potrafię śmiać się z siebie, że bez porażek, błędów i pomyłek nie ma prawdziwego rozwoju, wiem że kontakty z ludźmi są niezbędne w moim życiu, wiem że moje lęki coraz bardziej słabną, znam je coraz lepiej i coraz lepiej sobie z nimi radzę...

Akceptuję swoją chęć poznawania świata, wzrastającą przez kontakt z własnymi dziećmi od których łatwo można zarazić się pasją odkrywcy. Akceptuję swój "głód wiedzy", potrzebę czytania, uczenia się, akceptuję fakt że ludzie różnie na to reagują - mają do tego prawo...

Akceptuję swój niski poziom odpowiedzialności za swoje życie, niski poziom systematyczności i cierpliwości, dzięki temu że wiem jakie są mogę i to akceptuję mogę to zmienić, mogę uczyć się konsekwencji, pozbywać się bałaganiarstwa, niecierpliwości i słomiany zapał przemieniać w trwałe dążenie do celu...

Akceptuję swoje emocje, które próbują przejmować kontrolę nad moimi zachowaniami, akceptuję te pozytywne i negatywne, uczę się je sobie uświadamiać i kontrolować, tak aby były moim błogosławieństwem i wielkim darem...

Akceptuję swoją świadomość, podświadomość, nadświadomość, swój umysł, swoje myśli i emocje, swojego ducha i ciało, rozum i "serce", swoje plany i marzenia...

Akceptuję swoje ciało, swoje otoczenie i sytuacje w których się znajduję, akceptuję to miasto, ten kraj, tą planetę ten wszechświat i jego prawa...

Akceptuję swoje problemy z pełną akceptacją siebie...

Akceptuję siebie w 100% :)

środa, 26 stycznia 2011

Zaakceptować siebie

Jak zaakceptować siebie?


-rozpoznawanie i zaspokajanie swoich potrzeb:

Ćwiczenia praktyczne:

-10 rzeczy, 10umiejętności i 10cech na których naprawdę mi zależy

  • co muszę zrobić aby je zaspokoić? Jaka jest cena ich zaspokojenia? Czy nadal mi zależy? Jeśli tak to do roboty;)

  • Minimum 10 rzeczy, cech które w sobie lubię i 10 których nie lubię

  • Dlaczego je lubię lub też nie? Co mogę zrobić z tymi których nie lubię? Czy jetem gotowa zapłacić cenę za pozbycie się ich? W jakich okolicznościach cechy których nie lubię będą dla mnie dobre?


-bycie sobą: ( przyda się samoświadomość)

      • 10 cech charakteru lub związanych z emocjami które do mnie pasują

      • czy zawsze taka jestem, czy w pewnych okolicznościach udaję? Dlaczego? Jakie cechy maskuję a jakie udaję? Warto przeanalizować kila różnych sytuacji( dom, praca, przyjęcie, spacer, z rodzina ,z przyjaciółmi, gdy załatwiam coś z obcym człowiekiem)

      • w jakich rolach występujesz? ( córka- syn, matka- ojciec, brat- siostra, kolega-koleżanka, przyjaciółka-przyjaciel, nauczyciel-uczeń, klient- obsługa, pracownik- szef) jakie cechy okazujesz a jakich nie? Dlaczego?


-życie teraźniejszością:

Tego co było nie da się zmienić – można co najwyżej wyciągnąć wnioski

Tego co będzie do końca nie przewidzimy – możemy co najwyżej mieć dobry plan

Teraźniejszość jest – nie zmienimy tego, możemy co najwyżej zmienić swoje nastawienie i dążyć do zmiany w przyszłości

Nie ma sensu zamartwiać się grubym brzuchem, nie zmienimy faktu że w przeszłości za dużo się jadło za mało ruszało, możemy zaakceptować fakt – mam gruby brzuch, teraz nic na to nie poradzę- nie zrobię puff i nie zniknie, ale od teraz więcej ćwiczę, przechodzę na dietę i w przyszłości będę mieć wspaniały brzuch:)


-"Błogosławieni Ci którzy potrafią śmiać się z siebie- nigdy nie zabraknie im rozrywki " :)

Niezwykle przydatna umiejętność- mam z nią spory problem i wiele satysfakcji daje mi jej nauka.


-szczęście, radość z bycia z sobą:

Samotność to nie osamotnienie, warto podejść pozytywnie do chwil z samym sobą i czerpać z nich wiedzę i zadowolenie

Ćwiczenie praktyczne:

Poświęcić kilka-kilkanaście minut dziennie na kontakt z samym sobą – może to być medytacja, ale też przypiłowanie paznokci czy spacer- ważne aby myśleć o sobie pozytywnie i cieszyć się z chwili sam na sam z sobą:)


-pozytywne nastawienie do innych, otwartość na uczucia i komplementy:

Dajmy innym ludziom szansę – jeśli ktoś mówi nam coś miłego nie szukajmy na siłę podtekstów, nauczmy się przyjmować komplementy – udawana skromność nikomu nie daje nic dobrego. Najlepiej powiedzieć po prostu: "Dziękuję" i szczerze się uśmiechnąć:)


Aby coraz bardziej akceptować siebie należy nad tym pracować, nie dać się toksycznym ludziom, mediom , zwiększać swoją samoświadomość i inne "czynniki szczęściotwórcze"


sobota, 22 stycznia 2011

Moje szczęście zależy ode mnie

Karteczka w łazience nad lustrem:

"Patrzysz w oczy jedynej osobie od której zależy Twoje szczęście"


Moje szczęście jest we mnie

Moje szczęście zależy ode mnie

Moje szczęście jest produktem ubocznym rozwoju

Moje szczęście jest moim naturalnym stanem

Moje szczęście jest we mnie cały czas


Moje szczęście zasłaniają mi:

  • moje doświadczenia i wnioski które z nich wyciągnęłam, powstałe z nich lęki, ograniczenia

  • nierealne oczekiwania

  • przekonania które dałam innym ludziom sobie wpoić , szczególnie zapis rodzicielski

Wystarczy odłożyć je na bok i cieszyć się blaskiem szczęścia;)

środa, 12 stycznia 2011

Elementy składowe szczęścia



Chcę pisać tego bloga przede wszystkim z myślą o sobie, moim rozwoju i poszukiwaniach maksymalnego szczęścia.

Mam też nadzieję, że trafi tutaj ktoś, kto pokarze mi inny punkt widzenia, inne poglądy i wyrazi swoją opinię, dzięki czemu wzbogaci moje życie a czytając moje notatki wzbogaci swoje;)

Sądzę, że szczęście jest w nas samych, wystarczy je odnaleźć i uwolnić.

Szczęścia nie da się złapać, dotknąć, ale można je poczuć.

Każdy z nas ma pewien poziom szczęścia zależny od wielu czynników i cała sztuka polega na tym aby ten poziom zwiększać.

Kto się nie rozwija ten się cofa, żywi nie mogą stać w miejscu, a życie to cudowna wędrówka przez świat, ciągłe odkrycia i nowe doznania – idę więc w stronę maksymalnego szczęścia i będę czerpać radość z tej niezwykłej wędrówki;)

Pod wpływem ciekawych książek i własnych przemyśleń doszłam do wniosku, że poziom szczęścia jest sumą poziomów niżej wymienionych dziedzin, które oddziałują jedna na drugą:

-samoświadomość( im więcej wiemy o sobie tym lepiej)

-samoakceptacja i wiara w siebie( nie wystarczy wiedzieć kim się jest, trzeba się akceptować i wierzyć we własne siły)

-rozwój, zdobywanie wiedzy i umiejętności,działanie( nie perfekcjonizm a ciągły rozwój z prawem do błędów ,do poszukiwań)

-komunikacja, stosunki międzyludzkie( człowiek jest istotą stadną, no nie?)

-miłość( odkrywać jej niezwykłą naturę, uczyć się jej...)

-dostrzeganie dobra, optymizm( to zapomniana sztuka ale warto ją praktykować, bo dostrzegamy świat przez pryzmat siebie, swojego nastawienia)

-przekraczanie stref bezpieczeństwa( jak być szczęśliwym ograniczając się włąsnymi lękami?)

-spełnianie potrzeb ciała( jedzenie i picie, powietrze, ruch, odpoczynek: relaks i sen)

-odpowiedzialność za swoje życie( koniec z obwinianiem, poczuciem winy, każdy sam odpowiada za swoje życie, swoje emocji, słowa i czyny i powinien nad nimi panować...)

-radość( najlepiej uczyc się jej od dzieci, czysta rodość z życia, z drobiazgów z wszystkiego)

-świat ducha( nie tylko kwestie religijne, intuicja, medytacja, poszukiwania innej rzeczywistości, kontaktu z Duszą Wszechświata, Bogiem, Nadświadomością ,czy jak tak kto chce to nazywać)

-sukces , spełnienie ( zawodowe, rodzinne, finansowe - materialne)

-entuzjazm,zapał, chęci,wytrwałość i cierpliwość ( bo bez tego ani rusz!)

Podnosząc swój poziom w jednej dziedzinie często "z automatu" podnosimy poziom w innej.

Jeśli zaniedbamy któryś punkt, będzie on blokował podwyższanie poziomu innej dziedziny( np. Jak rozwijać się w miłości bez rozwoju komunikacji czy samoakceptacji?)

Jest to lista robocza, sądzę że niektóre punkty warto połączyć inne podzielić, ale na razie ten podział mi odpowiada i pomaga w rozwoju:) Jak z niego "wyrosnę" przygotuję inny, spełniający moje aktualne potrzeby.

Kolejność w której wymieniłam poszczególne elementy raczej nie ma większego znaczenia



Od marzenia do celu

  Od marzenia do realizacji droga pozornie jest prosta:
marzenie - cel - plan - realizacja planu ( ew niezaplanowane przeszkody cofają nas do planu, wprowadzamy modyfikacje i wracamy do realizacji) - sukces :D

 Pierwszą pułapką jest samo marzenie, bo nie każde tak naprawdę nadaje się do przekształcenia go w cel, ponieważ cel musi spełniać pewne kryteria.

Najwygodniejszym narzędziem do ustalenia czy nasze marzenie w ogóle powinno stać się celem jest metoda S.M.A.R.T według której każdy cel powinien być:
1. Skonkretyzowany (ang. Specific) – jego zrozumienie nie powinno stanowić kłopotu, sformułowanie powinno być jednoznaczne i nie pozostawiające miejsca na luźną interpretację, np. nie 'chcę być zdrowy' ale należy określić konkretne parametry, zdefiniować co dla nas znaczy zdrowie
2. Mierzalny (ang. Measurable) – a więc tak sformułowany, by można było liczbowo wyrazić stopień realizacji celu, lub przynajmniej umożliwić jednoznaczną „sprawdzalność” jego realizacji, wracając do przykładu należy np ustalić wagę jaką chcemy osiągnąć, lub też wymiary, ciśnienie krwi, poziom cukru i inne mierzalne parametry, gdy chodzi nam o kondycję to miarą może być np przebiegnięcie danego dystansu przy określonym rytmie serca itd
3. Osiągalny (ang. Achievable) – cel zbyt ambitny podkopuje wiarę w jego osiągnięcie i tym samym motywację do jego realizacji,np. zakładanie schudnięcia 10kg w miesiąc ... nawet jeśli jest to zwyczajnie niebezpieczne i nie przełoży się na długoterminowe zdrowie. Do tego należy uwzględnić czynniki od nas niezależne - właśnie tu często okazuje się że marzenie pozostanie tylko marzeniem. Tu także należy uwzględnić własne zasoby umiejętności, kontaktów, zasobów, bo być może zwyczajnie należy zaplanować ich zdobycie przed przystąpieniem do realizacji głównego planu.
4. Istotny (ang. Relevant) – cel powinien być ważnym krokiem naprzód, jednocześnie musi stanowić określoną wartość dla tego, kto będzie go realizował, warto odpowiedzieć samemu sobie dlaczego chcę to osiągnąć? co mi to da? brak tego elementu będzie skutkować poważnymi problemami z motywacjom
5. Określony w czasie (ang. Time-bound) – cel powinien mieć dokładnie określony zakres czasowy w jakim zamierzamy go osiągnąć. Warto także jeśli specyfika celu na to pozwala podzielić główny cel na mniejsze odcinki czasowe, ale to już podchodzi pod etap trzeci - planowanie, bo gdy cel jest konkretnie określony sporo planowania mamy już za sobą.

Jeśli nasze marzenie nie wyczerpuje powyższej listy, pozostaje marzeniem a nie celem- czasem da się marzenie tak przekształcić aby stało się pełnoprawnym celem, czasem warto już na tym etapie odpuścić