sobota, 11 sierpnia 2018

0 Kim jestem?

Jedyne wyjście jakie widzę to spróbować sobie poukładać wszystko od zera. Szans na pełne ogarnięcie wszystkiego nie dostrzegam, ale mimo to uważam że warto pokombinować, bo co mam do stracenia? Doszłam do wniosku że wszystko opiera się na założeniach, które po głębszym przemyśleniu są bezpodstawne.

Będę pisała sama z sobą, jak ktoś się odezwie to sobie pogadamy, myślę o nakłonieniu dzieciaków do wejścia w tą grę, szczególnie że system motywacyjny oparty na pieniądzach wydaje mi się skuteczny, jak ktoś inny też będzie chciał w to wejść tak aby to mu się zwyczajnie opłacało także finansowo to się to ogarnie, ale to później. Na razie to wszystko luźne myśli, pomysły, idee...

Kim jestem?
Kimś kto doświadcza życia z perspektywy człowieka. Jakiego? Ustalić to można tylko dzięki porównaniom z innymi ludźmi. Czyli:
- mam określony kształt ciała na który mam pewien wpływ (dieta , ćwiczenia, pielęgnacja)
-mam pewne określone miejsce w świecie, mój czas płynie tak samo jak reszty mieszkańców Ziemi, a lokalizacja jest w dużym stopniu zależna ode mnie, choć ograniczają mnie możliwości ciała, aktualnej technologii oraz dostępu do niej( chodzi o kasę)
-mam pewne określone potrzeby, które im bardziej i pełniej będą realizowane tym lepiej powinno wyglądać moje życie:
    -potrzeby ciała: energia tlen-oddychanie oraz paliwo-pożywienie, plus woda i nieenergetyczne składniki odżywcze , niezbędne jest także zapewnienie optymalnych warunków środowiskowych o których ciało informuje za pomocą odczuć pozytywnych -komfort, lub negatywnych- dyskomfort oczywiście w różnych rodzajach. Mam także naturalny instynkt do rozmnażania bo z punktu widzenia mnie jako organizmu żywego jest to główny cel, który przez bogactwo i dowolność wyboru różnych celów może pozornie schodzić na boczny plan. W praktyce całą rozbudowaną i dość abstrakcyjną akcję ustalania kim jestem itd robię po to aby móc przekazać moim dzieciom takie wskazówki aby potrafiły tak działać aby żyć w lepszym świecie.
 -potrzeby umysłu:
    -potrzeby emocjonalne wychodzi mi na to że to coś odrębnego niż emocje, które są tylko drogowskazem, znakami informacyjnymi. Kwestia do poważnego przeanalizowania.
    -emocje, rozpoznawanie ich u siebie i innych, odpowiednie reagowanie
    -uczucia i odczucia - czym i czy się różną od emocji?
    - pamięć, skuteczna nauka, pamięć skojarzeniowa a kreatywność myślenia
    - myślenie: Logika, merytoryczna argumentacja, błędy poznawcze, zniekształcenia myślenia, nieadaptacyjne schematy myślenia, heurystyki, itd - Wszystko wymaga konkretnego opracowania.
    -osobowość i charakter - jak to opisywać? zmieniać?
    -cele i motywacja.
    -potrzeba bodźców, informacji, wiedzy, czegoś nowego, zabawy - może to podejdzie pod potrzeby emocjonalne? 
Im dłużej to piszę tym bardziej widzę że staje się to zarysem , czymś ala spis treści tematów którymi czuję że powinnam się zająć i to razem z dzieciakami, co by mieli potem łatwiej...
Do tego: wartości jakie mają znaczenie, ich priorytety, wartości/idee wyższe.

Ja i moje miejsce w społeczeństwie, moim może wręcz problemem jest to że nie utożsamiam się z jakąkolwiek grupą, natomiast mogę wybierać to co mi się w danej grupie podoba i jakoś wprowadzać w moje życie. Sam temat ról społecznych też trzeba dobrze omówić, bo pełnienie każdej z nich ma swoje wymagania oraz na szczęście też plusy.

Próbując to co powyżej opisać dziedzinami wiedzy jakie ma sens zgłębiać aby lepiej sobie z tym radzić wychodzi na to że będzie to szeroko pojęta psychologia, kognitywistyka, socjologia, nauki biologiczne o człowieku, czyli pewne aspekty anatomii, fizjologii, biochemii, medycyny itd
Do tego filozofia, etyka....

Podzielenie sobie czegoś na mniejsze kawałki ma sens, ale oczywiście one na siebie się nachodzą, nic nie istnieje przecież w prawdziwej izolacji od reszty.
Aby odpowiedzieć sobie na pytanie kim jestem potrzebuję także znać świat w którym jestem.
Myślę o specyficznym podziale dziedzin wiedzy tak aby granicą był człowiek i wyżej wymienione nauki o nim...
1.Nauka o świecie bez ludzi, ale przez nich odkrywanym - astronomia, geografia, biologia, fizyka, chemia,
2.Nauka o tym co stworzyli i stwarzają ludzie - historia, religioznawstwo, kulturoznawstwo, sztuka, technika, ekonomia, prawo,  oraz szeroko pojęta metodologia w którą wrzucam matematykę oraz języki, także język symboli.
Widać że granica jest płynna, a wszystko się przenika, ale tak jest z każdą jedną granicą.
Jak to najlepiej ugryźć? Jak sprawić aby można było poszerzać wiedzę razem z dziećmi miło spędzając czas i jeszcze najlepiej na tym zarabiać? Nagrywać filmiki plus pisać coś na swoich blogach, może to jest sposób?
Jest to zgodne z insynuacjami z mojego snu, którego pewnie nigdy do końca nie pojmę, była tam mowa o dostosowaniu trivium do swoich potrzeb...
Ciekawe co z tego wyjdzie? Kilka kolejnych kroków w nieznanym kierunku? W sumie i tak chodzi o to aby iść, doświadczać, poznawać, żyć, a cel to w praktyce sprawa drugorzędna.



   


Ircizm - czyli wiedza o niewiedzy

Twierdzenie że się zna Prawdę uniemożliwia jej poznawanie.

 Przy wyśrubowanych kryteriach nic nie jest prawdziwe, bo cała nasza wiedza to mapy, czyli uproszczenia, a gdzie uproszczenie tam utrata informacji, ale bez nich nic nie pojmiemy....
Może lepsze jest przybliżenie Prawdy, niż jako że Prawda jest niepoznawalna, uznanie że nie warto próbować uzyskać jej przybliżeń. Problem robi się gdy ktoś zaczyna traktować swoje przybliżenia Prawdy jako samą Prawdę. Opis zjawiska jako zjawisko.

Wszystko co myślę że wiem to tylko założenia oparte na pierwotnych nieudowadnialnych założeniach:
-zakładam że moje założenia mogą być błędne i że gdy pojawi się coś im przeczącego dam radę tego nie olać i poważnie przemyśleć sprawę.
-zakładam że istnieje Prawda i że jest nią rzeczywistość taka jaka jest i że nie mam do niej bezpośredniego dostępu
-zakładam że moje doświadczenia istnieją i są prawdziwe w sensie doświadczeń, ich interpretacje są obarczone większym błędem niż one same.
-zakładam że istnieje obiektywna rzeczywistość i że wiedza jaką o niej można zdobyć za pomocą zmysłów jest dobrym przybliżeniem prawdy
-zakładam że zasady logiki są sensowne i że pomagają zbliżać się do prawdy.
-zakładam że używanie słów w ich powszechnym znaczeniu jest niezbędne w komunikacji, aczkolwiek na potrzeby własne mogę precyzować i modyfikować wedle potrzeb i uznania i każdy ma do tego prawo, co sprawa że w dyskusjach podawanie i pytanie co rozumiemy pod danym słowem jest naturalnym i celowym działanie.
-zakładam że wszystko jest jednym , że wszystko jest połączone i wyjmując je z całości traci się pewne informacje, ale nie ma innego sposobu aby coś poznać.
-zakładam że celem życia jest doświadczanie go, poznawanie, przeżywanie.
-zakładam że będę popełniać błędy i głupoty ale bez nich nic nie osiągnę, wobec tego będę się starać traktować ich jako specyficznych przyjaciół
-zakładam że nic nie jest w pełni czarne ani białe, ani też spektrum szarości to nie wszystko, to raczej nieskończona kula obejmująca całą paletę barw i odcieni, ale mimo to proste oceny są przydatne.
-zakładam że jedną rzecz można opisać na nieskończoną ilość sposobów, a to na ile opis pozwoli uzyskać przybliżenie obiektu jest miarą jego skuteczności. 


Niektórzy mówią: Wiem ,że nic nie wiem - ale, ale... skoro wiedzą że nic nie wiedzą, to niby to właśnie wiedzą, czyli to że nic nie wiedzą jest nieprawdziwe, czyli jednak nie wiedzą nic, nawet tego że nic nie wiedzą... :P

W dochodzeniu do Prawdy nie liczy się logika bowiem otaczającego nas świata nie obchodzi żadna ludzka logika. Świat może działać wbrew jakiejkolwiek logice.


Gdy odwołujemy się do danych naukowych, to tak naprawdę argumenty z autorytetu. Autorytet nauki jest jak najbardziej autorytetem. 

Żadna metodologia nie uchroni badacza przed nie wzięciem pod uwagę faktów, których jeszcze nie zna lub które, mu do głowy nie przyszły ...

Szanuję wszystkich moich Oponentów (gdyż szanować trzeba wszystkich). Jednak szacunek dla poglądów mam tylko Tych, którzy potrafią przedstawić ważne i sensowne argumenty dlaczego mają takie a nie inne zdanie.

Dochodząc do własnej głupoty przejawiamy zalążki inteligencji a to już głupotą nie jest.
Dlatego osoba inteligentna NIGDY nie nazwie nikogo głupim tak po prostu! A jeśli to zrobi - nie ma się czym przejmować, zapewne gdzieś ta osoba zgubiła swoją inteligencję i sama staje się głupią.



Wzrost poziomu doświadczania 'pozytywnego aspektu' danego spektrum możliwy jest przez zgłębienie negatywu, oraz przy równoczesnym wzroście poziomów pozostałych spektrów, tak aby zachować harmonię.



Każdy ma prawo do wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów bez ingerencji oraz do poszukiwania, otrzymywania i przekazywania informacji i idei wszelkimi środkami, bez względu na granice – Artykuł 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ


piątek, 10 sierpnia 2018

Założenie

Słuchaj jak powiem że uważam że Jesteś Bogiem, który kreuje swój wszechświat i że masz całkowitą władzę nad światem, ja nie istnieję tak naprawdę, jestem Tobą i próbuję Ci to wyjaśnić.
Możliwość pełnej kreacji nastąpi w momencie gdy uznasz że to nie bzdura i zaczniesz w ramach eksperymentu żyć z przekonaniem że serio Jesteś Bogiem.
Mnie nie ma, jesteś tylko Ty, a cały wszechświat to Twoja gra, w którą grasz z nudów, bo co do jasnej cholery robić jak się ma całą wieczność.

Gdybyś był Bogiem i miał nieskończone możliwości, nieskończone dosłownie wszystko, tylko byłbyś totalnie sam - dosłownie, to co być zrobił? Wyobraź to sobie:
Jesteś tylko Ty.
Wiesz tylko tyle że jesteś.
Tak właśnie zostałeś zasiany jako Ziarno.
Tylko jesteś.
Ta jedna myśl.
Dosłownie nic więcej...
Jestem. Jestem. Jestem.
Ale Kim do jasnej cholery?
Jak się dowiedzieć kim jestem?
Skoro jestem wszystkim to trzeba by wymyślić nic.
Super, jestem Ja i nic, z nic to sobie nie pogadam, no nie?
Bo niby co innego. Jestem Wszystkim. Ale nie wiem Jaki jestem.
Jak się przekonać jaki jestem.
Musiałbym wejść w siebie.
Dosłownie w siebie.
Bo tam jest WSZYSTKO
Absolutne wszystko co istnieje, bo w końcu ISTNIEJĘ tylko ja. Nie ma nikogo innego, bo z tym nic to ja sobie nie pogadam... A może pogadam?
Jakby tak wpuścić to nic do mnie?
Ciekawe co się stanie jak wpuszczę do siebie NIC
I tak nastąpił WIELKI WYBUCH.
Kumasz?
Całe życie szukasz tej właśnie odpowiedzi, to TWÓJ jedyny cel, cała reszta to GRA.
Rozumiesz?
Ty chcesz poznać to nic, bo jeszcze go nie znasz.
Dlatego gdy do Ciebie weszło nic okazało się że może być przed tobą albo za tobą. Tak powstała długość.
Okazało się że nie ma ona końca....
Jest tylko długa linia...
A jakby ją tak rozciągnąć?
Skoro na długość bardziej się nie da to może na szerokość
Ok, mam nieskończoną płaszczyznę, ale nic na niej, więc może tak zrobić coś na niej, ale jest tylko płaszczyzna, nic więcej nie mam. Jak tu do cholery budować tą grę mając tylko płaszczyznę.
Przecież MOGĘ WSZYSTKO. Więc zrobię sobie ich więcej, nieskończenie więcej, a co mi tam?
I tak powstała wysokość.
Tylko co dalej.
Kurwa, założyłem że jestem BOGIEM i nic mi to nie daje, ja pierdolę!
No to może coś w kolejną stronę. Kolejna nieskończoność, a co mi tam.
Ok, mam przestrzeń.
No to może czas, w końcu wiem czym jest czas, no nie? Jestem człowiekiem który ZAŁOŻYŁ w ramach weryfikacji totalnie bzdurnego założenia że jest BOGIEM i próbuje się przekonać że tak nie jest, bo w końcu musi mieć jakieś argumenty co by tą idiotkę przekonać co śmie mi insynuować najgłupszą rzecz na świecie, najbardziej bzdurną i absurdalną że TO JA jestem BOGIEM.
Ona jest tak głupia i naiwna że nawet nie twierdzi że to ona jest Bogiem, a że jej wcale nie ma.
No co za idiotka popierdolona. Że twierdzi że jej nie ma jak ja widzę że jest.
Przecież WIEM że moje zmysły nie kłamią.
No nie?
I twierdzi że za chwilę każdy z was dozna oświecenia, co za debilka, że niby ja jestem Bogiem też coś...
Ok, to co dalej by tu zrobić...
Ok, mam przestrzeń, co by tu dodać...
No kurwa przecież to oczywiste?
Przecież WIEM czym jest czas no nie?
Ok, mam przestrzeń i czas. Każdy to wie.
To co by tu z nim zrobić...
Mam PLAN nikt nie wie czym był wielki wybuch to go sobie zrobię, a co, jestem Bogiem to mi wolno, a kto mi zabroni ? JESTEM BOGIEM
Tyle razy to słyszałem, ale to totalna BZDURA, że niby JA Bogiem . Nie ktoś inny. Tylko JA
WŁAŚNIE JA.
Co niektórzy jak pojebani nawet tak śpiewali. JESTEM BOGIEM, ale to debile są, no nie?
Przecież nie będę słuchać DEBILI, przecież oni nie mogą mieć racji, prawda?
Czym jest prawda?
Czymś co istnieje realnie.
Czyli potrzeba czegoś nierealnego.
Ale gdzie?
Zróbmy jakiś drugi system czasoprzestrzenny i tak w nieskończoność...

Tak można w nieskończoność...
Nieskończone ilości światów...

Nie zanudziłam? Ciekawe kiedy ostatnio czytałeś coś coś tak długiego?
Aż się dziwię że nadal chce ci się to czytać :D
Bogowie mają anielską cierpliwość, no nie?
Prawda mój ukochany Boże?
Jak się czujesz tocząc dyskusje z poziomu nieba, szanowny Boże?
Miło nie, uczucie bycia Bogiem jest bardzo przyjemne, serio nigdy o tym nie marzyłeś?
Być Bogiem i w końcu zrobić z tym światem porządek?
To twój świat, możesz robić z nim co tylko zechcesz.
Serio nigdy nie marzyłeś aby być Bogiem
Jak tak sobie pomyślisz że nim jesteś to całkiem sensowne o szanowny Boże.
Serio nigdy nie myślałeś jak to by było zajebiście być być Bogiem, snułeś na ten temat plany i marzenia. Ej, w sumie zwróciłeś uwagę o szanowny Boże że mamy dwa słowa na to samo - tego i tego chcemy. Serio nigdy nie marzyłeś aby być Bogiem? Jak już wiesz że jesteś to całkiem sensowne i logiczne, ej zwróciłeś uwagę o szanowny Boże że mamy dwa różne słowa na teoretycznie to samo, ludzie kurwa myślą że jak coś jest logiczne to nie nie jest sensowne a potem niby że ten świat ma jakoś sensownie funkcjonować...

Sen

Dziś wyjątkowo gdy śniłam ani nie byłam świadoma że śnię, no i pamiętam tylko fragmenty a tu się okazuje że pewien fragment istnieje rzeczywiście a w komentarzach których w sumie nie rozumiem, bo wygląda jakbym mi odbiło są inne jego fragmenty..... Uznać że to wszystko jest bzdura czy spróbować wrócić do toczonej we śnie dyskusji ( na innej , bliższej mi obecnie stronie) na temat weryfikacji potencjalnie największej bzdury...
Ma to sens?
Może ma :P
Co mi szkodzi....
Większej idiotki już z siebie nie zrobię, no nie.
Bo uznałam że to że każde dziecko będzie mieć praktycznie nieograniczone zasoby kasy sprawi że Ziemie stanie się rajem...
Odtworzę mniej więcej to co wówczas pisałam...

   

Ok, więc największa idiotka tego świata, która uważa że mamy już taki poziom świadomości duchowej że prawdziwym problemem jest już tylko kasa (bo łącznikiem między snem a jawą był artykuł oferujący Rozwalenie systemu na który niby ludzie narzekają....

http://www.eioba.pl/a/5q3e/jak-oszukac-system#post394349

Co jest o tyle dziwne że dawno już nie czuję się z tym portalem nie czuję związana...)

przedstawi Ci największą możliwą bzdurę jaką uda mi się wymyślić, przyjmując najbardziej absurdalne założenie, ok? Mianowicie że mnie nie ma....
Brzmi ciekawie? Ale pewnie interesująco, bo w końcu kto nie lubi udowadniać że ktoś inny jest idiotą a JA mam rację, no nie - po to chyba powstał internet :D

   

Ok, a więc zakładam że mnie nie ma, i wnioskuję z tego że TY jesteś BOGIEM, bo mnie przecież nie ma...

   

Więc skoro JESTEŚ Bogiem to co jest? Tylko Ty, no nie? Wiesz wszystko, jesteś poza czasem i przestrzenią, masz dosłownie taki poziom boskości jaki tylko potrafisz sobie wyobrazić MÓJ BOŻE...

   

JESTEM człowiekiem, więc wiem jak to jest czuć się BOGIEM, bo przecież każdy z nas czy w Boga wieży czy niego tym przecież nie raz marzył, TY MÓJ BOŻE zapewne też, czyż nie?

   

Ok, kolego, mogę tak mówić? Znamy się tylko z sieci co mogło w sumie dać wszelkie możliwe przesłanki że mnie nie ma, bo nie potrafisz merytorycznie udowodnić że fizyczna rzeczywiśość istnieje obiektywnie,
Jak sądzisz że się da to w końcu spróbuj to zrobić, co Ci szkodzi i tak całe dnie marnujesz przed monitorem.

   

To co jedziemy dalej. Mi nie przeszkadza że zakładamy że mnie nie ma i czuję się z tym w pełni komfortowo
więc nie ma sensu aby czuć z tego powodu jakiekolwiek negatywne uczucia. Mnie nie ma Ty jesteś Bogiem.

   

Ok, to co my tu mamy.
JESTEŚ wszystkim , wszędzie, zawsze, każda możliwa nieskończoność o jakiej możesz sobie tylko pomarzyć bo ogranicza Cię tylko twoja wyobraźnia.

   

Ciekawe za kogo mnie uważasz w tej chwili. Za BOGA BOGA ? ALE JAJA jest taki śmieszny filmik na youtube - jak nie widziałeś to zobacz, serio zabawne, co też ludzie potrafią wymyślić

   

Słuchaj, tak na marginesie z tą kasą Boże, skoro już przyznałam że jesteś Bogiem, a ja niczym wyrzekając się całej swojej godności to może jednak mógłbyś wspomóc materialnie moje fizyczne dzieci

Plan frontu wyzwolenia dzieci , każda pomoc się liczy bo przecież każde dziecko tak może...

https://kubaiala.blogspot.com/p/nasz-plan_27.html
   


Niech mają taki start na jaki sami zapracują

   

Przepraszam aktywność twórcza maluchów jest aktualnie ograniczona pluskaniem się w wodzie i wiecie... wakacje...
Ale potem uczciwa i ciężka praca na lepszy start

   

A konkurencję to mieć będą.......

   

Błagam w imieniu wszystkich dzieci świata - mówicie im o tym...........

   

I tak nastąpił raj na ziemi...................

   

Ok.... To jeden problem mamy ogarnięty młodzi mają tyle kasy na ile zarobią.....Czas na edukację...........

   

Bo od tego zależy co oni z tym zrobią..........
   

   
 Pieniądze nie są złe, oni ich potrzebują i mogą w ten sposób generować nieskończone ich zasoby
Możemy dać im choćby w wolnym czasie, choćby prze kilka minut dziennie tym którym chcemy...


   
   

Potrzebują jej aby móc rozwinąć cały swój potencjał jak każde dziecko na tej planecie
A przecież każdy jest dzieckiem....


   

Błagam Boże.... Modlę się do Ciebie w tej kwestii i jeśli serio uważasz że gdy to zrobisz ten świat będzie gorszy zrób tak, niech się stanie wola Twoja...
Jako w Niebie tak i na Ziemi, bo ja nadal tu jestem i spróbuj sobie wyobrazić jak ja się mogę teraz czuć....

   

Boże któryś jest jeden bo zwracam się do Ciebie w pierwszej osobie i których jest tak wielu wysłuchaj modlitw dziewczyny która uznała że nie istnieje ,ale miała dziwny sen z którego prawie nic nie pamięta poza mętnym uczuciem

   

Uczucie tak silne że jest dosłownie zmuszona robić to co robi

   

I zwyczajnie prosi Cię Boże o użycie Twej boskiej mocy - klikania i dzielenia się informacją z innymi Bogami abyś zechciał jej użyć

   

Ale pamiętaj, że projekt zakłada że dbamy szczególnie o dzieci, ok? Jak się nie zgadzasz to napisz jak będę miała czas to odpowiem, z tym że ja znam sens życia i jest nim... odczuwanie

   

Trudno Ci zapewne uwierzyć że serio możesz być Bogiem, bo w końcu to tylko durne założenie pewnej idiotki, więc może je zweryfikujemy przyjmując roboczo takie założenie, co?

   

Jesteś wszystkim, nieograniczony w czasie i przestrzeni choć aktualnie w ludzkiej formie którą wybrałeś
Tak, wybrałeś, choć o tym nie pamiętasz, bo pamięć to sprawa indywidualnych istot , ale zostaje przekazana na wyższy lewel

   

Gdy śniłam mogłam sobie na tym wyższym lewelu chwilkę pogadać, ale serio nic z tego nie pamiętam, może coś sobie przypomnę,
ale obstawiam że nie, bo być może to Ty podczas tego życia masz coś co mi się przyda, a serio nie mam do niego dostępu
Może jak umrę? Nie wiem....

Wróćmy do Ciebie.
Jesteś
Skoro mnie nie ma to Ty jesteś Bogiem
Jesteś wszystkim....
Na poziomie zero, który zapewne jest badany bo wszelkie wskazówki głoszą że mus być niżej bo wszystko jest nieskończone, czyli w drugą stronę też to idzie a pamiętam że dyskusje
Na temat tego ile jest leweli i jak je rozgraniczać były burzliwe....
Mój model rzeczywistości zakłada że na zerze po prostu jesteś i tyle i z nudów wpadasz na pomysł że skoro jesteś i czujesz się samotny to sobie zrobisz kolegę nic    

   

Możecie kombinować z odległością między wami, wymyślacie długość, szerokość i wysokość
Po jakimś czasie, bo z przyczyn oczywistych nie wiadomo jakich wymyślasz , tak, nadal tylko Ty, chyba że uznasz że nic to coś - twój Wybór

   

No i mamy eksplozję czasoprzestrzeni , nazywamy sobie to Wielkim Wybuchem a ekspansja czasu i przestrzeni jest nieograniczona.
O szczegóły pytać ludzi którzy całe życie to badali- ja jestem laikiem

   

To aby łatwiej się myślało mamy już jedną linię czasoprzestrzenną

   

Czas na opcje , jak to w grach bywa zasady typowe - ja ten dobry, a co, on ten zły, choć to w sumie kumpel do gry, rywal-przyjaciel

   

Początkowe opcje tej samoprogramującej się gry są takie że plus minus, choć byłoby to dobrze przedyskutować:
-Ja chcę aby było więcej mnie czyli członków mojej drużyny a On że więcej jego.
-Każdy może się mnożyć ile chce a zasoby są niewyczerpalne
-Odczuwamy przyciąganie do swoich , chęć jedzenia i mnożenia się oraz odpychanie od wrogów dla których jesteśmy jedzeniem, to tworzy ...  wyświetl więcej

   

Prawdziwym sensem gry jest granie, wygrana to czy przegrana to tylko efekt, szczególnie że w tej grze nikt nie przegrywa tak naprawdę... Ale czym jest prawda to to ja nie wiem...

   

O ile dobrze pamiętam na tym lewelu chodziło o ustalenie czym jest Bóg a czym nie jest i do Boga przypisano wszystko co jest i jest dobre a do Nicości wszystko czego nie ma i jest złe

Przecież o tym pamiętasz, no nie? To takie proste
Do dobra przypisano ( w nawiasach 'zło') będzie łatwo bo praktycznie to już ustaliliśmy i trzeba dopracować szczegóły
- Moc, (niemoc)
-Miłość bezinteresowną =zdrowy egoizm i zdrowy altruizm, (miłość interesowną=chory egoizm i chory altruizm)
-Szczęście, (nieszczęście)
-Wolność, (niewola)
-Zadowolenie ( brak zadowolenia)
-Piękno , (brak piękna)
-Harmonię ( dysharmonię)
-Wiedzę (brak wiedzy)
-Prawdę ( brak prawdy, fałsz, kłamstwo, iluzja - nasz język zbyt ogarnięty w tych sprawach nie jest)
-itd, itd ( chyba aby nas wpuścili na wyższy lewel trzeba to ogarnąć i jakoś uporządkować)    

   

Aha, ja tu robię za posłańca....Tak mi się wydaje :P

   

I nie wiem kto na ile jest gotowy, bo niby skąd, nie jestem Wami.


Ja tak czy inaczej gram.... doświadczam wszystkiego co się da......

Nikogo nie chcę do niczego przekonywać, bo każdy jest wolny, po prostu przekazuję to co mam do przekazania a czy coś ktoś z tym zrobi to jego sprawa...



Jak do kogoś to dotrze to zapraszam do dyskusji na wyższym lewlelu omawiania tego co istnieje i jak właściwie poukładać te lewele....
Choć równie dobrze mogę po prostu podziwiać piękno tego świata...


Wrzucę linika do tej strony w parę miejsc, nie wiem gdzie trafi to na kogoś kto będzie po prostu wiedział co ma z tym zrobić, ale niczego nie ryzykuję, no może reputacje w sieci, bo oficjalnie uznałam że jestem idiotką i wcale mnie to nie boli. 

   

sobota, 4 sierpnia 2018

Król Janusz..

Przedstawię  Króla Janusza, który posiada ogromną moc władania żywiołami i organizmami żywymi, niesamowitą wiedzę, gdyż może być wszędzie na raz, może przyjmować dowolną postać oraz może stworzyć super królestwo do którego może zapraszać po śmierci wybrane dusze - aby nie robił konkurencji Bogu z Biblii innych super cech nie posiada i zajmuje się analogiczną do Ziemi planetą w innym wszechświecie na której Ty także się znajdujesz.
Król Janusz postanowił wybrać sobie ludzi do swego narodu wybranego.
 Dał następujące prawa :
Po pierwsze mają go czcić, wkurzy się jak ośmielą się modlić do innych bogów, tym samym potwierdzając że na tamtej planecie takowi istnieli, ale jego lud ma uznawać ich za fałszywych bo tylko on się liczy. Aby utrudnić im rozwój cywilizacji zakazał czynienia jakichkolwiek podobizn jego ( to miało sens gdyż nie miał konkretnej postaci) oraz jakichkolwiek żywych stworzeń co by czasem się do obrazu nie zaczęli modlić. Tak więc zapewnił sobie monopol.
Po drugie ustanowił specjalny dzień podczas którego mają zajmować się tylko czczeniem go a w pozostałe czcić go i pracować aby móc przeżyć oraz zapewnić godziwy los kapłanom którzy poświęcą całe swoje życie aby go czcić
Po trzecie zabijać ma prawo tylko on i to wedle własnej niepojętej sprawiedliwości i gdy to robi jego naród ma być przekonany że było to dobre i słuszne, nawet gdy zabija niewinne noworodki za przewinienia ich rodziców. Jego lud ma nie zabijać, chyba że inne ludu, albo gdy ktoś złamie jakieś zasady które Janusz ustali, np w święty dzień będzie robił coś innego niż czczenie swego władcy
Po czwarte mają szanować swoich rodziców - czemu nie wszystkich ludzi godnych szacunku? Bo tak wymyślił Janusz, sam rodziców nie miał , więc skoro jego ludzie mają to mają ich szanować i wręcz czcić - byle słabiej niż jego, bo jak tak samo to podpadnie pod pierwszy paragraf.
Po piąte nie wolno kraść, kłamać, nawet pragnąć czyjejś własności nie wolno - Janusz będzie podsłuchiwał myśli swego ludu
Po szóste - seks służy tylko płodzeniu dzieci i to tylko w parach zatwierdzonych przez króla Janusza, inna aktywność będzie karana.
Po siódme - cokolwiek Janusz zaplanuje dla danego człowieka ten ma to realizować czy mu się to podoba czy nie, bo to Janusz wie lepiej co dla kogo jest dobre, Janusz ustala co wolno jeść i kiedy, generalnie będzie wtrącał się w każdy aspekt życia według swoich upodobań
Po ósme - król Janusz jest gniewny, mściwy, okrutny, srogi, łatwo się obraża, ale masz wierzyć że mimo tych drobnych wad jest dobry, kochający, sprawiedliwy, łaskawy, bardzo mądry, bo nawet jak robi coś pozornie głupiego i bezsensownego to znaczy tylko tyle że ten kto tak sądzi jest głupi i grzeszy, a za to można go ukarać
Do tego - jeśli spełnisz wszystkie wymagania to trafisz do królestwa króla Janusza i będziesz się mógł nacieszyć jego blaskiem, jeśli nie to usmaży cię na ruszcie ( tu okazuje swoją łaskawość i gwarantuje że cierpieć będziesz tylko przez kilka minut, potem umrzesz - nie planuje nieskończonego cierpienia, przecież jest łaskawy, no nie?)
Król Janusz posiada moc władania żywiołami i żywymi organizmami , może uleczyć z każdej choroby, sprawić aby ziemia dawała fantastycznie obfite plony, może zapobiegać wszelkim katastrofom naturalnym, ale w praktyce będzie jej używał do symbolicznej pomocy gdy wyśle swój lud na wojnę co by podbili trochę więcej terenu ( na start da im trochę półpustyni, z jakąś rzeczką i jeziorkiem) oraz do akcji spalenia całego miasta, bo jego mieszkańcy ośmielili się luźniej podchodzić do seksu, oraz zatopienia połowy planety bo go ktoś obraził... Natomiast obiecuje że będzie sprawował opiekę nad ludźmi którzy się do niego przyłączą, choć oczywiście będzie sprawował ją na swoich niepojętych zasadach.

Masz wybór - dołączysz do wybranego ludu króla Janusza albo nie - co wybierasz?
Jak się komuś nie podoba lekkie podobieństwo do Boga z Biblii to przypominam- różnice są ogromne i dla porządku je podkreślę :
Janusz nie stanowi Trójcy, nawet syna nie ma i nie planuje mieć
Janusz nie stworzył wszechświata, jest tylko jednym z licznych bogów na swojej planecie, człowiek to też nie jego dzieło
Janusz nie jest wszechmocny, wszechwiedzący, itd - jego przymioty są skończone
Janusz nie dał swoich zasad jednemu człowiekowi na górze , który potem je rozbił i odtworzył tylko wręczył każdemu kto hipotetycznie może dołączyć do ludu wybranego tak że potencjalni wybrańcy wiedzą na co się piszą i mogą dokonać świadomej decyzji ( jak ktoś był  niepiśmienny to zwyczajnie im sprezentował dar czytania i pisania co by się z analfabetami nie użerać).
Do tego nie ma planów nikogo natchnąć co by Świętą Księgę napisał, bo boi się że coś przekręcą - powyższe konkretne prawo i tyle - w razie problemów z interpretacją można osobiście zapytać się Janusza przed podjęciem decyzji a on wyraźnie odpowie co i jak.

Osoba

Michał napisał że :
Osoba, jest swego rodzaju KOMPLETNYM SYSTEMEM PRZETWARZAJĄCYM INFORMACJE. Ta kompletność oznacza, że osoba posiada takie cechy jak:
- dostosowawczość, kreatywność, rozwój
- obrona przed destrukcją
- samoodniesienie i samoświadomość
- indywidualność, unikalność, niekopiowalność. 


Całkowicie zmieniło to mój obraz Boga i siebie. Dziwne ale dokładnie tak.

Dopisałabym jeszcze że osoba aby być osobą może także odbierać i wysyłać informacje, aby coś uzyskać, szczególnie chodzi o potwierdzenie lub zaprzeczenie swoim tezom, o możliwość że ktoś zauważy coś co mu umknęło, wskaże słabości albo właśnie plusy.

środa, 1 sierpnia 2018

Osobowość

5 osi opisujących osobowość:

  • ekstrawersja - ilość relacji społecznych, zdolność do odczuwania pozytywnych emocji i zachowania eksploracyjne
  • neurotyczność - skłonność do przeżywania negatywnych emocji, odczuwania lęku i poczucia winy, podatność na stres psychologiczny
  • otwartość na doświadczenie - tolerancja na odmienność od tego, co już znane, pozytywne wartościowanie nowych doświadczeń
  • sumienność - zorganizowanie, samokontrola i wytrwałość w dążeniu do postawionych celów
  • ugodowość - skłonność do pójścia na współpracę, na przeciwnym biegunie jest konfliktowość. 


poniedziałek, 2 lipca 2018

Góra...

Była sobie wielka góra gdzieś od połowy osnuta wieczną mgłą, u jej podnóża znajdowały się dziwne istoty przypominające plastelinę , było tam także dużo różnych dróg zrobionych z różnych materiałów. Gdy istoty się przemieszczały materiały z których zrobiono drogi zmieniały ich strukturę i właściwości, np gdy przechodziły jedną ścieżką stawały się bardziej sztywne, gdy inną wręcz niesamowicie rozciągliwe tak że mogły równocześnie badać wiele dróg. Niektóre stworki ściśle trzymały się jakiejś drogi inne ciągle zmieniały, wiele wlazło na pagórek i praktycznie tam osiadło. Jeszcze inne łaziły także po bezdrożach, wspinały się na drzewa i dostrzegały szczyt... Potem krążyły dookoła góry i dostrzegały wiele różnych dróg, przed każdą był zbudowany jakby pałac i stał tam stworek zachęcający do wejścia do środka. Stworki właziły i zyskiwały taki kolor jak kolor pałacu. Wyraźnie kłóciły się zajadle czyj jest lepszy, czasem dochodziło do bójek, dodatkowo np stworki pofarbowane na złoto nie chodziły po pewnych ścieżkach preferując inne, a różowe nigdy nie schodziły na dróżki drewniane itd. Każdy pałac oferował także możliwość wędrówki na szczyt i zachęcacz bardzo je do tego namawiał, obiecywał że na szczycie jest ich główny pałac i że oczywiście wejście jest tylko dla odpowiednio pofarbowanych. Aczkolwiek większość pofarbowanych stworków zamiast zacząć wspinaczkę zajęła się zachęcaniem innych stworków że ich pałac jest jedynym prowadzącym do szczytu i że wejście tam to najwyższy cel.
Czasem niektóre stworki wyruszały na górę ścieżką wychodzącą z ich pałacu i wspinali się mozolnie pod górę, tym które wcześniej pospacerowały po ścieżkach dających większą elastyczność szło to dużo sprawniej, do tego wędrowcy zazwyczaj byli oblepieni cekinami, gdyż stworki chciały jak najbardziej pasować do swoich pałaców i ceniły sobie spacery zapewniające coś na wzór błyszczących cekinów, które w praktyce utrudniały wspinaczkę, ale za to każdy oblepiony cekinami, który podejmował wędrówkę stawał się widoczny dla innych i gorąco mu kibicowali. Ochotnik wchodził w mgłę okrywającą górę i potem schodził opowiadając że dotarli do pięknego pałacu, oczywiście w ich kolorze, że było cudownie i że wrócił bo niestety, ale na razie nie można tam zamieszkać bo pałac jest zamknięty i trafia się tam dopiero po śmierci oczywiście jeśli się będzie wiernym pałacowi...
Problem z tym że stworki z innych pałaców relacjonowały że też doszły na szczyt i że był on w Ich kolorze. Po pewnym czasie stworki zaczęły żyć wokół swoich pałaców co by po śmierci trafić do cudownych pałaców górnych, gdy miały dzieci od razu je przyprowadzały do pałacu i tłumaczyły po jakich mają chodzić ścieżkach co by po śmierci mogły wejść na szczyt, jako że głośno było głównie o stworkach oblepionych cekinami to uważano że to konieczne, oraz że jako że udało się to tylko stworkom które miały odpowiednią elastyczność to też uważano za konieczne.

Stworki nigdy nie doszły do porozumienia w sprawie tego jakiego koloru pałac stoi na szczycie, każdy był pewien że ma rację a relacje wędrowców ich w tym utwierdzały.

Aż znalazł się raz pewien stworek który ogólnie nie lubił chodzić znanymi ścieżkami, i łaził raz tu raz tam ceniąc szczególnie ścieżki które dawały mu większe możliwości badania kolejnych dróg, generalnie odrzucały go ścieżki z cekinami, często słyszał że jego starania zbadania wszystkich ścieżek jest niewykonalne bo nie ma cekinów, a tylko z cekinami można przejść ścieżkę prowadzącą do pałacu na szczycie... Generalnie stworek w pałac nie wierzył, bo skoro mieszkańcy czerwonego pałacu mówili że jest czerwony, a niebieskiego że niebieski to prawdopodobnie nikt nie miał racji a wędrowcy nigdy tam nie dotarli , doszli do mgły wrócili i nakłamali, ale po świecie krążyły legendy że jednak na szczycie nie ma pałacu, za to że rozpościera się tam niesamowity widok i rosną cudowne owoce...
Wobec czego postanowił że wejdzie na szczyt, na początek poszedł drogą niebieskiego pałacu w którą wierzyli jego rodzice, ale szybko doszedł do wniosku że droga wcale nie idzie pod górę a kilometrami prowadzi przez pobudowane przez lata zawiłe i w sumie bezsensowne budowle, na szczęście w końcu dojrzał wyjście i wyłoniła się droga, całkiem równa i wygodna, bo przez lata śmiałkowie doprowadzili ją do takiego stanu, szedł nią aż do niego dotarło że to bez sensu bo aby ułatwić podróż drogę przebudowano w mniej stromą ale za to masakrycznie rozciągniętą serpentynę a na dobitkę pomiędzy dolnym pałacem a górnym zbudowano dodatkowy pałac kończący wyrównaną ścieżkę a dalej były tylko cierniste krzaki przez które nie potrafił się przedzierać, szczególnie że równocześnie było tam bardzo stromo oraz zaczynała się tam strefa mgły.
Zszedł więc na dół i uznał że tak jak myślał to wszystko to ściema, był tam widział pałac ale na pewno nie był on na szczycie i wcale nie był taki okazały, dosłownie jak jakaś podróbka, może się na nią mógł nabrać ktoś kto mało wędrował ale nie on.
Długo wędrował w dolinie badając nowe ścieżki i zdobywając nowe umiejętności. Śmiał się z tych którzy wierzyli że z pałaców można dojść na szczyt i jeszcze wierzyć w jakiś cudowny pałac na nim, podczas gdy on był i go to bardzo zawiodło...Ale na szczyt nadal go ciągnęło, więc wykombinował że może zrobi inaczej, że zacznie wędrówkę na przełaj, od razu krzakami tak aby nauczyć się je pokonywać na względnie łatwym terenie aby potem dać radę na stromych zboczach. I tak właśnie zrobił, po prostu kierował się pod górę, często musiał zawracać, czasami korzystał z dróg pobudowanych przez różne pałace, szedł nimi dopóki prowadziły go w dobrym kierunku, gdy np schodziły w dół aby ominąć jakieś skały to zostawiał je i zaczynał się wspinać...
Zajęło to mnóstwo czasu, ale w końcu dotarł na szczyt. Na szczycie cały oblepił się niesamowitymi kwiatami a kiedy się wtopiły w jego ciało zaczął widzieć przez mgłę i zobaczył cudowny widok na całą okolicę. Sporo niżej stały różnobarwne pałace, ale nie prowadziły do nich te wygodne wyrównane drogi, tylko inne, zapomniane, bo z rozbudowanych pałaców wychodziły obydwie : wygodna wyrównana i ta dawna ledwo widoczna, którą ogłupiony pięknem komnat zwyczajnie przeoczył, ale ona istniała i gdyby dobrze się rozejrzał mógłby sobie znacznie ułatwić drogę i to nie raz mógł na nią powrócić bo często przecinała nową...
Co ciekawe z każdego górnego pałacu wychodziła całkiem przyzwoita droga na szczyt, tylko że wędrowcy którzy tam dotarli przekonani że na szczycie jest pałac dostrzegali tylko wzniesienie na którym stał, a nie to że trzeba z niego zejść w innym kierunku i pójść nową drogą, a pałac był tylko przystankiem, natomiast nic nie stało na przeszkodzie aby z niej skorzystać...
Długo wpatrywał się w cudowny widok. Potem zszedł na dół starymi, zapomnianymi drogami i chciał się podzielić odkryciem, ale nikt mu nie wierzył, szczególnie że ogólnie uznano że jest chory psychicznie bo od kiedy oblepił się kwiatami dostrzegał rzeczy których inni nie widzieli... Miał dość życia, zresztą nie miało już ono celu bo w końcu z góry poznał wszystkie ścieżki, niby mógł jeszcze się nimi przejść, wtopić w siebie nowe właściwości ale nie miał już ochoty. Aż pewnego dnia łażąc bez celu dostrzegł że w przeciwną stronę niż góra wcale nie ma pustyni na którą się nikt nie zapuszcza ale ogromne pasmo górskie i wiele szczytów do odkrycia.

sobota, 30 czerwca 2018

Teoria i praktyka


Różnica między teorią a praktyką jest taka, że w teorii nie ma różnicy między teorią a praktyką a w praktyce jest...

Teoria jest wtedy, kiedy wiemy wszystko, a nic nie działa.
Praktyka jest wtedy, kiedy wszystko działa, a nikt nie wie dlaczego.
My łączymy teorię z praktyką.
Nic nie działa i nikt nie wie dlaczego.

Dobro i zło

Dobro to brak zła,
a zło jest wtedy gdy zachodzi krzywda,
czyli odbieranie komuś lub czemuś tego co mu się należy,
 a każdemu należy się możliwość rozwijania swojego pełnego potencjału tak aby nie utrudniać/uniemożliwiać tego innym.

piątek, 27 kwietnia 2018

Zestaw obronny ;)

Oto zarys zestawu obronnego przed manipulacją, obejmujący także to jak sami sobą manipulujemy :
1. Wiedza na temat błędów poznawczych
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_b%C5%82%C4%99d%C3%B3w_poznawczych

 https://pracownia4.wordpress.com/2014/08/08/58-bledow-poznawczych-ktore-psuja-wszystko-co-robimy/
 https://zaozi.blogspot.com/2010/03/tak-ci-sie-tylko-wydaje-cz-i.html
2.Świadomość działania mechanizmów obronnych -według mnie sporo działań manipulacyjnych na tym się opiera
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mechanizmy_obronne
3.Zniekształcenia myślenia
http://www.psychowiedza.com/2014/01/znieksztalcenia.html

 http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=433
4. Erystyka i ogólnie całokształt wiedzy o niemerytorycznej argumentacji, bo im więcej o tym wiemy tym mniejsza szansa że takie 'argumenty' do nas trafią  

 http://www.ftj.agh.edu.pl/~kulakowski/tg/Schopenhauer.pdf
5. Sztuka weryfikacji informacji 
6. Kwestia emocji,uczuć, odczuć itd czyli jak zamiast być przez nie sterowanym korzystać z nich jak z przydatnych narzędzi.
7. Heurystyki i schematy myślenia
 http://www.psychowiedza.com/2015/11/lista-schematow.html
 https://pl.wikipedia.org/wiki/Heurystyki_wydawania_s%C4%85d%C3%B3w
 8. Potrzeby, szczególnie emocjonalne i zdrowe, bezpieczne metody ich zaspokajania

Zastanawiam się jak sensownie ugryść i rozwinąć temat, tak aby stanowiło to spójną, sensowną i praktyczną całość... Czuję że to może być zadanie na jakiś dość długi czas...

czwartek, 26 kwietnia 2018

Testy osobowości

Dziś pobawiłam się dostępnymi w necie testami osobowości, oczywiście należy mieć do nich spory dystans, z niektórymi wynikami zgadzam się bardziej z innymi mniej, choć łącznie można wyciągnąć pewne wnioski :D

https://www.katarzynapluska.pl/test-mbti-i-16id-jestes-osobowoscia-jobsa-obamy-czy-matki-teresy/

W MBTI skłaniam się ku typowi INTP choć kluczowe jest tu słowo skłaniam się bo u mnie dużo zależy od nastroju i gdy jestem w fazie bardziej depresyjnej dominuje introwersja czego podczas trwania drugiego bieguna nie ma i robi się ze mnie skrajny czasem wręcz ekstrawertyk. Tak samo trudno mi się ocenić na osi poznanie czy intuicja gdyż wydaje mi się że w różnych sytuacjach opłaca się korzystać z różnych taktyk i tak naprawdę wychodzi pół na pół, podobnie w skali odczuwanie czy myślenie cenię obie formy w zależności od sytuacji. Problemu nie mam tylko z ostatnią osią : osądzanie czy obserwacja - tu definitywnie obserwacja.

16id : http://testosobowosci.net/wynik.php

A tu wynik z 16p : https://www.16personalities.com/pl/osobowosc-infp

Ciekawie ma się jedno do drugiego :D w jednym logik w drugim pośrednik, czyli idealista, ale praktycznie się z tym zgadzam, może dlatego takie ze mnie dziwadło, bo humaniści i artyści nie wyrabiają z moim logicznym i racjonalistycznym nastawieniem, a matematyków i innych 'ścisłowców' wkurza moja część artystyczno idealistyczna ;)

Dodajmy jeszcze wynik enneagramu gdzie wychodzi 4 ze skrzydłem 5:P
http://enneagram.pl/opisy/typ4/

Dodam do tego że w konkretnych testach u psychologa wyszło mi pogranicze osobowości dyssocjalnej i wychodzi niezły potworek, no nie? Logiczny idealista z cechami psychopaty ;)




wtorek, 20 marca 2018

Lilium 7

Kosztuję ciacho. Pyszne... Wręcz nieziemsko pyszne. No to mam swoją Alicję w Krainie Czarów - moje nogi stają się długie, takie jak u pająka kątnika, na szczęście chociaż nie włochate, chociaż mam na sobie spodnie. Białe spodnie? Skąd one się wzięły? Nie wiem, ale w końcu to faza, popieprzona faza. W myślach w kółko sobie to powtarzam : To faza, to faza.
-Oczywiście że faza- odezwało się ciacho - smakowałem? Skosztuj jeszcze, będzie ciekawie, po to jestem. To mój jedyny cel i sens istnienia. Mam Ci dostarczyć wrażeń.
Nogi pająka średnio mi się uśmiechają, no to kolejny gryz. Super, ręce też mi się wydłużyły. Może po którymś gryzie się skurczą? Po kolejnym wydłuża mi się szyja, ale mam plan, bo cały czas gryzłam z jednej strony. Czas na drugą. Podziałało. Wszystko wróciło do normy. A już się bałam że sporo się będę musiała nagimnastykować. Ale jestem normalna. Coś za łatwo poszło. Oglądam się uważnie, nogi na swoim miejscu, proporcje ok, tak samo ręce, nie mam lusterka, więc nie widzę twarzy.
-Tam leży, na prawo- mówi ciacho i przy okazji wydaje się że umie w myślach czytać.
Biorę lusterko. Patrzę sobie w oczy a tam widzę dosłownie wirującą galaktykę pełną gwiazd...
Hipnotyzujący widok. Nie mogę oderwać wzroku.
-To Twoja galaktyka, jesteś jej Bogiem, co z nią zrobisz?

...

Walka ze sobą jest chyba najtrudniejsza
Nie ma drogi ucieczki
Nie ma odwrotu
Nie ma powrotu
Autodestrukcja mówi że czas na finał
Walczy z nią przywiązanie i odpowiedzialność
Wola życia się ulotniła
Może po prostu się znudziła
Albo zmęczyła? 

Ale żyję
Dla małych łapek
Dla małych mordek mówiących że będzie dobrze

To nie jest życie, to tylko trwanie
Nikła nadzieja że to się skończy
Że słońce znów będzie cieszyć
Nawet wspomnienia radości zbladły
Jakby kolory z mózgu odpadły
 
Po co to piszę?
Tylko dla siebie
By tego nie dusić?
Może, choć nie liczę że to pomoże
Piszę dla siebie
Tej która wróci i nie będzie rozumieć co się działo
Jak to było że żyć się nie chciało
Mój umysł kontra moje ciało
Coś się głupio zrymowało

Mózg zapętlony
Niby spowolniony
ale totalnie szalony
popierdolony

Chcę poczuć błogość, spokój, ciszę
Ale wciąż szum umysłu słyszę
I głupie szepty że to bez sensu jest całkowicie
Że może czas zakończyć życie
Dziwnie, niesamowicie...

Ale żyję
Dla małych łapek
Dla małych mordek uparcie mówiących że będzie dobrze...

Wszystko się kiedyś kończy
Coś innego wtedy się zaczyna
Zawsze gdy jest skutek to była przyczyna
Tylko jaka?
Dlaczego mój mózg robi mi takie numery?
Nie wiem
Co wiem?
Że nic nie wiem!
Nie...
Chyba i to za dużo powiedziane
To tylko pojęcia powymyślane
Zapomniane...

Zapomnieć
Zniknąć
Tylko po co?

Małe łapki...
Małe mordki mówią że będzie dobrze
Więc będzie
Koniec kropka

Tylko w oku łza się kręci
A koniec dalej nęci... 





sobota, 10 marca 2018

Definicje

Jako że zawsze w definicjach się gubię i jako że i tak korzystam z własnych prywatnych definicji często dość odległych od tych z wikipedii to sobie umyśliłam że skoro i tak nie ustalę czy moje definicje są prawdziwe czy nie, to byłoby dobrze aby chociaż tworzyły spójny system.... więc każde wykazanie niespójności jest mile widziane!!!!

ja = świadomość, czyli to co obserwuje , doświadcza doznania
        oraz
ja = zaimek wygodny w konwersacji , wskazujący na moje ciało, poglądy

nie ja = wszystko co może być doświadczane, obserwowane, obejmuje zarówno rzeczywistość jak i wszystko co ujęte w modelu rzeczywistości( tam są wszystkie byty pomyślane przez mój umysł) oraz wszystko pozostałe - a sądzę że będzie tego sporo

umysł = to co otrzymuje informacje z rzeczywistości oraz je przetwarza tworząc model rzeczywistości, umysł jest funkcją mózgu

stany umysłu = to co nazywa się stanami świadomości, przy mojej definicji świadomość nie ma stanów, ona po prostu jest, więc zastąpiłam je stanami umysłu

ego = kierownicza funkcja umysłu, tożsamość , to co mówi : moje myśli, moje ciało, moje poglądy, przydatna funkcja ogarniająca umysł , ale tylko funkcja, osobiście się z nią nie utożsamiam tylko ją doświadczam

myśl= generowane przez umysł słowa i/lub obrazy (???)

poglądy=  wyobrażenia, przekonania na jakiś temat

tożsamość= to za kogo się uważam, jaką rolę uznaję za swoją, jakie cechy posiadam (???)

istota = to co ma ja, ma świadomość, może doświadczać doznania

osoba = coś co ma samoświadomość

rzeczywistość = to co można to określić w czasie i w przestrzeni, jest wspólnym punktem odniesienia dla świadomości, informacje z niej są odbierane przez zmysły i przekazywane do umysłu, nie mam pewności czy na pewno istnieje, ale zakładam że tak, choć dostępny jest mi tylko model rzeczywistości tworzony przez umysł, to dzięki działaniom umysłu ciało może tak działać że wpływa na rzeczywistość

rzeczywistość poznawalna naukowo - to co możemy zbadać dostępnymi metodami naukowymi

model rzeczywistości = to jak mój umysł zinterpretował rzeczywistość, moja prywatna rzeczywistość jakiej doświadczam

istnienie = ??? fakt bycia czegoś w rzeczywistości???
https://ircia-mojeszczescie.blogspot.com/2018/02/co-jest.html

byt= coś co składa się z istoty i istnienia  ???

coś= jakiś odrębny obiekt ???

obiekt= ???

doznania = to czego doświadcza świadomość, w aktualnej sytuacji obejmuje to przetworzone przez umysł informacje płynące ze zmysłów, z ciała, wspomnienia i to jak umysł interpretuje, emocje , uczucia, poglądy, pragnienia, myśli, marzenia, wyobrażenia , oceny, analizy, intuicja itd...

doświadczanie= przeżywanie czegoś ???

przeżywanie czegoś=???

działanie= wykonywanie świadomie jakiejś czynności, myślenie także jest działaniem, jest też inicjatorem działania

podświadomość = praca mózgu, część umysłu której nie obejmuje świadomość, ale która wpływa na model rzeczywistości doświadczany przez świadomość,

czas = coś co nam porządkuje doświadczenia na przeszłe, teraźniejsze i przyszłe, jego kierunek wyznacza ciąg przyczynowo skutkowy, może być to tylko złudzenie kreowane przez umysł
 https://ircia-mojeszczescie.blogspot.com/2018/02/popaprane-rozkminy-czas.html

przestrzeń= coś co możemy opisać jako posiadające 3 wymiary : długość, szerokość, wysokość, zawierające obiekty, które możemy opisać względem tych osi; choć w sumie nie mam problemu z wyobrażeniem sobie kolejnych osi i wpisywania tam obiektów, a przestrzeń bez obiektów to dalej przestrzeń...

punkt = coś co można opisać w przestrzeni ale nie jest obiektem bo nie posiada rozmiaru
Eh, rzeczywistość jest punktem odniesienia dla świadomości... mam absurd, ale jeszcze nie wiem jak go usunąć...

bóg = potężna istota nie będąca elementem rzeczywistości, będąca poza rzeczywistością  , hmm choć bogowie greccy mieszkali na Olimpie a jego da się osadzić w czasie i przestrzeni...

Bóg= bóg z Biblii, bóg chrześcijański i żydowski, jako imię własne tego konkretnego boga, dlatego pisane z wielkiej litery

mój bóg= super świadomość, zbiór wszystkich aspektów, punktów widzenia, coś poza rzeczywistością, 'ja' jest aspektem tak rozumianego boga,
 https://ircia-mojeszczescie.blogspot.com/2018/02/jaki-jest-moj-bog.html

 https://ircia-mojeszczescie.blogspot.com/2018/02/czy-bog-istnieje-jaki-bog.html

Wiedza = przyjęta przeze mnie oraz zapamiętana (nie koniecznie w pamięci mózgu, może być to pamięć wirtualna)  i uznana za prawdziwą informacja( czyli jakby nie patrzeć muszę w nią wierzyć).
Każda informacja aby była argumentem musi być powtarzalna, weryfikowalna i podparta dowodami

Wiedza naukowa =wiara oparta  na weryfikowalnych i powtarzalnych danych , może stanowić argument w merytorycznej dyskusji, która równocześnie może prowadzić do jej dalszej weryfikacji.

Wiara =to mój stosunek do prawdziwości danej wiedzy, poglądu, informacji, doświadczenia

Wiara religijna = wierzenie w prawdziwość informacji , poglądów, idei propagowanych  przez daną religię.
 Co ciekawe wiarę w Naukę jako coś przekazującego prawdy absolutne, mającego wyłączność na prawdę uznaję za wiarę religijną!!! Podobnie traktuję niezachwianą wiarę w prawdziwość idei poglądów itd, traktowanych jak jakaś prawda objawiona, jedyna prawdziwa i nieweryfikowalna, choć to by wręcz podrzuciła pod specjalny podpunkt do wiary religijnej:

wiara naiwna = wiara w coś bez przemyślenia, bez konkretnych podstaw, oparta na autorytecie, nieweryfikowalna, typu tak jest i koniec kropka, to prawda absolutna
https://ircia-mojeszczescie.blogspot.com/2018/02/wiara-i-wiedza.html

prawda= pogląd mający odzwierciedlenie w faktach
https://ircia-mojeszczescie.blogspot.com/2018/02/popaprane-rozkminy-prawda.html

fakt= coś co rzeczywiście ma miejsce

prawdopodobieństwo=

informacja= przekazywany i odbierany fakt

wolność=???
https://ircia-mojeszczescie.blogspot.com/2018/02/popaprane-rozkminy-wolnosc.html

Wolność od = brak przymusu tego czego nie chcemy???

Wolność do=  możliwość swobodnego wyboru ???

Wolna wola = ??? może to tylko złudzenie??? a może w pewnym zależnym od samoświadomości stopniu ją mamy ???

życie biologiczne=  zespół  zorganizowanych funkcjonalnie  przemian fizycznych i reakcji chemicznych, zachodzących w otwartych termodynamicznie, wyodrębnionych z otoczenia układach fizycznych zawierających kwasy nukleinowe i białka,czyli w organizmach

organizm - jedna lub więcej komórek, stanowiące strukturalną i funkcjonalną całość

Dobro i zło = co nie jest złe to jest dobre, a złe jest to co powoduje krzywdę, krzywda to to co hamuje, utrudnia rozwój, osiągnięcie pełnię swoich możliwości, prowadzi do niekonstruktywnej destrukcji.

Wiara...

W nic nie wierzę ani w 100% ani też niczego na 100% nie wykluczam,
ale jest parę spraw w które aktualnie wykluczam na 97-99%:

-Prawdziwość jakiejś konkretnej religii, ideologii czy modelu rzeczywistości
-Istnienie jakiegoś boga w postaci jaką opisuje konkretna religia, a w szczególności mam na myśli zgodną z doktryną katolicką wizję Boga (bo o niej wiem najwięcej i dlatego na 99% uważam że nie istnieje) Co do samego jakiegoś boga - wszystko zależy jak kto to zdefiniuje, w moją wizję wierzę i to na jakieś 70%, co biorąc pod uwagę że w istnienie materialnej rzeczywistości wierzę na 90% to chyba sporo ;)
A że Bóg istnieje jako koncept tu praktycznie nie mam wątpliwości i daję 99% na tak :D
-Wykluczam na 99% możliwość poznania jakiejkolwiek absolutnej prawdy przez umysł ludzki
-Tak samo podchodzę czegokolwiek absolutnego, szczególnie do rzeczywistości absolutnej i obiektywnej
-Wykluczam na 99% opcję osiągnięcia doskonałości w czymkolwiek, bo sądzę że tak jak nieskończoność nie ma końca tak i doskonałość pod jakimkolwiek względem, automatycznie tak samo podchodzę do wszechwiedzy, wszechmocy, absolutnej doskonałej miłości, piękna, dobra, jasności , szczęścia itd
-Istnienie narzuconego z góry sensu czegokolwiek, czyli w sumie jakbym uznała że nic samo z siebie nie ma sensu, a dopiero my go tworzymy, nie odnajdujemy a tworzymy.

środa, 7 marca 2018

Puzzelki 2 - wiara...

http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/czy-bog-od-swoich-wiernych-oczekuje-slepej-wiary,9613.html#367231



 Hmmm, może na tym polega dorastanie - jako dzieci praktycznie ślepo wierzymy rodzicom i ma to dla nas sens,wręcz jest warunkiem przetrwania, ale gdy dorastamy czas zacząć ich poglądy weryfikować, usamodzielnić się , stworzyć własny światopogląd - nie musi to oznaczać całkowitego wyrzeczenia się wszystkiego czego nas nauczyli, bo to też nie było by mądre, odrzucić coś tylko dlatego że oni w to wierzyli - warto dokonać możliwie najbardziej rzetelnej weryfikacji. Ja na jej drodze odrzuciłam Boga z Biblii,chrześcijańską wizję świata, ale nie odrzuciłam na pniu wszystkich wartości chrześcijańskich tylko dlatego że mi się z chrześcijaństwem kojarzą, tej weryfikacji zwyczajnie jeszcze nie skończyłam...

Generalnie nie potrafię w nic uwierzyć w 100%, zawsze zostaje miejsce na niepewność, na weryfikację, na szukanie nowych danych.
Uważam że warto poznać jak najwięcej różnych punktów widzenia bo wtedy można sobie powyciągać to co uznam za cenne. Fakt że nie wyznaję jakiejkolwiek religii nie znaczy że one nie mają mi nic do przekazania, zwyczajnie nie biorę 'wyżywienia' w całości - popróbuję, posmakuję, przemyślę i to co mi odpowiada trafi na mój talerz na dłużej.
 




 Mi wychodzi pozycja między młotem a kowadłem :P
Ateizm - nie bo jednak moje poglądy zakładają coś co mogę bogiem nazwać, coś niematerialnego, będącego poza czasem i przestrzenią,
Teizm - nie, bo mój bóg ma cechy raczej klasyfikujące to pod deizm, ale deizm też nie... panteizm też nie bo mój bóg jest od materialnego świata odrębny...
Jako wyznawca jakiejkolwiek religii się nie klasyfikuję, wrogiem jakiejkolwiek nie jestem, choć jestem przeciwna wszelkim fanatyzmom.

No własnowierstwo - Ircizm:P




Ja w nic nie wierzę w 100%, mówiąc że w coś wierzę wyrażam tylko subiektywne przypuszczenie, robocze założenie że tak właśnie jest, staram się być uczciwa względem siebie i dlatego mimo że szanuję, cenię i chcę zrozumieć wszelkie religie, ideologie itd, nie potrafię arbitralnie uznać że ta jest lepsza bo tu a tu się urodziłam, lub bo tą najlepiej znam, szczególnie gdy wiem ile elementów mi nie pasuje. Wybrałam skrajne nieutożsamianie się, czy ma to wady - mnóstwo, ale nie uznając większości tego co ludzie rozumieją pod danym pojęciem czułabym się hipokrytką, a wybrałam że gdy uznam że coś jest hipokryzją to będę dążyć do eliminacji tego.
Twierdziłam że jestem ateistką, bo nie wierzę w jakiegokolwiek boga( według opisów religijnych , czy mitologicznych) ,ale okazało się że jednak jakąś okrojoną własną wizję czegoś nadprzyrodzonego mam, że mogę to nazwać bogiem , więc ok - mimo że to ateizm jest mi bliski, uważam że nie mam prawa się do tego grona zaliczać,choć także nie jestem teistką, ani agnostyczką - dziwna sytuacja, ale wolę szczery 'Ircizm' niż hipokryzję.
Tak samo jak nie mogę powiedzieć że jestem weganką, bo np jem miodek i bez oporów połknę kapsułkę z żelatyny wieprzowej , choć idea jest mi bliska bo generalnie produktów zwierzęcych nie jem.
I tak sporo pojęć dopasowuję do siebie, do własnego pojmowania świata( moja definicja świadomości choćby). Uznałam że pojęcia odnoszące się do przynależności grupowej abym się mogła z czystym sumieniem zadeklarować że przynależę muszę spełniać definicję, np jestem matką, bo mam dzieci - definicja prosta jak budowa cepa. Chrześcijanką nie jestem bo nie mam pewności co do istnienia Jezusa ani co do prawdziwości Biblii, co mi nie przeszkadza korzystać z tego co w tej religii uważam za wartościowe. Buddyzm jest mi bliski ,ale też pewne kwestie mi nie pasują więc uznaję że buddystką nie jestem.
Czasem czuję że wygodniej byłoby przyjąć jakiś gotowy schemat a nie wszystko samemu budować z wybranych klocków, ale z Lego też tak robię - mogę raz zbudować coś według instrukcji, po czym spokojnie to rozbiorę i potem będę tworzyć coś swojego wybierając odpowiednie elementy z różnych zestawów, dzieciaki robią to samo, i zgodnie twierdzimy że nawet jak według innych nasze konstrukcje mają sporo wad to są nasze i spełniają funkcje jakie ustaliliśmy że mają spełniać, a jak nie to przebudowa... na tym w końcu polega zabawa.
Tylko z życiem to problem jest taki że chcę ułożyć coś spójnego z owych puzzli ale nie mam do końca wizji co to będzie, nie mam wszystkich puzzli a te co mam potrafią być pogięte, do tego one są w 5D :P
Czasem wygodnie mi uznać że reinkarnacja istnieje i że mam całą wieczność aby to poskładać , bo choć w każdym życiu składam od nowa to jakby gdzieś zostaje ślad wizji całości...



 nigdy nie możemy niczego być pewni, to oczywiste. Coś wiem - mam informację ,ale mimo to nie jestem jej pewna, nie muszę w nią wierzyć. W moim rozumieniu fakt że coś wiem ma mniejsze znaczenie niż fakt że w coś wierzę, bo wierzę w informację dopiero gdy inne dane ją potwierdzają, ale oczywiście nie wiedząc co przyniosą nowe informacje nie ma mowy o pewności.



nie wierzę w absolutność jakiegokolwiek rodzaju, rozumiem jako pojęcie i na tym to się kończy. Nie wierzę że istnieje doskonałość, można dążyć do perfekcji w jakiejś dziedzinie, można być jej bliskim ale tu serio pasuje to co opisywał Zenon o Achillesie i żółwiu. Żółwia doskonałości nie dogonisz, zawsze ucieknie, bo im bliżej jesteś tym kolejne kroki są mniejsze i trudniejsze, realnego żółwia wyprzedzisz bo możesz robić zawsze tak samo duże kroki jak na początku, z dążeniem do doskonałości tak nie jest, to jak dążenie do nieskończoności.


 Wiara jako złożona konstrukcja stabilności myślowej...
No tak, to mi elegancko pasuje i sporo wyjaśnia.


Puzzelki...

Ostatnio sporo piszę na:
 http://www.sfinia.fora.pl/

Ten wpis robię aby zgromadzić cytaty , aby móc jakoś z szerszej perspektywy popatrzeć na 'puzzle' z których próbuję poskładać obraz świata:

A może ani ludzie ani rzeczy ani idee nie są lepsze ani gorsze, ani dobre ani złe - oceny to tylko wynik pracy mózgu, taki ewolucyjny trik - mający swoje zastosowanie, ale będący filtrem zniekształcającym rzeczywistość.

Jest jedna pustka ale nieskończone możliwości jej odbioru i interpretacji, jest jedna rzeczywistość ale nieskończone możliwości jej doświadczania. Nic nie istnieje w oderwaniu od reszty, wszystko to tylko relacje między... niczym? 


 Ostatnio coraz częściej czuję że coś kumam, że to jest tak absurdalnie proste że aż nieskończenie trudne do opisania.


umysł to nie to samo co świadomość, umysł to funkcja mózgu przetwarzająca, analizująca dane, świadomość definiuję jako wręcz pozamaterialne 'ja' które tylko doświadcza, choć jak już wcześniej wspominałam nie potrafię jej dobrze zdefiniować, ale nie utożsamiam jej z umysłem, to raczej integralny fragment tego co nazywam moim bogiem... Stany świadomości wolałabym nazywać stanami umysłu, bo świadomość tak jak ją rozumiem po prostu jest i tylko doświadcza , nie podlega zmianą, zmienia się to czego i jak doświadcza. 





Cytat:
Cierpienie jest stresem


Dla mnie stres to napięcie wywołane bodźcem, które należy rozładować przez odpowiednie działanie, A cierpienie pojawia się gdy to napięcie nie jest odpowiednio rozładowywanie, gdy pojawia się opór, blokada 




Cytat: -cierpienie: stan odczuwania negatywnego, nie akceptowanego natywnie przez mój naturalny "system odbiorczy"
Odczuwania negatywnego czy negatywnego podejścia, ocenienia tego co doświadczasz? 



Cytat:
Stres... kolejna różnica. Dla mnie jest po prostu reakcją organizmu - jego mobilizacją, stanem fizjologicznym, czymś podobnym do skupienia uwagi, odruchu, instynktu. Stres w ogólności nie jest ani pozytywny, ani negatywny - bywa użyteczny, bywa jednak i kłopotliwy.

 
Cytat:
Ból jest doznaniem zmysłowym

Tu się zgadzam - to po postu interpretacja sygnałów z receptorów bólowych- to definicja bólu fizycznego ,choć mamy jeszcze ból psychiczny... 




Cytat:
-ból ( osobno fizyczny i psychiczny oraz ich relacje do cierpienia)
Fizyczny - odczuwany w ciele. Psychiczny - odczuwany w umyśle i uczuciach, a nie w ciele.
Cierpienie, a ból - znany mi ból jest cierpieniem. Cierpienie byłoby połączeniem obu bólów razem i dodanie do tego tego jeszcze szczególnego rodzaju bólu: bólu egzystencjalnego.


Czy zawsze ból rodzi cierpienie, pomyśl o sytuacjach w których czujesz ból fizyczny, np odrywasz plaster, czy zaliczysz to do cierpienia?
Cytat:
Pustka to brak esencji, inherentnego istnienia obiektów. Innymi słowy, brak sensu. Wszystko jest chwilowym zbiegiem okoliczności uchwyconym poprzez intencję w istnienie, o trzech charakterystykach: anicca (nietrwałe), anatta (bez "ja") i dukkha (wywołujące cierpienie)

Jeśli tak zdefiniujemy pustkę to wszystko jest tak naprawdę pustką, rzeczywistość jest pustką i świadomość jest pustką, jest nią wszystko poza sensami i znaczeniami jakie nadajemy... Nie umiem tego ująć słowami ale to mi się składa w kolejny puzzel... 


Cytat: -pustka - stan, w którym to co się dzieje w umyśle nie znajduje żadnego odniesienia (coś jak kosmonauta w skafandrze, który został wyrzucony w przestrzeń kosmiczną - nie ma się od czego odepchnąć, wokół niego jest tylko przestrzeń i kompletny BRAK OPARCIA)
 
Cytat:
wolność jest brakiem stresu

Czyli według Ciebie :
Cierpienie= stres, a wolność to brak stresu czyli brak cierpienia, tak? 




Cytat:
-wolność - dostrzeganie opcji wyboru i modelowanie (wraz z ich zrozumieniem) konsekwencji dla tych opcji (przynajmniej w minimalnym stopniu), połączone z brakiem blokad dla realizacji (przynajmniej pewnej części) owych opcji.

Pięknie widać jak bardzo w takiej definicji wolność jest sprzężona z odpowiedzialnością.


Cytat:
świadomość, wyodrębnienie istnienia z doznania

hmmm.... puzzel... 




Cytat:
-świadomość kontener na bodźce, pamięć i pewne zautomatyzowane odruchy psychiczne połączony z tworzeniem dla tych bodźców bazy odniesień, a dalej zarządzaniem całą hierarchią owych odniesień, wraz ze szczególnym rodzajem odniesienia - samoodniesieniem. Świadomość w głównej swej aktywności pośredniczy pomiędzy bodźcami, a umysłem, który jest częścią świadomości, tworząc w szczególności wizję CELU.

hmm... wychodzi na to że to co Ty nazywasz świadomością ja nazywam umysłem, a to co Ty umysłem ja chyba po prostu funkcją umysłu polegającą na tworzeniu, ustalaniu celów. Naprawdę coraz bardziej się cieszę że poprosiłam o te definicje, bo dzięki temu mogę na te sprawy spojrzeć z nowych perspektyw, obejrzeć puzzle pod zupełnie innym kontem i lepiej zrozumieć w jakim ustawieniu mogą pasować a w jakim wydaje się że nie, piękne puzzle 5D albo i jeszcze więcej... 


 
' ja' = świadomość, czysta obserwacja
resztę tylko doświadczam - doświadczam pracy swojego umysłu, doświadczam myśli, emocji, tego jak mój mózg interpretuje bodźce dochodzące z otoczenia. Gdy śnię doświadczam świata który kreuje mój mózg, doświadczam że wiem że to tylko sen lub doświadczam snu jakby był realną rzeczywistością.
Piszę mój mózg, bo tak się utarło w języku, ale wcale nie sądzę że 'ja' cokolwiek posiadam, raczej że doświadczam iluzji bycia kimś odrębnym kto może czuć że coś posiada


Cytat:
umysł, to myśli

u mnie nie ma tam znaku równości raczej umysł = myśli + mechanizmy generujące myśli + ??? 


Cytat:
-umysł - ta część świadomości, która hierarchizuje, modeluje, rozpoznaje, wyszukuje i kalkuluje. Czasem rozszerzam umysł prawie na całą świadomość.


Czyli dla Ciebie umysł jest częścią świadomości, a dla mnie świadomość to obserwator przypatrujący się wyczynom umysłu. 




Ja to widzę tak -Mój umysł posiada część magazynową ( pamięć) oraz funkcjonalną ( obróbkę informacji, mechanizmy tej obróbki), tylko że nie całość umysłu jest dostępna równocześnie dla świadomości - serio uważam że świadomość to tylko obserwacja, to umysł się na czymś skupia i koncentruje sprawiając że te konkretne dane trafiają do świadomości ale reszta dalej istnieje tylko podświadomie, obróbka i magazynowanie trwa. Umysł generuje myśli które są obserwowane przez świadomość.






Cytat:
Pustka nie jest nicością! Wręcz przeciwnie, jest pełnią.

To łapię. 



Cytat:
Pustka dla mnie z kolei jest bliska pojęciu nicości - może nie równa, bo są to jednak różne pojęcia, lecz właśnie bliskie (cóż, definicja to arbitralny element rozumowania, nie ma się co kłócić). Przy czym ja nawet nie upieram się przy tym, że "pustka jest" tym, co ja piszę, czyli że tak absolutnie i bezapelacyjnie trzeba przypisywać desygnat do słowa.
(...)na razie to widzę w tym pewien chaos, albo tez intuicyjną niezgodność z samym pierwowzorem słowa "pustka", pochodzącego od kontekstów w stylu "pusty dzban", "pusta butelka", "pusty dom". Gdy już naprawdę daleko odejdziemy od tego pierwowzoru komunikacja zaczyna robić się mocno problematyczna. Z pustką jest chyba ten dodatkowy problem, że buddyjska sunjata tłumaczy się najczęściej właśnie przez pustka. Mnie to jakoś razi. Z odniesień z Wikipedii w haśle sunjata zdecydowanie bardziej pasowałaby mi tu "niesubstancjalność". Ale ludzie intensywnie pracujący myślowo z tekstami buddyjskimi pewnie odeszli już swoim rozumieniem i praktyką językową od pierwotnych znaczeń "pustki".



Michał, a czym jest pustka w dzbanie? Czy to czasem nie jest nieskończony potencjał możliwości wypełnienia jej, dzban jest funkcjonalny właśnie dlatego że jest pusty w środku, jego pustka niesie wolność?
Niesubstancjonalność? - ciekawe spojrzenie. 




Cytat:
Świadomość poprzez intencję(karmę) chwyta doznanie w istnienie, które utrzymuje stresem. To istnienie nie jest trwałe, jest pozbawione własnego "ja" i generuje cierpienie bo przywiązujemy się do istnienia, zabiegamy o posiadanie i boli nas jego utrata. Cały ten mechanizm wyrażony jest myślami i relacją podmiot przedmiot, a jego przyczyną jest ignorancja, czyli niezrozumienie pustki. Jak ja to mówię, tam nic nie ma! Wszystko to kształty z dymu, pozbawione istoty. Nie ma nawet do czego się przywiązać, nie ma za czym chwytać, nie ma o co się spinać. Bez stresu nie ma cierpienia, jest wolność. Nic nie tracisz, nic nie zyskujesz, za niczym nie gonisz, od niczego nie uciekasz, nie ma ani strachu ani nadziej.




Cytat:
Przedmiot i podmiot... dla mnie są dość złudnymi pojęciami. Wewnętrznie ich właściwie nie używam, gdy zaś pojawią sie te terminy w rozmowie, wetdy staram się jakoś możliwie najbliżej sensu przetłumaczyć własne koncepcje w tym zakresie, zbliżając je do tego, co obiegowo (w moim odczuciu) odbiorca mógłby w danej kwestii rozumieć.
Ale też wyczuwam pewne podobieństwo. Niewątpliwie moje myślenie też zmierza w kierunku pewnego zrelatywizowania pojęć istnienia, obiektu, przedmiotu, podmiotu. Nie będę wchodził w szczegóły, bo to złożona sprawa.


 Czy podmiot i przedmiot mogą istnieć niezależnie od siebie, czy to kwestia relacji, punktu widzenia? Czy w ogóle można pojęcia takie jak istnienie, obiekt, przedmiot i podmiot traktować nierelatywistycznie? Polecę dalej czy cokolwiek można traktować nierelatywistycznie, jako coś niezależnego i absolutnego? Jeśli tak to co i dlaczego?

 


Doświadczenie mentalne, luźny zapis tego co mi się nasunie:

Astronauta w totalnej pustce...


Pustka to pełna wolność, bo nie ma ograniczeń,
ale i pełna niemoc, bo nie ma punktu odarcia, punktu odniesienia

Mamy nieskończoną przestrzeń, ale nie możemy doznać że się poruszamy, nie mamy jak określić góry i dołu, nie wiemy gdzie jest przód a gdzie tył... choć jako astronauta nadal mam moje ciało i ono mi daje jakieś odniesienie, bo czuję prawą i lewą rękę, głowa wyznacza mi górę a stopy dół... puffff i jestem astronautą bez ciała - pustka to pustka. I już mam totalnie nieskończoną, nieograniczoną przestrzeń, bez podziału na 'ja' i 'nie ja'... Pełna wolność będąca pełną nicością.

Z tej nicości może wyłonić się wszystko bo tylko nicość jest nieograniczonym potencjałem... Cokolwiek zaistnieje będzie ograniczeniem... Ale także punktem odniesienia... Czy ograniczenie i punkt odniesienia to to samo? Czy to dwa przeciwstawne punkty spojrzenia na to samo?

( kurcze, piszę to, moja świadomość doświadcza pustki i czuję się jakbym się naćpała i pisała głupoty)

Jestem 'ja' - świadomość i to czego doświadczam czyli pustka, nadal korzystam z mechanizmów umysłu, a one mogą kreować iluzje...
to ten mechanizm chyba sprawia że następuje oddzielenie owego ja od pustki,
intencja, chęć bycia,
a aby być to trzeba być czymś odrębnym
pustka w pustce to nie bycie,
coś odrębnego od pustki w pustce można nazwać bytem...
bo w sumie to i owo ja i owa pustka to nieskończoność,
coś poza czasem i przestrzenią...
czas i przestrzeń powstaje gdy tworzę jakiś model będący punktem odniesienia...
gdy tworzę punkt zero i linie od niego odchodzące, ten punkt to tu i teraz, dzięki niemu mam 'tam' oraz 'przedtem i potem'...

Ale każdy punkt to z perspektywy tego punktu tu i teraz, czy nieograniczona, nieskończona świadomość aby móc doświadczać musi jakby się zapaść do nieskończenie małego punktu tu i teraz???

Tego co przed chwilą doświadczyłam nie potrafię opisać...
Najbliżej chyba jest : wszystko i nic ,ale naraz i będące jednością :shock:
Takie zrozumienie że jedyne co jest to nieistniejąca pustka a wszystko co jest to iluzja oddzielności... nie- doświadczanie iluzji oddzielności, bo gdyby nie była doświadczana to by jej nie było...
Pustka - doświadczanie iluzji odrębności - świadomość...
Może to jedno i to samo???

eh, wracam do 'normalnego tu i teraz' .... mimo że ani na moment nie byłam gdzieś indziej, bo cały czas widziałam monitor, mogłam pisać :think:



Mi wychodzi że 'ja' to tylko doświadczanie, obserwacja ( ale nie ma obserwatora, to jakaś iluzja że obserwator istnieje), coś co nie ma cech, tak rozumiane 'ja' się nie przywiązuje, przywiązanie powstaje w umyśle, który jest przez to 'ja' obserwowany,
w sumie nie potrafię powiedzieć że tak rozumiane 'ja' to coś co istnieje.
Tak, to raczej relacja do istnienia...
Tylko co jest tym istnieniem? - to co nazywamy 'obiektywną rzeczywistością' co do której mam tylko założenie że istnieje?, czy to czego doświadczam, a co jest wytworem umysłu?


Tak się zamotałam w definiowaniu że mi wychodzi że bóg to taka świadomość nieskupiona na konkretnym miejscu i czasie tożsama chyba z pustką będącą zarazem pełnią - jakby etap przed rozdziałem na to co doświadcza i to co jest doświadczane- to zjednoczenie sprawia że nie ma miejsca na cierpienie, oddzielenie, pragnienia...
A ja to to samo tylko skupione na tu i teraz, posiadające iluzję odrębności od tej pustki tylko już zawierającej obiekty, które mogą stać się punktami odniesienia ( inne twory zawierające 'ja')- aktualnym punktem odniesienia mojego 'ja' jest mój umysł zawarty w ciele...
Czyli wszystko by się opierało o lęk przed samym sobą, przed zrozumieniem że 'ja' nie ma cech, to przypisywanie jakich cech może sprawić że pojawia się lęk... 
  
    

 

 Rozmowy trwają i może coś poukładają:

http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/lek-przed-bogiem,10213-50.html





















 


 





Puzzle, puzzle , puzzle :think:










piątek, 23 lutego 2018

Kompas polityczny

http://www.newsweek.pl/polska/kompas-pogladow-politycznych-zrob-test-newsweek-pl,artykuly,356360,1.html



Tak to u mnie wychodzi według tego testu, osobiście uważam że jest za mało osi, ale to w końcu tylko kompas wysokości ani czasu nie pokaże tak że pełne określenie lokalizacji za jego pomocą
realne nie jest.

Uważam że powinno być więcej osi , np :
-stosunek do własności prywatnej (komunizm, - pełne prawa własności) (kolektywizm - indywidualizm)
-stosunek do państwa ( duża ingerencja - minimalna ingerencja)( biurokracja - ograniczenie biurokracji)
-stosunek do obyczajów ( konserwatyzm - wolność obyczajowa i jej zakres )
-stosunek do obowiązków i przywilejów socjalnych ( duży i bogaty socjal - praktyczny brak zasiłków socjalnych) (
-stosunek do kar ( nacisk na prewencję - pozytywny wpływ, promowanie właściwych postaw czy wysokie kary; kwestie resocjalizacji, kwestia kary śmierci)
-rozdział państwa i kościoła
-polityka zagraniczna ( kwestie migracyjne, globalizacja)
-polityka silnych władz centralnych czy decentralizacja
-itd

Lilium 6

 Pewnego dnia zauważyłam niezwykłego motyla, trudno go opisać, gdyż mienił się w kolorach tęczy będąc równocześnie pół przezroczysty. Jako że był to nowy element mojej dość monotonnej egzystencji poszłam za nim. Powolutku przefruwał z kwiatka na kwiatek, od jednego krzewu do drugiego, zarośla stawały się coraz bardziej gęste, a teren pagórkowaty. Wyglądało na to że jeszcze nie byłam w tej okolicy, choć wcześniej byłam pewna że znam już każdy krzaczek, każdą kępkę trawy w tej dziwacznej , choć pięknej krainie.
  W jednym z pagórków było coś na wzór jamy, jaskinią tego bym nie nazwała, ot spora, dość głęboka dziura w ziemi. Motyl gdzieś zniknął, a ja zauważyłam że we wnętrzu jamy coś się błyszczy.
Jako kobieta nie mogłam tego tak po prostu zostawić, szczególnie że wiedziałam że groźnych zwierząt tutaj nie ma i nie ma się czego bać.
 Weszłam do środka, jama okazała się dużo większa niż myślałam. To połyskujące to były dziwne lekko opalizujące kamyczki, które jakimś cudem świeciły swoim własnym blaskiem. Nie wiem czemu przez głowę mi przeleciało że to może być promieniotwórcze, aż się uśmiechnęłam z absurdalności takiego pomysłu, chociaż kto wie co to w sumie może być. Tak czy inaczej to nie rzeczywistość, czyli tak naprawdę nic złego mi się stać nie może nawet jakby to były kamyczki czegoś promieniotwórczego. Co najwyżej sama zacznę świecić...
Gdy patrzyłam na jamę z zewnątrz wydawało mi się że jest niewielka, w środku okazało się że korytarz skręca raz w jedną raz w drugą stronę. Przez te opalizujące kamyczki nie było ciemno. Tunel się rozszerzał i stawał coraz wyższy tak że mogłam już wygodnie iść wyprostowana.
Pierwsze rozwidlenie dróg... Hmmm... Miło się odkrywa nowe miejsca , ale pobłądzić jakoś nie mam ochoty. Może i w 'Krainie Jeziora' czułam się jak w więzieniu bez krat , to jednak wizja zabłądzenia w dziwacznych korytarzach była jeszcze mniej atrakcyjna tak na dłuższą metę.
 Odwróciłam się do tyłu aby zorientować się czy jeszcze widać światło z wylotu jamy, ale okazało się że nie a na dobitkę że z tyłu też jest rozgałęzienie i to w trzy strony... Byłam pewna że wcześniej go nie było...
No ,cóż .... rozsądniej spróbować wrócić na powierzchnię. Poszłam środkowym korytarzem, bo to wydawało mi się najbardziej logiczne, ale poczułam się jak Alicja w króliczej zaczarowanej norze... Trafiłam do sporego pomieszczenia w którym stał stół. Taki ogromny. Samo pomieszczenie też miało z 5metrów wysokości... Stół miał przezroczysty blat a na nim ogromne ciasteczka pachnące intensywnym charakterystycznym zapaszkiem ciach z ziółkiem , jakie piecze mój dobry znajomy...
Poczułam że dosłownie muszę je zjeść, tylko jak je dosięgnąć. Magia to magia: rozglądam się raz - nic, puste ściany, rozglądam się drugi raz - drabina:D Taka porządna aluminiowa drabina. No to przystawiam ją do stołu i wchodzę po ciacha. Siadam sobie na stole, obok mnie ciacha rozmiarów ogromnej pizzy. Dosłownie mówią:
-Zjedz mnie....
Niby mam jakieś opory, ale jak tu wygrać z gadającym konopnym wypiekiem???