Pewnego dnia dziecko było gotowe aby się urodzić i zapytało Boga:
-Jutro chcecie mnie posłać na Ziemię, a ja jestem takie małe i bezbronne jak sobie poradzę? Jak tam przeżyję?
-Wybrałem dla ciebie anioła - on się tobą zaopiekuje.
-Ale tu jest ciepło i bezpiecznie, jestem w pełni szczęśliwe...
-Twój anioł będzie pilnował abyś także na Ziemi czuł się bezpieczne i aby było ci ciepło, a do tego będzie cię przytulał i śpiewał piosenki, nawet na rękach będzie cię nosił. Poczujesz prawdziwą anielską miłość i dobroć.
-A jeśli nie zrozumiem co ludzie będą do mnie mówić,przecież nie znam ich języka?
-Nie martw się - twój anioł powie ci mnóstwo cudownych i pięknych słów, lepszych niż wszystkie które tu słyszałeś, do tego z anielską cierpliwością wszystko ci wyjaśni i wszystkiego będzie cię uczył.
-A co mam robić kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?
-Anioł nauczy cię jak się modlić.
-Boże, ale podobno na Ziemi są źli ludzie - kto mnie ochroni?
-Nie bój się - Twój anioł będzie cię ochraniał nawet z narażeniem własnego życia, zrobi wszystko aby nic złego ci się nie przytrafiło, czasem będziesz wręcz miał dość tej ochrony.
-Ok, jak tak to się nie boję, ale i tak będę zawsze smutny ,bo nie będę widział Ciebie!
-Twój anioł pokaże ci piękno świata, pokaże jak dostrzegać niewidzialne w widzialnym, w jego oczach odnajdziesz mój blask pełen radości, miłości i dobroci - mój dotyk poczujesz gdy przytulisz się do swego anioła.
-Ale jak ja znajdę swojego anioła?
-Nie musisz go szukać, będzie cię od początku otaczał i chronił, a potem wprowadzi na świat i spojrzy Ci w oczy i od razu poczujesz że to on.
- Dobrze, Boże jestem gotowy, ale mam jeszcze jedną prośbę - zdradź mi imię mojego anioła.
-Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz mówił do niego "Mamo".
Na podstawie zasłyszanej kiedyś historyjki.
czwartek, 26 maja 2011
środa, 25 maja 2011
Życie jest piękne:)
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Życie jest piękne!
Po prostu piękne!!!

poniedziałek, 23 maja 2011
Czego uczę się od dzieci?
Czego uczę się od własnych dzieci?
Czego ja jako osoba dorosła mogę uczyć się od maluchów które jeszcze nie poszły nawet do przedszkola?
Co ciekawe jest tego bardzo, bardzo dużo:
Czego ja jako osoba dorosła mogę uczyć się od maluchów które jeszcze nie poszły nawet do przedszkola?
Co ciekawe jest tego bardzo, bardzo dużo:
- Uczę się jak z uporem dążyć do celu, nie przejmować się upadkami, własnymi ograniczeniami, nie tłumaczyć się że świat jest zły, a schody za wysokie
- Uczę się jak walczyć o swoje, nie poprzestawać na małym, gdy chcę więcej, marzyć i marzenia realizować tak szybko jak to tylko możliwe
- Uczę się jak zawsze mieć wysoką motywację i chęci do działania
- Uczę się jak przeżywać prawdziwą radość, cieszyć się z drobiazgów, dostrzegać cudowność zwyczajnych rzeczy, zachwycać się dmuchawcami, motylkami i bańkami mydlanymi, samolotem, autem i kałużą.
- Uczę się jak spontanicznie okazywać emocje, śmiać się głośno i nie udawać że wszystko jest ok gdy nie jest
- Uczę się niesamowitej kreatywności i wyobraźni; przechodzę nawet testy, gdy synek z dumą pokazuje mi kartkę z kilkoma kreskami, kropkami i koślawymi kółkami mówiąc - tu je mama - już dostrzegam swoją podobiznę:) Nagle dwa klocki mogą być domem, patyk mieczem, kwiatek cudownym diamentem.
- Uczę się nie przejmować się drobiazgami - brudna bluzka to nie koniec świata
- Uczę się nie rozpamiętywać złych i trudnych chwil, przeżyć je i dalej cieszyć się życiem, nie użalać się nad sobą
- Uczę się cierpliwości, ogromnej cierpliwości
- Uczę się odwagi, braku lęku przed śmiesznością, porażką i upadkiem
- Uczę się jaką frajdą może być sprzątanie, układanie talerzy i inne "nudne" zajęcia
- Uczę się wygłupiać, bawić na całego, chlapać wodą, biegać boso po placu zabaw, udawać małpkę
- Uczę się bycia sobą, bez zbędnego udawania, bez zakładania masek i wciskania że to moja twarz
- Uczę się zadawać pytania, prosić o to czego pragnę
- Uczę się przyjmować prezenty bez sztucznej skromności - tak po prostu z szczerą radością .
- Uczę się jak okazywać miłość bez słów
- Uczę się jak być naprawdę szczęśliwym, że szczęście jest w każdym z nas, że wystarczy go nie zakrywać
- Uczę się co jest naprawdę w życiu ważne, a co tylko przydatne
- Uczę się obserwując ich, żyjąc z nimi, widząc jak odbierają świat, jak go poznają, robiąc błędy, przyznając się do nich, uczę się w każdej sekundzie wspólnej zabawy, przy każdym posiłku, kąpieli, z każdym dotykiem małych łapek, z każdym uśmiechem i z każdą łezką - uczymy się od siebie nawzajem, ale mam wrażenie, że oni uczą minie więcej i dużo cenniejszych rzeczy, które zagubiłam gdzieś po drodze...
sobota, 21 maja 2011
Alfabetyczne zarządzanie czasem
A - B - C -- D - E - F -G -H -I- J
A - B - C czyli priorytety:)
Zadania typu A
Sprawy które musisz zrobić, ponieważ niewywiązanie się przyniesie poważne konsekwencje
Zadania typu B
Sprawy które powinieneś zrobić, ale konsekwencje będą łagodne
Zadania typu C
Sprawy które chcesz zrobić, ale niezrobienie ich nie przyniesie minimalne negatywne konsekwencje
Jeśli tylko to możliwe najpierw załatwiamy wszystkie sprawy A ,potem B a na końcu z grupy C - proste, logiczne i skuteczne!
D- E -F - G - H - I - J
D - deleguj - wszystko co może bez problemu zrobić ktoś inny, (szczególnie jeśli może to zrobić lepiej i szybciej, a Ty w tym czasie zrobisz coś co możesz załatwić tylko samodzielnie) - zleć mu, oczywiście oferując coś w zamian ( pieniądze, inną czynność)
E - eliminuj wszystkie niepotrzebne rzeczy, które nic nie wnoszą pozytywnego a tylko zabierają Ci czas
F - fascynacje. Znajdź też czas na sprawy które Cię fascynują, sprawiają przyjemność, jeśli czujesz się osobą wypaloną takie zajęcia z kategorii F masz prawo przestawić do A, ponieważ ratują psychikę
G - głupie, nieskuteczne metody zamień na skuteczne - nie pracuj ciężko tylko mądrze!
H- poczucie humoru i dystans do samego siebie:)
I - inteligencja i innowacja. Działaj i planuj inteligentnie, nie bój się nowych rozwiązań i pomysłów, bądź twórczy.
( tak naprawdę to to samo co punkt G, ale miało być alfabetycznie - to taki mój przejaw twórczości:)
J - jazda! Do dzieła!
Inspiracja:
Brian Tracy - metoda A-B- C- D -E
A - B - C czyli priorytety:)
Zadania typu A
Sprawy które musisz zrobić, ponieważ niewywiązanie się przyniesie poważne konsekwencje
Zadania typu B
Sprawy które powinieneś zrobić, ale konsekwencje będą łagodne
Zadania typu C
Sprawy które chcesz zrobić, ale niezrobienie ich nie przyniesie minimalne negatywne konsekwencje
Jeśli tylko to możliwe najpierw załatwiamy wszystkie sprawy A ,potem B a na końcu z grupy C - proste, logiczne i skuteczne!
D- E -F - G - H - I - J
D - deleguj - wszystko co może bez problemu zrobić ktoś inny, (szczególnie jeśli może to zrobić lepiej i szybciej, a Ty w tym czasie zrobisz coś co możesz załatwić tylko samodzielnie) - zleć mu, oczywiście oferując coś w zamian ( pieniądze, inną czynność)
E - eliminuj wszystkie niepotrzebne rzeczy, które nic nie wnoszą pozytywnego a tylko zabierają Ci czas
F - fascynacje. Znajdź też czas na sprawy które Cię fascynują, sprawiają przyjemność, jeśli czujesz się osobą wypaloną takie zajęcia z kategorii F masz prawo przestawić do A, ponieważ ratują psychikę
G - głupie, nieskuteczne metody zamień na skuteczne - nie pracuj ciężko tylko mądrze!
H- poczucie humoru i dystans do samego siebie:)
I - inteligencja i innowacja. Działaj i planuj inteligentnie, nie bój się nowych rozwiązań i pomysłów, bądź twórczy.
( tak naprawdę to to samo co punkt G, ale miało być alfabetycznie - to taki mój przejaw twórczości:)
J - jazda! Do dzieła!
Inspiracja:
Brian Tracy - metoda A-B- C- D -E
piątek, 20 maja 2011
Ferrero Bruno "Zaproszenie"
Pewien właściciel zamku urządził wielkie przyjęcie, na które zaprosił wszystkich mieszkańców wioski przylegającej do dworu. Olbrzymie piwnice tego wielkodusznego szlachcica nie były jednak w stanie zaspokoić pragnienia nienasyconych tak wielkiego zastępu zaproszonych gości. Zwrócił się więc z prośbą do wszystkich mieszkańców:
- Na środku podwórza, na którym to będzie się odbywało przyjęcie, postawię ogromną beczkę. Niech każdy z was przyniesie swoje wino i wleje je do środka. Potem wszyscy będą mogli z niej czerpać i pić do syta.
Jeden z wieśniaków przed przyjściem na dwór wypełnił swój dzban wodą, myśląc: "Jeśli wszyscy przyniosą wino, nikt się nie zorientuje, że w beczce jest trochę wody, nikt się o tym nie dowie!".
Przybywszy na uroczystość, wlał zawartość swojego dzbanka do beczki, po czym zasiadł za stołem. Pierwsi goście, którzy poszli zaczerpnąć z niej trochę wina, natychmiast się zorientowali, że w beczce była tylko woda. Okazało się, że wszyscy pomyśleli w ten sam co on sposób, przynosząc jedynie wodę...
- Na środku podwórza, na którym to będzie się odbywało przyjęcie, postawię ogromną beczkę. Niech każdy z was przyniesie swoje wino i wleje je do środka. Potem wszyscy będą mogli z niej czerpać i pić do syta.
Jeden z wieśniaków przed przyjściem na dwór wypełnił swój dzban wodą, myśląc: "Jeśli wszyscy przyniosą wino, nikt się nie zorientuje, że w beczce jest trochę wody, nikt się o tym nie dowie!".
Przybywszy na uroczystość, wlał zawartość swojego dzbanka do beczki, po czym zasiadł za stołem. Pierwsi goście, którzy poszli zaczerpnąć z niej trochę wina, natychmiast się zorientowali, że w beczce była tylko woda. Okazało się, że wszyscy pomyśleli w ten sam co on sposób, przynosząc jedynie wodę...
Co robić z negatywnymi emocjami?
Czym są negatywne emocje?
Są to te emocje które wpływają negatywnie na nasze życie - nie ma emocji obiektywnie dobrych i złych, mamy prawo przeżywać je wszystkie. Zazdrość może działać jako pozytywna motywacja - "też mogę to osiągnąć!", w wielu sytuacjach smutek jest czymś naturalnym i zdrowym i należy sobie pozwolić na łzy i bycie smutnym aby zachować zdrowie psychiczne ( utrata bliskiej osoby...), złość może także pozytywnie nas zmotywować do działania. Problem pojawia się gdy emocje przesłaniają logiczne myślenie, gdy pod ich wpływem krzywdzimy samych siebie i innych zaczynamy kombinować jak się ich pozbyć, rozpoczynamy walkę z nimi...
Niestety siłą woli dużo nie zdziałamy - opór rodzi opór, wmawianie sobie "nie jestem wściekła" w momencie w którym jestem wściekła do niczego nie prowadzi, ewentualnie jedna negatywna emocja zmienia się w inną ( nie radzę sobie z wściekłością - jestem do niczego, wściekłość znika ale zastępuje ją poczucie bezsilności...) To błędne koło!
Walka z emocjami nie ma sensu - nawet jeśli wygramy bitwę, przegramy wojnę, bo na wojnie nie ma wygranych - każdy przegrywa...
Ok, ale co w takim razie możemy zrobić, aby radzić sobie z emocjami.
Należy zacząć z nimi żyć w pokoju:)
Nie żartuję, należy zaakceptować fakt że są obecne w naszym życiu i zaczać je świadomie obserwować:
Gdy emocje biorą górę zacznij o nich myśleć, nazwij swoje emocje, wykombinuj dlaczego do Ciebie "przyszły", poczuj je w swoim ciele - zlokalizuj zmiany czysto fizyczne zachodzące w organizmie: napięcie mięśni, szybsze bicie serca, pomyśl dlaczego tak reagujesz - skąd to się bierze? Co to dawało naszym przodkom? W jaki sposób to odczuwasz? Napięcie? Gdzie? Jakie? Jak silne? Na jak dużym obszarze? Skoncentruj się na obserwacji! Poznaj "wroga". Nie walcz z nim - tylko obserwuj. A najlepsze w procesie rozpoznawana cech negatywnych emocji, próby pełnego ich przeżycia jest to, że to bardzo bardzo trudne, ponieważ w momencie gdy chcemy taką emocję zbadać, ona ucieka:)
Podobne działanie można podjąć w przypadku gdy chcemy uspokoić dziecko ( na dorosłych też działa:), pytamy się co czuje i dlaczego, gdzie czuje napięcie, co robi serduszko? Jeśli u nas pojawiają się negatywne emocje mówimy o tym " zaczynam odczuwać irytację z powodu Twojego zachowania, moje serce zaczyna przyspieszać, a co Ty czujesz?", "Gdzie jest Twój gniew? W rączkach? Dlatego są gotowe uderzyć?" "Pokarz Gdzie to czujesz? Jaki ma kształt?", "Czujesz złość?", to świetna metoda wzajemnego rozwijania inteligencji emocjonalnej.
Po całym zajściu, gdy emocje już totalnie opadną, warto przeanalizować sytuację, bez pretensji i pouczania, po prostu ustalić suche fakty. Oczywiście należy także mówić o pozytywnych emocjach i zacząć świadomie o nich myśleć, dobre emocje mają to do siebie że nie uciekają gdy chcemy się z nimi "zaprzyjaźnić", wyjątkiem bywa ekscytacja, nadmierna obserwacja niezwykle skutecznie ją unicestwia, zresztą ekscytacja może być pozytywnie lub negatywnie ukierunkowana i często warto ją spacyfikować:)
Co do obserwacji dobrych i miłych emocji, warto nie przesadzać z naukowym podejściem, tylko po prostu je przeżywać i cieszyć się nimi oraz starać się, aby nam jak najczęściej towarzyszyły, ponieważ stanowią dość skuteczny parasol chroniący przed emocjami których nie lubimy.
Oczywiście nie da się na siłę odczuwać tylko pozytywnych emocji, negatywne prędzej czy później się pojawią, ale zamiast walczyć z nimi spróbuj poobserwować - nic nie stracisz jeśli to nie zadziała, a możesz dużo zyskać, chociażby lepiej poznać samego siebie:)
Moim zdanie to dużo skuteczniejsze niż liczenie do dziesięciu.
Jeśli zaobserwujesz że Twoje ręce są gotowe do walki i po prostu musisz coś zrobić i koncentrowanie się na tych odczuciach nie pomaga to pozwól im działać - boksuj poduszkę, pognieć papier, albo zwyczajnie nimi poruszaj patrząc na nie i cały czas obserwuj co właściwie odczuwasz, gdzie znajduje się gniew i złość, czy mają jakąś temperaturę. Na początku to nie jest łatwe, ale z doświadczenia wiem, że skuteczne i dość szybko można dojść do wprawy.
Pamiętaj na wojnie nie ma prawdziwych wygranych - każdy traci, oswój swoje emocje, zaakceptuj je, a one stopniowo zaczną ci służyć i pomagać, zamiast utrudniać życie:)
Są to te emocje które wpływają negatywnie na nasze życie - nie ma emocji obiektywnie dobrych i złych, mamy prawo przeżywać je wszystkie. Zazdrość może działać jako pozytywna motywacja - "też mogę to osiągnąć!", w wielu sytuacjach smutek jest czymś naturalnym i zdrowym i należy sobie pozwolić na łzy i bycie smutnym aby zachować zdrowie psychiczne ( utrata bliskiej osoby...), złość może także pozytywnie nas zmotywować do działania. Problem pojawia się gdy emocje przesłaniają logiczne myślenie, gdy pod ich wpływem krzywdzimy samych siebie i innych zaczynamy kombinować jak się ich pozbyć, rozpoczynamy walkę z nimi...
Niestety siłą woli dużo nie zdziałamy - opór rodzi opór, wmawianie sobie "nie jestem wściekła" w momencie w którym jestem wściekła do niczego nie prowadzi, ewentualnie jedna negatywna emocja zmienia się w inną ( nie radzę sobie z wściekłością - jestem do niczego, wściekłość znika ale zastępuje ją poczucie bezsilności...) To błędne koło!
Walka z emocjami nie ma sensu - nawet jeśli wygramy bitwę, przegramy wojnę, bo na wojnie nie ma wygranych - każdy przegrywa...
Ok, ale co w takim razie możemy zrobić, aby radzić sobie z emocjami.
Należy zacząć z nimi żyć w pokoju:)
Nie żartuję, należy zaakceptować fakt że są obecne w naszym życiu i zaczać je świadomie obserwować:
Gdy emocje biorą górę zacznij o nich myśleć, nazwij swoje emocje, wykombinuj dlaczego do Ciebie "przyszły", poczuj je w swoim ciele - zlokalizuj zmiany czysto fizyczne zachodzące w organizmie: napięcie mięśni, szybsze bicie serca, pomyśl dlaczego tak reagujesz - skąd to się bierze? Co to dawało naszym przodkom? W jaki sposób to odczuwasz? Napięcie? Gdzie? Jakie? Jak silne? Na jak dużym obszarze? Skoncentruj się na obserwacji! Poznaj "wroga". Nie walcz z nim - tylko obserwuj. A najlepsze w procesie rozpoznawana cech negatywnych emocji, próby pełnego ich przeżycia jest to, że to bardzo bardzo trudne, ponieważ w momencie gdy chcemy taką emocję zbadać, ona ucieka:)
Podobne działanie można podjąć w przypadku gdy chcemy uspokoić dziecko ( na dorosłych też działa:), pytamy się co czuje i dlaczego, gdzie czuje napięcie, co robi serduszko? Jeśli u nas pojawiają się negatywne emocje mówimy o tym " zaczynam odczuwać irytację z powodu Twojego zachowania, moje serce zaczyna przyspieszać, a co Ty czujesz?", "Gdzie jest Twój gniew? W rączkach? Dlatego są gotowe uderzyć?" "Pokarz Gdzie to czujesz? Jaki ma kształt?", "Czujesz złość?", to świetna metoda wzajemnego rozwijania inteligencji emocjonalnej.
Po całym zajściu, gdy emocje już totalnie opadną, warto przeanalizować sytuację, bez pretensji i pouczania, po prostu ustalić suche fakty. Oczywiście należy także mówić o pozytywnych emocjach i zacząć świadomie o nich myśleć, dobre emocje mają to do siebie że nie uciekają gdy chcemy się z nimi "zaprzyjaźnić", wyjątkiem bywa ekscytacja, nadmierna obserwacja niezwykle skutecznie ją unicestwia, zresztą ekscytacja może być pozytywnie lub negatywnie ukierunkowana i często warto ją spacyfikować:)
Co do obserwacji dobrych i miłych emocji, warto nie przesadzać z naukowym podejściem, tylko po prostu je przeżywać i cieszyć się nimi oraz starać się, aby nam jak najczęściej towarzyszyły, ponieważ stanowią dość skuteczny parasol chroniący przed emocjami których nie lubimy.
Oczywiście nie da się na siłę odczuwać tylko pozytywnych emocji, negatywne prędzej czy później się pojawią, ale zamiast walczyć z nimi spróbuj poobserwować - nic nie stracisz jeśli to nie zadziała, a możesz dużo zyskać, chociażby lepiej poznać samego siebie:)
Moim zdanie to dużo skuteczniejsze niż liczenie do dziesięciu.
Jeśli zaobserwujesz że Twoje ręce są gotowe do walki i po prostu musisz coś zrobić i koncentrowanie się na tych odczuciach nie pomaga to pozwól im działać - boksuj poduszkę, pognieć papier, albo zwyczajnie nimi poruszaj patrząc na nie i cały czas obserwuj co właściwie odczuwasz, gdzie znajduje się gniew i złość, czy mają jakąś temperaturę. Na początku to nie jest łatwe, ale z doświadczenia wiem, że skuteczne i dość szybko można dojść do wprawy.
Pamiętaj na wojnie nie ma prawdziwych wygranych - każdy traci, oswój swoje emocje, zaakceptuj je, a one stopniowo zaczną ci służyć i pomagać, zamiast utrudniać życie:)
Ferrero Bruno "Bajka o uczuciach"
Dawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy - takie jak: dobry humor, smutek, mądrość, duma; a wszystkich razem łączyła miłość. Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie. Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę. Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili. Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu - miłość poprosiła o pomoc.
Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:
- Bogactwo, czy możesz mnie uratować?
- Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności. Nie ma tam już miejsca dla ciebie. - Odpowiedziało Bogactwo.
Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.
- Dumo, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.
- Niestety nie mogę cię wziąć! Na moim statku wszystko jest uporządkowane,
a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.
Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek.
- Smutku, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość,
- Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam. - Odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.
Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.
Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu... Nagle Miłość usłyszała:
- Chodź! Zabiorę cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec.
Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca. Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec. Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
- Powiedz mi proszę, kto mnie uratował ?
- To był Czas. - Odpowiedziała Wiedza.
- Czas? - zdziwiła się Miłość - Dlaczego Czas mi pomógł?
- Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość - Odrzekła Wiedza.
Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:
- Bogactwo, czy możesz mnie uratować?
- Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności. Nie ma tam już miejsca dla ciebie. - Odpowiedziało Bogactwo.
Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.
- Dumo, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość.
- Niestety nie mogę cię wziąć! Na moim statku wszystko jest uporządkowane,
a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.
Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek.
- Smutku, zabierz mnie ze sobą! - poprosiła Miłość,
- Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam. - Odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.
Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony, że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.
Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu... Nagle Miłość usłyszała:
- Chodź! Zabiorę cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec.
Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca. Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec. Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
- Powiedz mi proszę, kto mnie uratował ?
- To był Czas. - Odpowiedziała Wiedza.
- Czas? - zdziwiła się Miłość - Dlaczego Czas mi pomógł?
- Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość - Odrzekła Wiedza.
Ferrero Bruno "Jak sól"
Żył sobie kiedyś pewien król, który nosił szlachetne imię Henryk Mądry. Posiadał trzy córki, o imionach: Alba, Bettina i Szarlota. W skrytości król najbardziej uwielbiał Szarlotę. Będąc zmuszony do tego, aby zdecydować o tym, która z nich będzie następczynią tronu, wezwał je wszystkie do siebie i zapytał: "Moje kochane córki, jak bardzo mnie kochacie?".
Najstarsza odpowiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak światło dnia, jak słońce, które obdarowuje drzewa swoim ciepłem. Ty jesteś moim światłem!".
Szczęśliwy król, kazał usiąść Albie przy swojej prawicy, po czym zawołał drugą córkę. Bettina powiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak największy skarb świata, twoja mądrość jest o wiele cenniejsza od złota i drogocennych kamieni. Ty jesteś moim bogactwem!".
Pocieszony i uszczęśliwiony wyznaniem córki ojciec, kazał jej usiąść po swojej lewicy. Potem zawołał Szarlotę. "A ty, moja malutka, jak bardzo mnie kochasz?" - zapytał ją z czułością. Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała bez żadnego wahania: "Ojcze, kocham cię tak bardzo jak sól kuchenną!".
Król zaniemówił: "Co powiedziałaś? Ojcze, kocham cię jak sól kuchenną?".
Król nie zdołał powstrzymać swego gniewu i krzyknął ze złością: "Niewdzięcznico! Jak śmiesz traktować mnie w ten sposób ty, która byłaś jasnością moich oczu. Precz ode mnie! Pozbawiam się mojego ojcostwa i każę ci się wynieść!".
Biedna Szarlota, nie mogąc powstrzymać się od płaczu, musiała opuścić dwór i królestwo swego ojca. Zaczęła więc pracować w kuchni ościennego króla. A że była piękna, dobra i umiała wspaniale gotować, już w niedługim czasie została główną kuchmistrzynią króla.
Pewnego dnia przybył z wizytą do pałacu król Henryk. Wszyscy mówili o nim, że był bardzo smutny i samotny. Miał trzy córki, ale pierwsza z nich uciekła z pewnym kalifornijskim gitarzystą. Druga wyjechała do Australii, aby hodować kangury, a najmłodsza z nich została wygnana przez samego króla. Szarlota natychmiast rozpoznała swojego ojca. Poszła zaraz do kuchni i zaczęła przygotowywać najwspanialsze potrawy. Jednak zamiast dodawać do nich soli dosypywała cukier.
Podczas całego obiadu wszyscy kręcili nosami i robili miny: każdy próbował jakieś danie i w chwilę po tym w nieprzyzwoity sposób wypluwał je w serwetkę. Rozwścieczony król nakazał przywołać do siebie kucharkę. Wezwana Szarlota powiedziała wtedy spokojnie: "Kiedyś mój ojciec wygnał mnie z domu za to, że powiedziałam mu, iż kocham go jak sól kuchenną, która nadaje smaku wszystkim potrawom. Właśnie dlatego nie chcąc mu robić kolejnej przykrości dodałam do wszystkich potraw cukier".
Król Henryk podniósł się ze łzami w oczach: "To sól mądrości przemawia przez twoje słowa, moja córko. Przebacz mi i przyjmij moją koronę".
Zarządzono wielkie przyjęcie, a wszyscy zaproszeni płakali z radości: ówczesne królewskie kroniki zaświadczają, że wszystkie ich łzy były słone.
Najstarsza odpowiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak światło dnia, jak słońce, które obdarowuje drzewa swoim ciepłem. Ty jesteś moim światłem!".
Szczęśliwy król, kazał usiąść Albie przy swojej prawicy, po czym zawołał drugą córkę. Bettina powiedziała mu: "Ojcze, kocham cię jak największy skarb świata, twoja mądrość jest o wiele cenniejsza od złota i drogocennych kamieni. Ty jesteś moim bogactwem!".
Pocieszony i uszczęśliwiony wyznaniem córki ojciec, kazał jej usiąść po swojej lewicy. Potem zawołał Szarlotę. "A ty, moja malutka, jak bardzo mnie kochasz?" - zapytał ją z czułością. Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała bez żadnego wahania: "Ojcze, kocham cię tak bardzo jak sól kuchenną!".
Król zaniemówił: "Co powiedziałaś? Ojcze, kocham cię jak sól kuchenną?".
Król nie zdołał powstrzymać swego gniewu i krzyknął ze złością: "Niewdzięcznico! Jak śmiesz traktować mnie w ten sposób ty, która byłaś jasnością moich oczu. Precz ode mnie! Pozbawiam się mojego ojcostwa i każę ci się wynieść!".
Biedna Szarlota, nie mogąc powstrzymać się od płaczu, musiała opuścić dwór i królestwo swego ojca. Zaczęła więc pracować w kuchni ościennego króla. A że była piękna, dobra i umiała wspaniale gotować, już w niedługim czasie została główną kuchmistrzynią króla.
Pewnego dnia przybył z wizytą do pałacu król Henryk. Wszyscy mówili o nim, że był bardzo smutny i samotny. Miał trzy córki, ale pierwsza z nich uciekła z pewnym kalifornijskim gitarzystą. Druga wyjechała do Australii, aby hodować kangury, a najmłodsza z nich została wygnana przez samego króla. Szarlota natychmiast rozpoznała swojego ojca. Poszła zaraz do kuchni i zaczęła przygotowywać najwspanialsze potrawy. Jednak zamiast dodawać do nich soli dosypywała cukier.
Podczas całego obiadu wszyscy kręcili nosami i robili miny: każdy próbował jakieś danie i w chwilę po tym w nieprzyzwoity sposób wypluwał je w serwetkę. Rozwścieczony król nakazał przywołać do siebie kucharkę. Wezwana Szarlota powiedziała wtedy spokojnie: "Kiedyś mój ojciec wygnał mnie z domu za to, że powiedziałam mu, iż kocham go jak sól kuchenną, która nadaje smaku wszystkim potrawom. Właśnie dlatego nie chcąc mu robić kolejnej przykrości dodałam do wszystkich potraw cukier".
Król Henryk podniósł się ze łzami w oczach: "To sól mądrości przemawia przez twoje słowa, moja córko. Przebacz mi i przyjmij moją koronę".
Zarządzono wielkie przyjęcie, a wszyscy zaproszeni płakali z radości: ówczesne królewskie kroniki zaświadczają, że wszystkie ich łzy były słone.
środa, 18 maja 2011
Ferrero Bruno "Kolorowe kredy"
Nikt nie pamiętał, kiedy ten człowiek przybył do miasta. Wydawało się, że zawsze tam był - na chodniku najbardziej zatłoczonej ulicy, przy której pełno było sklepów, restauracji, eleganckich kin; po której spacerowano co wieczór i gdzie spotykali się zakochani. Klęcząc na chodniku, kolorowymi kredami malował aniołki i cudowne pejzaże pełne słońca, szczęśliwe dzieci, rozwijające się kwiaty i sny o wolności.
Z czasem mieszkańcy miasta przyzwyczaili się do tego mężczyzny. Niektórzy rzucali jakąś monetę na rysunek, czasami zatrzymywali się i rozmawiali z nim. Mówili o swych zmartwieniach, o nadziejach, mówili o swych dzieciach, o tym najmłodszym, które chciało jeszcze spać z rodzicami i o tym najstarszym, które nie wiedziało, jaki kierunek studiów wybrać, bo trudno jest rozszyfrować przyszłość... Człowiek słuchał. Słuchał wiele, mówił mało.
Pewnego dnia mężczyzna zaczął zbierać swoje rzeczy, by odejść stamtąd. Wszyscy zgromadzili się wokół niego i patrzyli. Patrzyli i czekali.
- Zostaw nam coś na pamiątkę.
Człowiek pokazywał im swoje puste ręce. Cóż miał im zostawić? Ludzie jednak otoczyli go i czekali. Wówczas mężczyzna wyciągnął ze swego plecaka kolorowe kredy. Te, którymi malował anioły, kwiaty, sny i rozdzielił je pomiędzy ludźmi. Kawałek kolorowej kredy dla każdego, potem bez słowa odszedł.
Co zrobili ludzie z tymi kolorowymi kredami? Ktoś oprawił ją, ktoś inny zaniósł do muzeum sztuki nowoczesnej, ktoś umieścił ją w szufladzie, większość zapomniała o nich.
Przyszedł człowiek i pozostawił również tobie możność pokolorowania świata.
Co zrobiłeś z twymi kolorowymi kredami?
Z czasem mieszkańcy miasta przyzwyczaili się do tego mężczyzny. Niektórzy rzucali jakąś monetę na rysunek, czasami zatrzymywali się i rozmawiali z nim. Mówili o swych zmartwieniach, o nadziejach, mówili o swych dzieciach, o tym najmłodszym, które chciało jeszcze spać z rodzicami i o tym najstarszym, które nie wiedziało, jaki kierunek studiów wybrać, bo trudno jest rozszyfrować przyszłość... Człowiek słuchał. Słuchał wiele, mówił mało.
Pewnego dnia mężczyzna zaczął zbierać swoje rzeczy, by odejść stamtąd. Wszyscy zgromadzili się wokół niego i patrzyli. Patrzyli i czekali.
- Zostaw nam coś na pamiątkę.
Człowiek pokazywał im swoje puste ręce. Cóż miał im zostawić? Ludzie jednak otoczyli go i czekali. Wówczas mężczyzna wyciągnął ze swego plecaka kolorowe kredy. Te, którymi malował anioły, kwiaty, sny i rozdzielił je pomiędzy ludźmi. Kawałek kolorowej kredy dla każdego, potem bez słowa odszedł.
Co zrobili ludzie z tymi kolorowymi kredami? Ktoś oprawił ją, ktoś inny zaniósł do muzeum sztuki nowoczesnej, ktoś umieścił ją w szufladzie, większość zapomniała o nich.
Przyszedł człowiek i pozostawił również tobie możność pokolorowania świata.
Co zrobiłeś z twymi kolorowymi kredami?
wtorek, 17 maja 2011
Opowiadanie o czterech świecach
Cztery świece spokojnie płonęły. Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiały.
Pierwsza powiedziała: – Ja jestem POKÓJ. Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. Myślę, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgasnąć.
I płomień tej świecy zgasł...
Druga: Ja jestem WIARA. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła.
Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją...
Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. Nie mam już siły płonąć. Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. Nienawidzą najbardziej tych, których kochają – swoich bliskich.
I nie czekając długo i ta świeca zgasła...
Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Co robicie? Musicie płonąć! Boję się ciemności!
I zapłakało...
Wzruszona czwarta świeca powiedziała: Nie bój się! Dopóki ja płonę zawsze możemy zapalić tamte świece. Ja jestem NADZIEJA.
Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.
Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.
Autor nieznany - wygrzebane w sieci
Pierwsza powiedziała: – Ja jestem POKÓJ. Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. Myślę, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgasnąć.
I płomień tej świecy zgasł...
Druga: Ja jestem WIARA. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła.
Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją...
Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. Nie mam już siły płonąć. Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. Nienawidzą najbardziej tych, których kochają – swoich bliskich.
I nie czekając długo i ta świeca zgasła...
Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Co robicie? Musicie płonąć! Boję się ciemności!
I zapłakało...
Wzruszona czwarta świeca powiedziała: Nie bój się! Dopóki ja płonę zawsze możemy zapalić tamte świece. Ja jestem NADZIEJA.
Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.
Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.
Autor nieznany - wygrzebane w sieci
poniedziałek, 16 maja 2011
Przecież to oczywiste!
Jak często mówisz dziecku, że jest dla Ciebie najważniejsze, że je kochasz, że Ci bardzo zależy na jego szczęściu? Myślisz - to przecież oczywiste, ono to wie? Na pewno?
Jak często mówisz członkowi rodziny że cieszysz się że wyniósł śmieci, że pozmywał, że wytarł buty, że odłożył coś na swoje miejsce, że nie zapomniał umyć rąk przed obiadem?Jak często mówisz że cieszysz się ze śniadania, obiadu, kolacji, czystych okien, pachnących włosów i obciętych paznokci?
Myślisz - to przecież oczywiste, to jego/jej obowiązek?
A gdy czegoś nie zrobi...?
Jak często mówisz partnerowi że go/ją kochasz?
Jak często mówisz rodzicom że jesteś im wdzięczny/wdzięczna za wszystko co dla Ciebie zrobili?
Jak często dziękujesz swojemu psu że jest ci wierny i darzy bezgraniczną ufnością?
Myślisz - to głupie, przecież to oczywiste?
Jak często dziękujesz koleżance że znalazła czas aby Cię odwiedzić?
Ekspedientce, że była miła i uśmiechnięta mimo zmęczenia?
Koledze lub koleżance z pracy że jak co dzień zaproponowali kawę?
Myślisz - po co - to przecież dla nich oczywiste, tak jest, to ich obowiązek, powinność, to normalne...
Jak często mówisz komuś że ładnie wygląda, że lubisz jak się uśmiecha, że cieszysz się że go widzisz, słyszysz i czujesz? Jak często mówisz komuś że podoba Ci się jak pachnie? jak mówi? jak gestykuluje?
Jak często okazujesz komuś że cieszysz się że jest obecny w Twoim życiu?
Jak często cieszysz się że żyjesz? Jak często okazujesz światu ten fakt?
Jak się czujesz gdy ktoś podziękuje Ci za rzecz oczywistą? Jak się czujesz słysząc że jesteś dla kogoś osobą kochaną i ważną? Jak się czujesz gdy ktoś tak po prostu się do ciebie uśmiechnie?
Jak często mówisz co czujesz i dlaczego? Jak często dzielisz się swoimi uczuciami, emocjami, myślami?
Jak często myślisz że inni rozumieją "przekaz międzywierszowy"? Że tak samo odbierają rzeczywistość? Że powinni się domyślić? Że to przecież takie oczywiste?
Odpowiedzi i wnioski też są oczywiste...
Jak często mówisz członkowi rodziny że cieszysz się że wyniósł śmieci, że pozmywał, że wytarł buty, że odłożył coś na swoje miejsce, że nie zapomniał umyć rąk przed obiadem?Jak często mówisz że cieszysz się ze śniadania, obiadu, kolacji, czystych okien, pachnących włosów i obciętych paznokci?
Myślisz - to przecież oczywiste, to jego/jej obowiązek?
A gdy czegoś nie zrobi...?
Jak często mówisz partnerowi że go/ją kochasz?
Jak często mówisz rodzicom że jesteś im wdzięczny/wdzięczna za wszystko co dla Ciebie zrobili?
Jak często dziękujesz swojemu psu że jest ci wierny i darzy bezgraniczną ufnością?
Myślisz - to głupie, przecież to oczywiste?
Jak często dziękujesz koleżance że znalazła czas aby Cię odwiedzić?
Ekspedientce, że była miła i uśmiechnięta mimo zmęczenia?
Koledze lub koleżance z pracy że jak co dzień zaproponowali kawę?
Myślisz - po co - to przecież dla nich oczywiste, tak jest, to ich obowiązek, powinność, to normalne...
Jak często mówisz komuś że ładnie wygląda, że lubisz jak się uśmiecha, że cieszysz się że go widzisz, słyszysz i czujesz? Jak często mówisz komuś że podoba Ci się jak pachnie? jak mówi? jak gestykuluje?
Jak często okazujesz komuś że cieszysz się że jest obecny w Twoim życiu?
Jak często cieszysz się że żyjesz? Jak często okazujesz światu ten fakt?
Jak się czujesz gdy ktoś podziękuje Ci za rzecz oczywistą? Jak się czujesz słysząc że jesteś dla kogoś osobą kochaną i ważną? Jak się czujesz gdy ktoś tak po prostu się do ciebie uśmiechnie?
Jak często mówisz co czujesz i dlaczego? Jak często dzielisz się swoimi uczuciami, emocjami, myślami?
Jak często myślisz że inni rozumieją "przekaz międzywierszowy"? Że tak samo odbierają rzeczywistość? Że powinni się domyślić? Że to przecież takie oczywiste?
Odpowiedzi i wnioski też są oczywiste...
Pułapki prawa przyciągania...
Poznałeś już "magiczne" prawo przyciągania, świetnie wizualizujesz, dbasz o swój świetny nastrój, ale nie wychodzi to tak jak byś chciał, no cóż najprawdopodobniej zaplątałeś się w którąś z typowych pułapek prawa przyciągania.
Inną sprawą są przekonania - one mają wpływ na nasze przyciąganie, jeśli będziesz przekonany że Ci się uda - to ci się uda, pokonasz wszelkie przeszkody i dojdziesz do celu, a jeśli na starcie Twoje przekonania będą negatywne - no cóż - nie to nie...
prawo przyciągania może sprawić że spotkasz odpowiednich ludzi, ale to Ty musisz nawiązać z nimi kontakt, prawo przyciągania może podsunąć Ci za pomocą podświadomości czy też intuicji jak wolisz świetny pomysł, ale on sam nie wprowadzi się w życie.
Wizualizacje są bardzo pomocnym narzędziem, pomagają utrzymać motywację, przyciągają okazje, ludzi, pomysły, zdarzenia, ale to Ty musisz zrobić z tego użytek, musisz dać też szansę prawu przyciągania - leżąc na kanapie możesz co najwyżej dorobić się brzuszka, niestety "dupę ruszyć trzeba"
Oczywiście przekonania wpływają na nasze myśli i emocje, oraz intensywne myśli mogą, ale nie muszą wpływać na nasze przekonania - to nic strasznego że przychodzą ci do głowy negatywne wersje wydarzeń, zamiast je odpychać i bać się ich , obserwuj i wyciągaj wnioski
Prawo przyciągania działa często w bardzo pokrętny sposób, jako niezwykły zbieg wypadków, a na dodatek szczęściu trzeba pomagać i być aktywnym - sposób się znajdzie, ale nie koniecznie taki jakiego się spodziewałeś
Będąc optymistą na siłę można też bardzo szybko się wypalić i stracić motywację
-Objawia się jako niesamowite zbiegi okoliczności, myślisz o starym znajomym i na niego trafiasz, widzisz ogłoszenie, które dokładnie mówi o tym czego szukasz.
-Pomysły które same przychodzą( prawo przyciągania, intuicja, umysł wszechświata? - nieważne)
-Spotykasz ludzi, którzy się z Tobą uzupełniają ( szukasz opiekunki do dziecka i poznajesz dziewczynę, której koleżanka szuka takiej pracy i jest po prostu prawie idealna; szukasz pracownika i poznajesz świetnego kandydata np. na imprezie)
-Bierzesz udział w konkursie opartym na wiedzy i w różnych okolicznościach poznajesz fakty o które będziesz zapytany , trafiasz na książki z których dowiesz się dokładnie tego co Ci się przyda
-Dostrzegasz rzeczy pomocne w realizacji Twoich marzeń i celów,
-Czujesz wewnętrzny przymus zrobienia czegoś i okazuje się że właśnie tego ci brakowało, że dzięki temu jesteś o spory krok do przodu
-Pomaga Ci się rozwijać, poznawać świat, przysyła lekcje,których może nie rozumiemy, ale które zbliżają nas do celu do którego dążymy
-Wizualizacje, jasne określenie celów i marzeń, tablice marzeń, listy wdzięczności - są po prostu pomocnym narzędziem w drodze do osiągania jak najwyższego poziomu szczęścia.
Prawo przyciągania to niesamowity wpływ nastawiania, wiary, przekonań.
Prawo przyciągania działa w ramach ogólnych zasad wszechświata
Myśli kształtują rzeczywistość, stają się rzeczywistością, tylko nie aż tak dosłownie jak niektórzy wnioskują po obejrzeniu Sekretu - film ten jest tylko wprowadzeniem, iskrą która otwiera umysł na nową idee, niestety nie mówi wszystkiego
Świetnie omówił to Maciej Wieczorek tutaj
Ja na ten temat pisałam już tutaj, a o zasadach rządzących światem tutaj - może w ciut innym kontekście, ale dotyczy to również prawa przyciągania, a film Secret na mojej stronce można odnaleźć tutaj
- Uważasz,że wszystko jest w Twojej głowie
- Wierzysz że Twoje emocje przyciągają różne zdarzenia i okazje
Inną sprawą są przekonania - one mają wpływ na nasze przyciąganie, jeśli będziesz przekonany że Ci się uda - to ci się uda, pokonasz wszelkie przeszkody i dojdziesz do celu, a jeśli na starcie Twoje przekonania będą negatywne - no cóż - nie to nie...
- Uważasz że rzeczy przyjemne są dobre, a negatywne są złe i z uporem maniaka przyciągasz "dobre"
- Wierzysz, że jeśli coś dobrze wizualizujesz to samo się stanie tak jak chcesz
prawo przyciągania może sprawić że spotkasz odpowiednich ludzi, ale to Ty musisz nawiązać z nimi kontakt, prawo przyciągania może podsunąć Ci za pomocą podświadomości czy też intuicji jak wolisz świetny pomysł, ale on sam nie wprowadzi się w życie.
Wizualizacje są bardzo pomocnym narzędziem, pomagają utrzymać motywację, przyciągają okazje, ludzi, pomysły, zdarzenia, ale to Ty musisz zrobić z tego użytek, musisz dać też szansę prawu przyciągania - leżąc na kanapie możesz co najwyżej dorobić się brzuszka, niestety "dupę ruszyć trzeba"
- Uważasz że myśli są najważniejsze
Oczywiście przekonania wpływają na nasze myśli i emocje, oraz intensywne myśli mogą, ale nie muszą wpływać na nasze przekonania - to nic strasznego że przychodzą ci do głowy negatywne wersje wydarzeń, zamiast je odpychać i bać się ich , obserwuj i wyciągaj wnioski
- Nie uwzględniasz wolnej woli innych ludzi
- Liczysz że prawo przyciągania sprawi coś w prosty sposób, który wymyśliłeś
Prawo przyciągania działa często w bardzo pokrętny sposób, jako niezwykły zbieg wypadków, a na dodatek szczęściu trzeba pomagać i być aktywnym - sposób się znajdzie, ale nie koniecznie taki jakiego się spodziewałeś
- Myślisz maksymalnie optymistycznie, do wszystkiego podchodzisz z ogromną radością, wręcz z euforią
Będąc optymistą na siłę można też bardzo szybko się wypalić i stracić motywację
- To czy prawo przyciągania naprawdę działa i jak???
-Objawia się jako niesamowite zbiegi okoliczności, myślisz o starym znajomym i na niego trafiasz, widzisz ogłoszenie, które dokładnie mówi o tym czego szukasz.
-Pomysły które same przychodzą( prawo przyciągania, intuicja, umysł wszechświata? - nieważne)
-Spotykasz ludzi, którzy się z Tobą uzupełniają ( szukasz opiekunki do dziecka i poznajesz dziewczynę, której koleżanka szuka takiej pracy i jest po prostu prawie idealna; szukasz pracownika i poznajesz świetnego kandydata np. na imprezie)
-Bierzesz udział w konkursie opartym na wiedzy i w różnych okolicznościach poznajesz fakty o które będziesz zapytany , trafiasz na książki z których dowiesz się dokładnie tego co Ci się przyda
-Dostrzegasz rzeczy pomocne w realizacji Twoich marzeń i celów,
-Czujesz wewnętrzny przymus zrobienia czegoś i okazuje się że właśnie tego ci brakowało, że dzięki temu jesteś o spory krok do przodu
-Pomaga Ci się rozwijać, poznawać świat, przysyła lekcje,których może nie rozumiemy, ale które zbliżają nas do celu do którego dążymy
-Wizualizacje, jasne określenie celów i marzeń, tablice marzeń, listy wdzięczności - są po prostu pomocnym narzędziem w drodze do osiągania jak najwyższego poziomu szczęścia.
Prawo przyciągania to niesamowity wpływ nastawiania, wiary, przekonań.
Prawo przyciągania działa w ramach ogólnych zasad wszechświata
Myśli kształtują rzeczywistość, stają się rzeczywistością, tylko nie aż tak dosłownie jak niektórzy wnioskują po obejrzeniu Sekretu - film ten jest tylko wprowadzeniem, iskrą która otwiera umysł na nową idee, niestety nie mówi wszystkiego
Świetnie omówił to Maciej Wieczorek tutaj
Ja na ten temat pisałam już tutaj, a o zasadach rządzących światem tutaj - może w ciut innym kontekście, ale dotyczy to również prawa przyciągania, a film Secret na mojej stronce można odnaleźć tutaj
niedziela, 15 maja 2011
Ferrero Bruno "Różnica"
Zdarzyło się, że pewien książę wezwał na dwór handlarza końmi. Ten przyprowadził ze sobą dwa wspaniałe rumaki do sprzedania. Choć oba zwierzęta były do siebie bardzo podobne, były młode, silne i dobrze zbudowane, to jednak kupiec żądał za jednego z nich cenę dwa razy wyższą niż za drugiego. Zaciekawiony książę zwołał tu swoich dworzan i powiedział:
- Ofiaruję te dwa wspaniałe wierzchowce temu, który mi zdoła wytłumaczyć, dlaczego jeden z nich kosztuje dwa razy tyle co drugi.
Dworzanie zgromadzili się wokół obu koni i przypatrywali się im uważnie. Nie byli jednak w stanie dostrzec pomiędzy nimi nic szczególnego, co usprawiedliwiałoby różnicę w cenie.
Widzę - powiedział książę - że nie jesteście w stanie dostrzec różnicy pomiędzy tymi dwoma końmi. Każę je więc wam dosiąść, a może wtedy będziecie się mogli zorientować, jaka jest różnica pomiędzy jednym a drugim.
Rozkazał dwom giermkom, aby je dosiedli i kilkakrotnie przejechali się naokoło pałacowego podwórka. Gdy to uczynili, dworzanie nadal nie byli w stanie zorientować się skąd bierze się tak wielka różnica w cenie jednego i drugiego.
Powiedział wtedy książę: Jestem pewien, że zauważyliście, że kiedy konie galopują, jeden z nich nie pozostawia za sobą nawet odrobiny kurzu, podczas gdy za drugim unoszą się tumany wielkie jak chmury. Właśnie dlatego pierwszy jest dwa razy droższy, bo należycie wykonuje swoją powinność...
- Ofiaruję te dwa wspaniałe wierzchowce temu, który mi zdoła wytłumaczyć, dlaczego jeden z nich kosztuje dwa razy tyle co drugi.
Dworzanie zgromadzili się wokół obu koni i przypatrywali się im uważnie. Nie byli jednak w stanie dostrzec pomiędzy nimi nic szczególnego, co usprawiedliwiałoby różnicę w cenie.
Widzę - powiedział książę - że nie jesteście w stanie dostrzec różnicy pomiędzy tymi dwoma końmi. Każę je więc wam dosiąść, a może wtedy będziecie się mogli zorientować, jaka jest różnica pomiędzy jednym a drugim.
Rozkazał dwom giermkom, aby je dosiedli i kilkakrotnie przejechali się naokoło pałacowego podwórka. Gdy to uczynili, dworzanie nadal nie byli w stanie zorientować się skąd bierze się tak wielka różnica w cenie jednego i drugiego.
Powiedział wtedy książę: Jestem pewien, że zauważyliście, że kiedy konie galopują, jeden z nich nie pozostawia za sobą nawet odrobiny kurzu, podczas gdy za drugim unoszą się tumany wielkie jak chmury. Właśnie dlatego pierwszy jest dwa razy droższy, bo należycie wykonuje swoją powinność...
W naszym społeczeństwie największą karierę robią ci,
którzy zostawiają za sobą dużo bałaganu.
którzy zostawiają za sobą dużo bałaganu.
czwartek, 12 maja 2011
Ferrero Bruno "Podobni do Boga"
Młodzieniec siedział sam w autobusie. Wzrok miał nieprzerwanie skierowany za okno. Wyglądał na niewiele ponad dwadzieścia lat; byt piękny, z twarzą o delikatnych rysach. Pewna kobieta usiadła obok niego. Po zamienieniu kilku słów o pogodzie - ciepłej, wiosennej - młodzieniec niespodziewanie rzekł: - Byłem w więzieniu przez dwa lata. Wyszedłem dzisiejszego ranka i wracam do domu.
Słowa wypływały z niego jak rwąca rzeka, kiedy opowiadał, jak dorastał w biednej, uczciwej rodzinie i jak jego przestępcza działalność przysporzyła rodzinie bólu i wstydu.
Przez te dwa lata nie miał od nich wieści. Wiedział, że rodzice byli zbyt biedni, aby pozwolić sobie na podróż do więzienia, i zbyt prości, aby pisać listy.
On sam przestał do nich pisywać, ponieważ nie odpowiadali. Trzy tygodnie przed zakończeniem kary uczynił ostatni, desperacki krok, który miał mu pozwolić na powrót do ojca i matki. Przeprosił ich za zawód, jaki im sprawił, i poprosił o wybaczenie. Po wyjściu na wolność wsiadł do autobusu, który miał go zawieźć do jego miasta, i którego trasa wiodła obok ogrodu i domu, gdzie dorastał i gdzie nadal mieszkali jego rodzice.
W liście napisał, że rozumie ich zachowanie. Dla ułatwienia sprawy poprosił, aby dali mu znak, który mógłby zobaczyć z przejeżdżającego autobusu. Jeśliby mu przebaczyli i chcieliby go przyjąć, mieli przyczepić białą wstęgę do starej jabłoni w ogrodzie. Gdyby znaku nie było, młodzieniec nie wysiadłby z autobusu i opuściłby miasto, odchodząc na zawsze z życia rodziny.
W miarę jak autobus przybliżał się do celu, młodzieniec stawał się coraz bardziej nerwowy, do tego stopnia, że bał się spoglądać przez okno, pewien, że nie zobaczy żadnej wstęgi.
Po wysłuchaniu jego opowiadania kobieta ograniczyła się tylko do prośby: - Zamień się ze mną. Ja będę wyglądała przez okno.
Autobus jechał dalej, mijając jeszcze kilka domów. I w pewnej chwili kobieta zobaczyła drzewo. Dotknęła delikatnie ramienia młodzieńca i powstrzymując łzy, wyszeptała: - Spójrz! Spójrz! Obwiesili całe drzewo białymi wstążkami!
Jesteśmy bardzo podobni do bestii, gdy zabijamy.
Jesteśmy bardzo podobni do ludzi, gdy osadzamy.
Jesteśmy bardzo podobni do Boga, gdy przebaczamy.
Słowa wypływały z niego jak rwąca rzeka, kiedy opowiadał, jak dorastał w biednej, uczciwej rodzinie i jak jego przestępcza działalność przysporzyła rodzinie bólu i wstydu.
Przez te dwa lata nie miał od nich wieści. Wiedział, że rodzice byli zbyt biedni, aby pozwolić sobie na podróż do więzienia, i zbyt prości, aby pisać listy.
On sam przestał do nich pisywać, ponieważ nie odpowiadali. Trzy tygodnie przed zakończeniem kary uczynił ostatni, desperacki krok, który miał mu pozwolić na powrót do ojca i matki. Przeprosił ich za zawód, jaki im sprawił, i poprosił o wybaczenie. Po wyjściu na wolność wsiadł do autobusu, który miał go zawieźć do jego miasta, i którego trasa wiodła obok ogrodu i domu, gdzie dorastał i gdzie nadal mieszkali jego rodzice.
W liście napisał, że rozumie ich zachowanie. Dla ułatwienia sprawy poprosił, aby dali mu znak, który mógłby zobaczyć z przejeżdżającego autobusu. Jeśliby mu przebaczyli i chcieliby go przyjąć, mieli przyczepić białą wstęgę do starej jabłoni w ogrodzie. Gdyby znaku nie było, młodzieniec nie wysiadłby z autobusu i opuściłby miasto, odchodząc na zawsze z życia rodziny.
W miarę jak autobus przybliżał się do celu, młodzieniec stawał się coraz bardziej nerwowy, do tego stopnia, że bał się spoglądać przez okno, pewien, że nie zobaczy żadnej wstęgi.
Po wysłuchaniu jego opowiadania kobieta ograniczyła się tylko do prośby: - Zamień się ze mną. Ja będę wyglądała przez okno.
Autobus jechał dalej, mijając jeszcze kilka domów. I w pewnej chwili kobieta zobaczyła drzewo. Dotknęła delikatnie ramienia młodzieńca i powstrzymując łzy, wyszeptała: - Spójrz! Spójrz! Obwiesili całe drzewo białymi wstążkami!
Jesteśmy bardzo podobni do bestii, gdy zabijamy.
Jesteśmy bardzo podobni do ludzi, gdy osadzamy.
Jesteśmy bardzo podobni do Boga, gdy przebaczamy.
środa, 11 maja 2011
Nie walczmy ze złem
To nie żart- nie warto walczyć ze złem, to po prostu się nie opłaca!
Kiedy wypowiadamy czemuś walkę skupiamy na tym cała naszą energię, nasze myśli i działania - pozornie wszystko jest ok, ale rzeczywistość mówi zupełnie coś innego...
Dlaczego walka ze złem nie przynosi oczekiwanych rezultatów, tylko wręcz odwrotne?
Po pierwsze przekora:
W pewnej szkole w Kanadzie przeprowadzono ciekawy eksperyment - zakazano mianowicie jedzenia surowej marchewki na terenie szkoły, pod pretekstem możliwości uszkodzenia zębów i braku stomatologa w obiekcie. Już za samo posiadanie całej surowej marchewki groziły kary, nie wspominając o spożywaniu zakazanego warzywa.
Muszę kończyć? I tak wiecie jakie były efekty:) Średnio przyłapywano na spożywaniu surowej marchwi 4 ucznniów( niestety nie pamiętam ilu chodziło do szkoły...), do tego drastycznie wzrosło spożycie skoków marchewkowych i surówek z marchewki jedzonych demonstracyjnie na oczach nauczycieli i to mimo iż rozsądniejsi uczniowie zapewne wywęszyli podstęp w marchewkowej prohibicji...
Po drugie prawo przyciągania:
To o czym myślimy staje się rzeczywistościom - myślimy o złych rzeczach i tym samym je "karmimy". I mimo że to najważniejszy powód nie będę go rozwijać,ponieważ albo ktoś doskonale rozumie o co chodzi albo po prostu powinien obejrzeć Sekret i albo zrozumie i zmieni swoje spojrzenie na świat albo nie...
Po trzecie nagłaśnianie zła:
Za każdym razem gdy w mediach słyszymy o jakimś złym wydarzeniu następuje fala podobnych zdarzeń, jakby niektórzy potrzebowali takiego wyzwalacza. Dotyczy to szczególnie samobójstw młodych ludzi i napadów rabunkowych
Po czwarte przyczyny i skutki:
Kampanie typu walczmy z alkoholizmem, narkomaniom czy też ostatnio z pseudokibicami koncentrują się nie na przyczynach a na skutkach, działania są ukierunkowane raczej na represje, a mało kto zadaje sobie pytanie "dlaczego?"
Po piąte słówko "nie" :
Nasza podświadomość je olewa. Gdy mówisz do kogoś: Nie rób tego, to go zachęcasz. A teraz nie myśl o dużym zielonym słoniu palącym marihuanę. I jak?
Po szóste co jest naprawdę złem? :
Granica mi między dobrem a złem nie jest wyraźna - świat nie jest czaro-biały, nie jest nawet szary, jest kolorowy. Walcząc z ciemnymi kolorami możemy za dużo stracić...
Co więc robić?
Zamiast być przeciwko - bądźmy za:
Zamiast walki z alkoholizmem - popierajmy trzeźwość - to przynosi dużo lepsze efekty!
Zamiast walki z papierosami - popierajmy modę na niepalenie.
Zamiast walczyć z biedą - wspierajmy dostatek i bogactwo.
Zamiast walki z pseudokibicami - wspierajmy i akcentujmy pozytywne zachowania na stadionach.
Zamiast walczyć z głupotom - popierajmy mądrość, inteligencję i rozwój .
Zamiast walki z depresją,pesymizmem i smutkiem - propagujmy radość, szczęście i optymizm!
Tylko dbając o światło rozjaśnimy nasz świat;)
Kiedy wypowiadamy czemuś walkę skupiamy na tym cała naszą energię, nasze myśli i działania - pozornie wszystko jest ok, ale rzeczywistość mówi zupełnie coś innego...
Dlaczego walka ze złem nie przynosi oczekiwanych rezultatów, tylko wręcz odwrotne?
Po pierwsze przekora:
W pewnej szkole w Kanadzie przeprowadzono ciekawy eksperyment - zakazano mianowicie jedzenia surowej marchewki na terenie szkoły, pod pretekstem możliwości uszkodzenia zębów i braku stomatologa w obiekcie. Już za samo posiadanie całej surowej marchewki groziły kary, nie wspominając o spożywaniu zakazanego warzywa.
Muszę kończyć? I tak wiecie jakie były efekty:) Średnio przyłapywano na spożywaniu surowej marchwi 4 ucznniów( niestety nie pamiętam ilu chodziło do szkoły...), do tego drastycznie wzrosło spożycie skoków marchewkowych i surówek z marchewki jedzonych demonstracyjnie na oczach nauczycieli i to mimo iż rozsądniejsi uczniowie zapewne wywęszyli podstęp w marchewkowej prohibicji...
Po drugie prawo przyciągania:
To o czym myślimy staje się rzeczywistościom - myślimy o złych rzeczach i tym samym je "karmimy". I mimo że to najważniejszy powód nie będę go rozwijać,ponieważ albo ktoś doskonale rozumie o co chodzi albo po prostu powinien obejrzeć Sekret i albo zrozumie i zmieni swoje spojrzenie na świat albo nie...
Po trzecie nagłaśnianie zła:
Za każdym razem gdy w mediach słyszymy o jakimś złym wydarzeniu następuje fala podobnych zdarzeń, jakby niektórzy potrzebowali takiego wyzwalacza. Dotyczy to szczególnie samobójstw młodych ludzi i napadów rabunkowych
Po czwarte przyczyny i skutki:
Kampanie typu walczmy z alkoholizmem, narkomaniom czy też ostatnio z pseudokibicami koncentrują się nie na przyczynach a na skutkach, działania są ukierunkowane raczej na represje, a mało kto zadaje sobie pytanie "dlaczego?"
Po piąte słówko "nie" :
Nasza podświadomość je olewa. Gdy mówisz do kogoś: Nie rób tego, to go zachęcasz. A teraz nie myśl o dużym zielonym słoniu palącym marihuanę. I jak?
Po szóste co jest naprawdę złem? :
Granica mi między dobrem a złem nie jest wyraźna - świat nie jest czaro-biały, nie jest nawet szary, jest kolorowy. Walcząc z ciemnymi kolorami możemy za dużo stracić...
Co więc robić?
Zamiast być przeciwko - bądźmy za:
Zamiast walki z alkoholizmem - popierajmy trzeźwość - to przynosi dużo lepsze efekty!
Zamiast walki z papierosami - popierajmy modę na niepalenie.
Zamiast walczyć z biedą - wspierajmy dostatek i bogactwo.
Zamiast walki z pseudokibicami - wspierajmy i akcentujmy pozytywne zachowania na stadionach.
Zamiast walczyć z głupotom - popierajmy mądrość, inteligencję i rozwój .
Zamiast walki z depresją,pesymizmem i smutkiem - propagujmy radość, szczęście i optymizm!
Tylko dbając o światło rozjaśnimy nasz świat;)
wtorek, 10 maja 2011
9 Prawd o bogactwie - Maciej Wieczorek
1. Parz realnie
Twoje życie zależy od Ciebie! To Ty podejmujesz decyzje i przyjmujesz skutki tych decyzji.
Statystyki mają sens - warto brać je pod uwagę:)
Bajki typu- emerytura, "darmowe obiady",
Myśl!!!!! Obserwuj i wyciągaj wnioski:)
Nie rezygnuj z marzeń - pomyśl jak je zrealizować;)
Nie myśl jak większość - myśl w oparciu o rzeczywistość
2.Filtry percepcyjne
Dostrzeganie tego co mamy w głowie ( planuję kupić nowe auto i nagle widzę ile takich samych jeździ po drogach, myślę o dziecku i dostrzegam wszędzie dzieci, myślisz o zakochaniu -widzisz dookoła zakochanych)
Myślenie o prawdziwych celach - jak zdobyć to a to, jak to zrobić?
Szukanie okazji do zarobku.
Wszystko zaczyna się w głowie!!!
Bogactwo a praca na etacie. Szukaj pieniędzy nie pracy.
Nie pytaj "czy?" tylko "jak?" ;)
Gdzie są pieniądze? Jak je zdobyć? Motywacja przez filtr w głowie.
3.Czy masz czas?
Dla każdego doba ma 24h. Czym jest czas?
Liczy się rozsądne wykorzystanie czasu!!!
Czas na pracę - czas na zarabianie pieniędzy.
4. Ciężko czy mądrze?
Lepiej pracować mądrze niż ciężko.
Zrobić ale bez sensu się nie narobić, pracować mądrze, z efektami.
Ciężką pracę kogoś innego można sobie kupić:)
Automatyzacja pracy
5.Kwestia umiejętności
Umiejętności się liczą - warto cały czas się uczyć tego co jest potrzebne:
- pewność siebie
-planowanie
-zarządzanie czasem i finansami
-skuteczna komunikacja
6.Mięczaki
Trzeba nauczyć się być twardym, konsekwentnym
Koniec z wymówkami! Trzeba działać!
Co byś zrobił gdybyś nie był mięczakiem?
Mentalni naziści... Zabijanie psychiczne - wieczna krytyka - trzeba być twardym i się nie dać
Można radzić sobie bez wsparcia lub szukać wsparcia na swoją rękę, olewać krytykę
7.Konsumpcja
Biedni konsumują, bogaci kreują, inwestują i konsumują nadwyżki
Pułapka kredytów konsumpcyjnych.
Kredyt jako rak.
Wydawaj to co zarobiłeś, najlepiej czysty zysk z inwestycji
8.Kogo słuchasz?
Słuchaj ludzi bogatych, ludzi sukcesu , ludzi szczęśliwych
Słuchaj o możliwościach
Biedni mówiący o bogactwie mówią o czymś o czym nie mają pojęcia
Biedni nie powinni mówić o bogactwie, powinni słuchać ludzi którzy już bogactwo osiągnęli
Uczmy się od tych którym się udało
Kogo słuchasz takim się stajesz
9.Na czym zarabiać?
Zarabiaj na czymś co bardzo lubisz, na własnej pasji
Zacznij od rzeczy nie wymagających dużych inwestycji
Pomysły wymagające dużych nakładów finansowych zapisz i zostaw na później;)
Są to moje notatki opracowane na podstawie:
http://maciejwieczorek.com/index.php?go=9prawd_all
Małe podsumowanie:
1. Patrz realnie na świat - to Ty decydujesz o tym jak żyjesz!
2. Myśl o tym co naprawdę chcesz osiągnąć i jak to osiągnąć
3. Każdy ma tyle samo czasu - liczy się jego wykorzystanie
4. Pracuj mądrze
5. Zdobywaj potrzebne umiejętności
6. Bądź twardy
7. Kreuj zamiast bezsensownej konsumpcji
8. Słuchaj ludzi bogatych, ludzi sukcesu , ludzi szczęśliwych
9. Zarabiaj na tym co lubisz robić
Twoje życie zależy od Ciebie! To Ty podejmujesz decyzje i przyjmujesz skutki tych decyzji.
Statystyki mają sens - warto brać je pod uwagę:)
Bajki typu- emerytura, "darmowe obiady",
Myśl!!!!! Obserwuj i wyciągaj wnioski:)
Nie rezygnuj z marzeń - pomyśl jak je zrealizować;)
Nie myśl jak większość - myśl w oparciu o rzeczywistość
2.Filtry percepcyjne
Dostrzeganie tego co mamy w głowie ( planuję kupić nowe auto i nagle widzę ile takich samych jeździ po drogach, myślę o dziecku i dostrzegam wszędzie dzieci, myślisz o zakochaniu -widzisz dookoła zakochanych)
Myślenie o prawdziwych celach - jak zdobyć to a to, jak to zrobić?
Szukanie okazji do zarobku.
Wszystko zaczyna się w głowie!!!
Bogactwo a praca na etacie. Szukaj pieniędzy nie pracy.
Nie pytaj "czy?" tylko "jak?" ;)
Gdzie są pieniądze? Jak je zdobyć? Motywacja przez filtr w głowie.
3.Czy masz czas?
Dla każdego doba ma 24h. Czym jest czas?
Liczy się rozsądne wykorzystanie czasu!!!
Czas na pracę - czas na zarabianie pieniędzy.
4. Ciężko czy mądrze?
Lepiej pracować mądrze niż ciężko.
Zrobić ale bez sensu się nie narobić, pracować mądrze, z efektami.
Ciężką pracę kogoś innego można sobie kupić:)
Automatyzacja pracy
5.Kwestia umiejętności
Umiejętności się liczą - warto cały czas się uczyć tego co jest potrzebne:
- pewność siebie
-planowanie
-zarządzanie czasem i finansami
-skuteczna komunikacja
6.Mięczaki
Trzeba nauczyć się być twardym, konsekwentnym
Koniec z wymówkami! Trzeba działać!
Co byś zrobił gdybyś nie był mięczakiem?
Mentalni naziści... Zabijanie psychiczne - wieczna krytyka - trzeba być twardym i się nie dać
Można radzić sobie bez wsparcia lub szukać wsparcia na swoją rękę, olewać krytykę
7.Konsumpcja
Biedni konsumują, bogaci kreują, inwestują i konsumują nadwyżki
Pułapka kredytów konsumpcyjnych.
Kredyt jako rak.
Wydawaj to co zarobiłeś, najlepiej czysty zysk z inwestycji
8.Kogo słuchasz?
Słuchaj ludzi bogatych, ludzi sukcesu , ludzi szczęśliwych
Słuchaj o możliwościach
Biedni mówiący o bogactwie mówią o czymś o czym nie mają pojęcia
Biedni nie powinni mówić o bogactwie, powinni słuchać ludzi którzy już bogactwo osiągnęli
Uczmy się od tych którym się udało
Kogo słuchasz takim się stajesz
9.Na czym zarabiać?
Zarabiaj na czymś co bardzo lubisz, na własnej pasji
Zacznij od rzeczy nie wymagających dużych inwestycji
Pomysły wymagające dużych nakładów finansowych zapisz i zostaw na później;)
Są to moje notatki opracowane na podstawie:
http://maciejwieczorek.com/index.php?go=9prawd_all
Małe podsumowanie:
1. Patrz realnie na świat - to Ty decydujesz o tym jak żyjesz!
2. Myśl o tym co naprawdę chcesz osiągnąć i jak to osiągnąć
3. Każdy ma tyle samo czasu - liczy się jego wykorzystanie
4. Pracuj mądrze
5. Zdobywaj potrzebne umiejętności
6. Bądź twardy
7. Kreuj zamiast bezsensownej konsumpcji
8. Słuchaj ludzi bogatych, ludzi sukcesu , ludzi szczęśliwych
9. Zarabiaj na tym co lubisz robić
Ferrero Bruno "Zegar z wahadłem"
Pewien uczony miał w swoim studio ogromny zegar ścienny, który wybijał uroczyście godziny, bardzo powoli, ale również bardzo głośno. To panu nie przeszkadza? - spytał student.
Nie - odpowiedział uczony - dlatego że ciągle muszę zadawać sobie pytanie, co zrobiłem przez minioną godzinę.
A ty, co zrobiłeś z godziną, która właśnie upłynęła?
Nie - odpowiedział uczony - dlatego że ciągle muszę zadawać sobie pytanie, co zrobiłem przez minioną godzinę.
czwartek, 5 maja 2011
Ferrero Bruno "Rysunek"
Dziecko coś rysowało i nauczyciel powiedział:
- "To interesujący rysunek. Co on przedstawia?".
- "Jest to portret Boga".
- "Przecież nikt nie wie, jaki jest Bóg".
- "Kiedy skończę rysunek, będą już wiedzieć wszyscy".
- "To interesujący rysunek. Co on przedstawia?".
- "Jest to portret Boga".
- "Przecież nikt nie wie, jaki jest Bóg".
- "Kiedy skończę rysunek, będą już wiedzieć wszyscy".
który czyni wszystko, by zapomniały o Nim jak najprędzej.
środa, 4 maja 2011
Prawo przyciągania
Prawo przyciągania jak i wiele innych rzeczy jest tak proste że aż trudne...
Oto kilka praktycznych wskazówek co robić aby prawo przyciągania zaczęło nam służyć:
Oto kilka praktycznych wskazówek co robić aby prawo przyciągania zaczęło nam służyć:
- dbaj o swój dobry nastrój - pozytyw przyciąga pozytyw:) Słuchaj muzyki, która wprawia cię w pozytywny stan, oglądaj piękne lub śmieszne rzeczy( filmy, filmiki, zdjęcia,itd), zajmuj się choćby przez chwilę dziennie tym co naprawdę sprawia Ci przyjemność, szukaj pozytywów w otaczającej Cię rzeczywistości
- sprecyzuj czego dokładnie pragniesz - marzysz o domu, planuj jak urządzisz wnętrza, chcesz "dużo" zarabiać - określ ile to jest dużo,kiedy chcesz tyle zarabiać i w jaki sposób (np. za 2 lata od dziś będę pracował ok 3-4h dziennie pisząc wspaniałe artykuły i zarobię na czysto 20tys złotych)
- Kiedy wizualizujesz rzeczy i wydarzenia które chcesz przyciągnąć wykorzystuj wszystkie zmysły oraz wkładaj w to emocje - poczuj to. Określ kolory, kształty, zapachy, dźwięki, temperaturę, fakturę rzeczy które dotykasz, przywołaj emocje które odczuwasz gdy osiągasz swój cel,im więcej szczegółów tym lepiej!
- Zacznij działać! - marzysz o nowym aucie to idź do salonu na jazdę próbną, poszukaj możliwości zdobycia auta, zwiększenia zarobków.
- Pamiętaj że prawo przyciągania działa tylko w ramach zasad rządzących światem - chodzi o podstawowe zasady fizyki, chemii, biologi, ekonomi itd, uwzględniając oczywiście że ludzka wiedza na ich temat nie jest pełna i pewna!
Subskrybuj:
Posty (Atom)