środa, 31 stycznia 2018

Lilium 2

Mnie nie ma, jest doświadczanie bycia...
Stan ten trwa przez nieskończoność, doświadczane jest dosłownie wszystko na raz, wszystko co kiedykolwiek było, wszystko co kiedykolwiek mogło się wydarzyć,  wszystko co jest i to co może się zdarzyć...
Skoro doświadczam wszystkiego co się doświadczyć da, to kim jestem???
Dziwaczne odczucie że jestem wszystkim, dosłownie, a 'obecnie' doświadczam bycia konkretną istotą ludzką, doświadczającą chwilowego uwolnienia się od wielu ograniczeń wynikających z zawężenia świadomości do ludzkiej...
Ująć w słowa się tego nie da.
Opisać komuś kto nigdy niczego nie widział czym jest fiołkowy róż też nie potrafię...
Zresztą trudno słowami opisać ten konkretny kolor nawet komuś kto normalnie widzi, bo każdy słowa opisujące go inaczej zinterpretuje...
Może to puste, nieskończone i zawierające wszystko 'ja' zwyczajnie się rozdzieliło by móc doświadczyć samego siebie?

Chwilowo wracam do względnie 'normalnego' stanu bycia... Tylko na suficie wyświetlają się fraktalne wielobarwne wzory, najpierw płaskie, potem trójwymiarowe, potem dochodzi czwarty wymiar przestrzenny. Na moment tego doświadczenia jest to całkiem normalne, naturalne i proste...

Coś zwraca moją uwagę, odrywam się od fraktalnego światka nad moją głową i spoglądam w bok...
A tam siedzę JA! patrzę na tą drugą mnie a ona na mnie, ona lekko się uśmiecha...
- Będziemy miały przyjemny wieczór, prawda?
Co odpowiedzieć samej sobie? Mętlik w głowie...
-Sądzę że tak - odpowiadam
-Dlaczego tak sądzisz? Na jakiej podstawie?
-Bo w moim mózgu egzogenne dmt serwuje mi doznania innych światów? - odpowiadam z uśmiechem
-Tylko po co to robisz? Jaki to ma sens?
-Nie wiem
- A co wiesz?
-Nic....
-Ale kto wie że nic?
-Nikt?

HPPD

Zaburzenie postrzegania spowodowane halucynogenami (ang. Hallucinogen Persisting Perception Disorder, HPPD) – powtarzające się, trwałe zmiany w percepcji spowodowane używaniem substancji psychodelicznych, np. psylocybiny. Retrospekcje te polegają np. na niewielkiej zmianie postrzegania kolorów, bądź pojawianiu się tekstur przed oczami. Utrzymują się nawet 5 lat i więcej. Zwykle nie przeszkadzają w życiu, choć mogą być męczące. W ICD 10 ma kod F16 
 Tyle można wyczytać na polskiej wikipedii, z angielskiej jak to często bywa można się dowiedzieć więcej, więc wynotuję z niej to co uważam za ważne :
- HPPD różni się od flesh-backów ( retrospekcji) ze względu na względną trwałość; podczas gdy retrospekcje są przejściowe, HPPD jest trwałe.
- Istnieje wiele zmian percepcyjnych, które mogą towarzyszyć HPPD. Typowymi objawami tego zaburzenia są: 
aureole lub aury otaczające obiekty, 
ślady następujących po sobie obiektów w ruchu, 
trudności w rozróżnianiu kolorów, 
pozorne przesunięcia w odcieniu danego przedmiotu, 
złudzenie ruchu w ustawieniu statycznym, 
powietrze przyjmujące ziarnistą lub teksturowaną jakość ( wizualny śnieg lub statyczny, według popularnego opisu, nie mylić z normalnym " zjawiskiem entoptycznym niebieskiego pola "), zniekształcenia wymiarów postrzeganego obiektu i zwiększoną świadomość mętów .  
Zmiany wizualne doświadczane przez osoby z HPPD nie są jednorodne i wydają się występować indywidualne różnice zarówno pod względem liczby, jak i nasilenia objawów.
- Wizualizacje występujące przy HPPD nie stanowią prawdziwych halucynacji w sensie klinicznym tego słowa; ludzie z HPPD uznają wizualizacje za iluzoryczne lub pseudo halucynacje, a tym samym utrzymują zdolność do ustalenia, co jest realne (w przeciwieństwie do niektórych chorób psychicznych, takich jak schizofrenia )
 -Prawdopodobieństwo rozwoju HPPD po spożyciu halucynogenu jest nieznane
- Środkii, które były związane z HPPD obejmują
psychodeliki typu : LSD5-MeO-DiPT , MDA , MDMA , psylocybina
nie zaliczane do psychodelikówe difenhydramina , PCP , zolpidem (!!!), eszopiklonem i dużymi dawkami dekstrometorfanu ,

Tyle podstaw teoretycznych, czas przejść do praktyki. Zaznaczam że piszę tylko na własnym przykładzie, który jest dość skrajny. Chcę się tym podzielić głównie ze względu na minimalną świadomość występowania tego zjawiska, częste, wręcz nagminne diagnozowanie u takich osób schizofrenii, mimo iż przy HPPD człowiek ma pełną świadomość że to tylko 'wizuale'... no i w większości przypadków dostrzegalna jest korelacja występowania tych zaburzeń z zażywaniem konkretnych środków.
Osobiście ze względu na znaczne natężenie objawów, próbowałam leczenia farmakologicznego, niestety nie pomogło, a kilka leków wręcz pogorszyło sytuację, lecz uważam że gdy ktoś to ma i go to męczy należy spróbować tej drogi, gdyż dla wielu osób było to zbawienie.
Osobiście aktualnie sobie z tym żyję, okresowo natężenie rośnie, potem maleje - nie dostrzegam związków przyczynowo skutkowych z nastrojem, sytuacją życiową itd 
Śnieg optyczny mi osobiście z zasady nie przeszkadza, czasem tylko gdy wydaje mi się np że pada deszcz lub śnieg podczas gdy nic takiego się nie dzieje;)


wtorek, 30 stycznia 2018

Lilium

Dziwna ciecz... Była jak herbata, potem jak kawa z mlekiem, zmieniła się w ciemny granat, niestety zapach dalej odrzuca, nos wykręca, choć coś w niej pociąga, wzywa...
Spokojna muzyczka, zapach świeczek, spokój i lekkie podniecenie, niby wiem co mnie czeka, ale wiem że jest to spotkanie z tajemnym światem własnego umysłu zjednoczonego z wszechświatem, że mogę doświadczać wyjścia poza czas i przestrzeń , lub poruszać się bezcieleśnie w  wielu wymiarach przestrzeni, być wszystkim i niczym...
Trzy, dwa, jeden... chlust... woda z cytryną, dużo wody z cytryną...
Lekkie mdłości , jakieś 30min i zmiana rzeczywistości...

Mówią o niej napój bogów, zawiera 'molekułę duszy' , prostą, banalną wprost cząsteczkę na będącą ligandem pewnych receptorów serotoninowych.... prosta biochemiczna reakcja odbierana w sposób wprost bajkowy, magiczny...

Powoli wyostrzają się kolory, zmienia się obraz świata, muzyka brzmi inaczej, głębiej...
Patrzę na ścianę, pojawiają się proste geometryczne, fraktalne wzorki, dosłownie żyją, hipnotyzują...
Kim ja jestem?
Następuje bezpośrednie, namacalne doświadczenie zmiany otoczenia, wszystkie meble, przedmioty ich kolory, faktury są inne... Ja jestem taka sama
Moje ciało całkowicie się zmienia, doświadczam posiadania ogona, jak cudownie nim machać. Moje ciało stało się dużo silniejsze, zwinniejsze, mogę praktycznie latać między wysokimi drzewami, umiem korzystać z mojego nowego nabytku - ogona. Inne ciało, ale w sumie ja nadal jestem taka sama...
Totalna zmiana percepcji zmysłowej, dominują zapachy, obraz jest jakby w podczerwieni lub czymś takim, dźwięków nie odbieram jako dźwięki, nie potrafię tego opisać, do tego wiele moich reakcji to instynkt tego dziwnego zwierzaka którym się stałam. Nie potrafię już myśleć 'ludzkimi' słownymi myślami ani obrazami... lecz ciągle jestem...
Wracam do mojego starego ciała, poznaję je, ale już nie myślę po polsku a w innym języku, słowa mają inne raz szersze raz węższe znaczenia, odkrywam je na nowo, bawię się tym nowym opisem świata, lecz w przecież ciągle jestem taka jak byłam...
Ale kim jestem? Nie pamiętam swojego imienia! Skąd jestem? Kogo znam? Pustka... Zero wspomnień... Czy wobec tego nadal jestem sobą?
Ciągle doświadczam, jestem... Brak ciągłości wspomnień tego nie zmienił...
Znika moja odrębność, nie potrafię wskazać granicy mnie i nie mnie, dosłownie jestem wszystkim co jest, czas , przestrzeń - to bez znaczenia... Jestem... po prostu jestem....jakby nieskończoną w swej pełni pustką...
Doświadczam? a może tylko jest doświadczanie?

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Popaprane rozkminy -Dualistyczniy nondualizm

W naturze nic nie jest do końca samotne, bo przez sam fakt swojego bycia kreuje 'anty bycie'...
Byt i niebyt
Wszystko i nic
Pełnia i pustka
Światło i światła brak zwany ciemnością
Dobro i jego brak czyli zło
Miłość, lecz czym jest miłości brak? Nienawiść? Nie, bo antytezą nienawiści bardziej jest lubienie, są jak inaczej ubrane w słowa przyciąganie i odpychanie...
Czyli miłość i strach?
Świadomość i jej brak, czyli nieświadomość
Mądrość i głupota
Wiedza i niewiedza...
Jedność i odrębność
Zjednoczenie i dzielenie
Porządek i chaos
Biel i czerń...
Yin i yang, harmonia przeciwieństw
Lecz co jest pomiędzy?
Punkt + anty punkt = odcinek będący osią x, na środku przeciętą przez 'antyodcinki' y i z, a każda tak naprawdę długości nieskończonej....
W wyobraźni można wykreować łatwo sfery je otaczające... i mamy wizję jakby kuli 3D,
 potem wchodzimy w myślenie w kategoriach  przestrzeni 4D
, ale to na ogół trudne... więc sobie to daruję;)
 Lecz co jest po środku? punkt neutralności? może to on jest 'prawdziwym' niebytem, lub też punktem doskonałej harmonii? Może to to samo?

Biel i czerń... pośrodku wszelkie odcienie szarości, niczym oś kuli, a na boki kolory, im dalej od centrum tym intensywniejsze, w stronę bieguna bieli jaśniejsze a w stronę bieguna czerni ciemniejsze. I jakby przez fakt istnienia przeciwieństwa bieli powstała cała paleta barw... Prosty dualizm rodzi niedualną, całościową 'kulę' barw... Kolory są przecież efektem rozszczepienia zawierającego je po równo światła  ... Powstałą kulę - paletę kolorów można by znów potraktować jako nowy punkt do wykreowania anty punktu... wszak punkt to tylko koncept, nie kropka w przestrzeni...


Hmmm...
Może tak cały wszechświat to takie osnute na punkcie świadomości ( doświadczaniu, 'ja')  różne ponakładane 'kule' różnych spektrów tworzące wszelkie możliwe kombinacje?













piątek, 26 stycznia 2018

Światopogląd 0.0

1. Stosunek człowieka do siebie samego:
  •  Kim jestem? sądzę że nikim,a raczej czymś totalnie nie do określenia, po prostu jestem
  •  Za kogo się uważam? za 'doświadczające nic' - posiadam ciało, które za pomocą zmysłów odczuwa, mam emocje, uczucia, myśli ale tylko je mam,nie są mną,osobowość także tylko mam; tylko doświadczam ich posiadania tak samo jak doświadczam tego komputera... to coś/nic nie ma granic, jakby było poza wszystkim i było wszystkim na raz - wiem jak dziwnie to brzmi.
  • Czy z czymś się identyfikuję? nie, nawet słowo nic lub pustka byłyby identyfikacją,może świadomość? ale czym jest świadomość? czasem myślę że tak naprawdę to wszystko co jest a reszta to złudzenie...
  • Dlaczego jestem tym czym jestem? bo tak jest - beznadziejna odpowiedź, lepiej brzmi - nie wiem
  • Gdzie leży granica mnie i nie mnie?  nawet jeśli uznam,że 'ja' to ciało to teoretycznie istnieje granica wyznaczona przez mój naskórek, ale zbyt precyzyjna to to ona nie jest, bo naskórek jest martwy i niby jeszcze jest mną, a z drugiej strony nie... Moje płuca są mną, a powietrze w nich jest mną tylko dlatego że tam się chwilowo znajduje? czy też we mnie jest obszar nie ja, ale wtedy dlaczego te cząsteczki tlenu które wchodzą do krwioobiegu to już ja???
  • Jak zdefiniować 'ja'?  'ja' to tylko zaimek

2. Stosunek do życia:
  • Czym jest życie? Ciągle nie mam dobrej definicji, typowo biologiczna pasuje do organizm żywy, a to nie to samo co słowo życie
  • Dlaczego żyję? hmmm... bo się urodziłam i jeszcze nie umarłam?
  • Po co żyję? aby doświadczać - tylko dlaczego i po co doświadczam?
  • Czy życie ma jakiś sens? - samo w sobie sądzę że nie, tak samo jak kamień sam w sobie sensu nie ma, choć jego właściwości sprawiają że może do czegoś służyć, tak życie może służyć do... przeżywania go? do przekazywania go dalej?
  • Jeśli tak to jak go znaleźć? A może trzeba ten sens samemu stworzyć? raczej samemu stworzyć, wykombinować... znaleźć sobie jakiś cel...
  •  Jak warto żyć? hmm... tak aby być możliwie jak najszczęśliwszym, albo może tak by najwięcej doświadczyć? a może aby najwięcej zrozumieć?
  • Czy warto żyć? to jeden z moich problemów, jedyny powód dla którego to ciągnę, jest to że uważam że nie mam prawa krzywdzić innych, a paru osobom zależy na tym abym żyła
  •  Jeśli tak to dlaczego? żyję w sumie z powodu innych, ale nie uważam że warto żyć dla innych, bo jednak chyba powinno się żyć dla siebie
  • Czym się kierować? swoim rozeznaniem, jakkolwiek ograniczone ono nie jest, oczywiście technicznie nie dam rady w pełni wszystkiego samemu zweryfikować,ale przemyśleć po swojemu każdy pomyślunek , wizję i pogląd czuję potrzebę , wręcz konieczność, nie umiem niczego bezkrytycznie przyjąć na wiarę, kierowanie się swoim doświadczeniem nadal wymaga rozeznania, zinterpretowania tego, bo każde wydarzenie można na wiele sposobów zinterpretować...
  • Do czego dążyć a czego unikać? moim zdaniem naturalnym dążeniem jest dążenie do maksymalnego poczucia szczęścia, radości, miłości, zadowolenia itd, a unikać tych nie przyjemnych doznać, które do zwiększenia poczucia szczęścia nie prowadzą
3.Stosunek do rzeczywistości:
  • Idealizm? Materializm? Solipsyzm??? Co istnieje?aktualnie sądzę że żyjemy w hologramie, cała tak zwana rzeczywistość to totalna iluzja, ale w takim wypadku co jest rzeczywiste? co wytwarza hologram? świadomość? doświadczanie? interakcja potencjalnej rzeczywistości z obserwatorem? Czyli wychodzi chyba idealizm... ale zapoznawanie się z pokręconymi wizjami filozofów dopiero przede mną...
4.To co uważam za wartościowe:
  • Jakie wartości są dla mnie najważniejsze i dlaczego? wolność, poszukiwanie prawdy, miłość i akceptacja ze strony najbliższych, zbieranie doświadczeń, ciągłe dziwienie się światem, definiowanie wszystkiego ciągle od nowa, dążenie do jak największego szczęścia, rozsądny egoizm,
  • Jak rozpoznać co jest ważne a co nie? powyższa lista powstała 'na czuja' , docelowo mój 'czuj' mówi że ta lista potrzebuje przemyślenia i podparcia konkretnymi argumentami
  •  Jak zdefiniować i jakie mają dla mnie znaczenie:
-miłość? to taka idea, z drugiej strony uczucie, a może wręcz energia...
-szczęście? stan w którym szczerze akceptuję to co jest, bo naprawdę mi to odpowiada
 -piękno? subiektywne odczucie mające coś wspólnego z harmonią
- wolność? możliwość dokonywania świadomych wyborów, podejrzanie mocno powiązana z odpowiedzialnością
-rodzina? ludzie którzy są mi bliscy i ja jestem bliska im, kwestia genetyki i umów typu małżeństwo ma z tym mało wspólnego, bo większość mojej genetycznej rodziny praktycznie moją rodziną nie jest, może więc powinnam używać innego słowa dla mojej definicji rodziny? po prostu słowo :bliscy?
 -sukces? osiągnięcie celu?
  • Czy pojęcie wartościowe jest tożsame z dobre? nie wiem
5. Stosunek do boga:
  • Czy bóg istnieje? Wobec biblijnego wybieram silny ateizm, ponieważ jest wewnętrznie sprzeczny, inne znane z różnorodnych religii - aktualna postawa to agnostyk ateista
  • Jeśli tak to jaki? ew dopuszczam wizję boga praktycznie tożsamego z wszechświatem, lub z świadomością, ew to 'ja' jestem owym bogiem, czy też fragmentem boga...ale w takim wypadku rozsądniej nie korzystać ze słowa 'bóg', istnieć istnieje bóg jako pojęcie, idea, ale w ten sam sposób istnieją różowe niewidzialne jednorożce i krasnoludki, choć krasnoludki przynajmniej dość łatwo zdefiniować i w teorii są poznawalne, ale z braku dowodów i tak zakładam że realnie to jednak ich nie ma...
  • Jak zdefiniować boga? no właśnie, jak? w mnogości różnych wizji boga ciężko mi dotrzeć do wspólnego mianownika
  • Jakie powinien mieć cechy? takie aby dało się je jakoś rozpoznać, aby dały podstawę do uznania że istnieje - to byłby mój ideał... choć odnoszę wrażenie że często w definicji boga podstępnie kryje się jego niepoznawalność...
  • A może pytać o bogów/boginie? a czemu by nie?
  • Czy taka istota wiąże się z początkiem wszechświata? z moim istnieniem? Czy wpływa na nasze życia? Jeśli tak to w jaki sposób i dlaczego? aby na to móc odpowiedzieć potrzebuję dobrej definicji boga, tego konkretnego z Biblii odrzucam, gdyż uznaję że istnienie istoty wewnętrznie sprzecznej jest wysoce nieprawdopodobne. Można by zdefiniować słowo bóg jako praprzyczynę istnienia ale czy nie wygodniej byłoby używać wówczas zwrotu praprzyczyna niż wciągać w to mętną definicję boga?
  • Czy chciałbym aby bóg istniał?  W sensie Boga biblijnego( moim zdaniem podchodzi pod niego zarówno Bóg chrześcijan, jak i żydów jak i mahometan) - nie,ponieważ księgę tą przeczytałam i ów Bóg to jakiś sadystyczny psychopata ze schizofrenią ( serio, nikogo obrażać nie chcę, ale takie są moje wnioski z tej lektury i teksty że dosłownie należy brać te pozytywne fragmenty, a całą resztę jako metaforę mi nie pomagają) 
W sensie boga jako wszechogarniającej świadomości, której jestem integralną częścią - tak, 
W sensie boga który by mnie serio kochał i wspierał - tak
W sensie boga jako boskiej części mnie - czemu nie? 

6.Co jest dobre a co złe?
  • Jak to rozpoznawać? Na jakiej podstawie? Dobro i zło to moim zdaniem wynik subiektywnej oceny, z tym że to co dobre to to co nie jest złe, a złe jest to co wywołuje krzywdę i cierpienie nie mające bardzo sensownego uzasadnienia ( np wyjęcie drzazgi boli, jest krzywda ale końcowy efekt jest dobry, więc złe to nie jest)
  • Jak reagować na zło? Walka ze złem, powinna polegać na wspieraniu dobra, równocześnie obojętność wobec zła też jest złym zachowaniem.
  • Skąd się bierze zło? Zło wynika z głupoty, z niewiedzy, z braku zrozumienia.
  • Czy cierpienie jest tożsame ze złem? nie, zależy to od tego czy prowadzi do dobra, czy też nie, oraz czy jest adekwatne do uzyskanego dobra
  • Co może lub nie może być oceniane w kategoriach dobra i zła? rzeczy? uczynki? intencje? Dobre lub złe mogą być działania- ich skutki oraz intencje, rzeczy(obiekty fizyczne) są neutralne, tak samo ludzie nie są dobrzy ani źli, to ich działania mogą być dobre lub złe, a może chodzi tylko o efekty tych działań?
.
7. Prawda :
  • Czy istnieje? sądzę że obiektywna prawda istnieje, jako idea,
  • Czy jest osiągalna? nie, na mój gust dotarcie do pełnej prawdy tak samo jak do doskonałości jest niewykonalne, bo to idea... co śmieszne dochodzę do wniosku że używam słowa 'idea' ale wygodnej definicji podać nie potrafię
  • Na jakiej podstawie uznawać że coś jest prawdziwe lub nie? mogę próbować oszacować prawdopodobieństwo, wyszukiwać sprzeczności, paradoksów i próbować jakoś dojść do rozwiązania
  • Czy prawda jest dobra, a iluzja zła? nie wiem, w niektórych przypadkach tak ,w innych nie, może po przeanalizowaniu konkretnie większej ilości przykładów sytuacja się rozjaśni.
  •  Jak wyglądają relacje między prawdą, wiedzą, wiarą, przekonaniem i opinią? próbowałam zrobić schemat, ale nie dość że wyszedł jak kłębek sznurka w kieszeni i to poplątany z patyczkami to jeszcze mam większy mętlik niż przedtem
8.Religie i wierzenia:
  • Jak definiuję religię? System wierzeń( z zasady w bóstwa,lub w przypadku religii nieteistycznych w pewne idee, choć w sumie to bóg to też idea... ) dogmatów i praktyk powiązany z organizacją kulturowo-społeczną
  • Czy wyznaję jakąś religię? Jeśli tak to dlaczego? nie, do tego religie połączone z fanatyzmem, niesprawiedliwością, krzywdą itd uważam za zjawiska szkodliwe, w innym wypadku akceptuję i szanuję wyznawców, choć czasem może tego być nie widać, bo jestem dość ciekawska i mam zwyczaj gdy ktoś wykazuje chęć do rozumowy zadawać pytania, które ludzie czasem traktują jako atak...
  • Czy śmierć jest definitywnym końcem wszystkiego? Jak to wpływa na życie? mimo absolutnego braku dowodów blisko mi do pewnej formy reinkarnacji( z hinduistyczną wizją ma to mało wspólnego) ,choć opcja że po śmierci nie ma nic mnie osobiście nie przeraża i uznaję ją za wielce prawdopodobną
  • Na jakiej podstawie w cokolwiek wierzę? Czy wiara wymaga dowodów? Nie potrafię w nic uwierzyć nie mając do tego podstaw, wiara to dla mnie rodzaj przekonania typu nie mam dowodów/nie mam konkretnych dowodów, ale chcę aby było tak a tak , dlatego wybieram tą opcję, np wybieram wiarę w istnienie gdzieś w kosmosie innych istot, mimo braku twardych dowodów, ale biorąc pod uwagę rozmiar wszechświata, sytuacja abyśmy byli sami jest moim zdaniem wielce nieprawdopodobna, a ogromne odległości tłumaczą brak kontaktu, wiary w boga nie wybieram, gdyż zwyczajnie dowody na istnienie takiej ( zresztą jakiej?) istoty do mnie nie przemawiają
9. Stosunek do polityki i prawa, kwestia wolności:
  • Jaki ustrój uważam za najlepszy? Dlaczego? nie wiem, super byłaby anarchia ale tylko pod warunkiem że każdy dążyłby do jak najwyższego poziomu szczęścia wszystkich , każdy by każdego szanował, starał się być jak najmądrzejszy, odpowiedzialny itd, ale to już czysta utopia
  • W jaki sposób powinno się ustanawiać prawo? nie wiem
  •  Jakie prawa powinny przysługiwać każdemu? każdy powinien mieć prawo do zaspokajania swoich potrzeb, w sposób nieograniczający tego prawa innym na tyle na ile jest to możliwe
  •  Jak szeroko zdefiniować 'każdego'? Co na przykład z prawami zwierząt? każda istota powinna mieć prawo do zaspokajania swoich potrzeb, w sposób nieograniczający tego prawa innym na tyle na ile jest to możliwe, więc np lew może upolować owcę i ją zjeść, bo z natury nie ma innego wyboru - jest mięsożerny, człowiek, no cóż... na roślinach przeżyje... z tym że równocześnie szanuję wybory innych i nikomu nie zamierzam narzucać przejścia na wege, no i idąc tym tropem odbieranie kurą jajek a krową mleka  na dobitkę odbierając im wolność też jest 'bezprawne' i w sumie to należałoby z tego zrezygnować, ale... no cóż... jajka są smaczne;) ale bardzo szanuję wegan( o ile nie nawracają na siłę innych i nie są nawiedzeni;)
  • Kto i w jakim wypadku moim zdaniem powinien móc komuś czegoś zabronić? Gdzie leży granica indywidualnej wolności? chyba w momencie gdy czyjeś zachowanie ewidentnie łamie prawa innych, uniemożliwia lub utrudnia im zaspokajanie swoich potrzeb, po prostu w ramach obrony koniecznej
10. Wolna wola:
  • Czy istnieje? Jaki ma zakres? Na ile świadome mogą być nasze decyzje? Na co tak naprawdę mamy wpływ? nie wiem, niby wydaje mi się że podejmuję świadome decyzje, ale niby kto je podejmuje? na zapadające wybory mają wpływ przeszłe doświadczenia, niby mogę przynajmniej dokonać własnej interpretacji zdarzeń, ale w sumie to interpretuję je przez pryzmat wcześniejszych doświadczeń...
11.Świadomość:
  • Jak ją zdefiniować? Czym jest świadomość?  nie wiem
  • Czy jest to coś materialnego? sądzę że nie, jakoś cząsteczek świadomości nawet nikt nie szuka, choć może być ona wynikiem działania materialnych neuronów i być jakoś tam zapisana
  • Czy istnieje nadświadomość? podświadomość? nie wiem, choć pojęcia te bywają użyteczne
  • Jakie są zależności między świadomością, samoświadomością umysłem, mózgiem, myślami? nie wiem
  • Rozwój świadomości? dopóki nie zdefiniuję świadomości nie mam jak się wypowiadać o jej rozwoju.
Natomiast wiem że mogę rozwijać samoświadomość, bo ją definiuję jako wiedzę o sobie, tylko że w tym wypadku 'sobie' oznacza mechanizmy działania moich myśli, emocji itd, co się gryzie z punktem pierwszym... 

12.Stosunek do własnych poglądów, racji, pomyłek
Mam pełne prawo do błędów i pomyłek,tak samo jak mam prawo czegoś nie wiedzieć, inni oczywiście także takie prawo mają:) W świetle nowych dowodów jestem gotowa nawet całkowicie zmienić swoje przekonania, ale bez argumentów które do mnie przemówią, nie ma o tym mowy. Lubię dowiadywać się o argumentach np zwolenników płaskiej ziemi, kreacjonistów, fanów wszelakich teorii spiskowych itd, zmusza to do przemyśleń i wzbogacania wiedzy. 
Racja? Kto ją ma? hmm... a nawet jeśli będę ją mieć to do czego może mi się ona przydać, za najowocniejszą dyskusję, rozmowę uważam tą, dzięki której mogłam poznać nowe punkty widzenia, nowe weryfikowalne informacje i poprawić, zmienić swoje dotychczasowe poglądy, opinie, wzbogacić swoją wiedzę...

13. Rozum i racjonalne myślenie oraz kwestia emocji, uczuć, intuicji
Wybieram racjonalne myślenie, logikę, starając się równocześnie korzystać z informacji jakie niosą odczuwane emocje, uczucia, przeczucia, tak samo jak staram się korzystać z doznań zmysłowych do poznawania świata.

czwartek, 25 stycznia 2018

Czego tak naprawdę potrzebuję?

To czego potrzebuję to równocześnie to do czego mam prawo. Mam prawo do zaspokajania swoich naturalnych potrzeb, oczywiście w sposób niekolidujący z prawami innych istot, na tyle na ile jest to możliwe. W pewnym zakresie mam także prawo do kontrolowania swoich potrzeb,ale czy mam prawo celowo je redukować, lub wręcz ich nie realizować? To praktycznie pytanie : czy mam prawo dążenia do autodestrukcji? Osobiście uważam że jeśli nikomu poza osobą która podjęłaby świadomie taką decyzję by to nie szkodziło to tak, ale w praktyce może być ciężko o sytuację w której nikomu by to nie szkodziło... no i czy taka decyzja może być w pełni świadoma?
Ale odchodzę od tematu!
Istnieję fizycznie, jako istota żywa, mam instynkt samozachowawczy, więc mam prawo żyć, rozwijać się w naturalny dla mnie sposób:
-potrzebuję być żywa, choć jak nie będę żyć to nie będę niczego potrzebować, więc to jest jakby nie patrzeć potrzeba nadrzędna.
To jak moje ciało jest fizycznie/biologicznie zbudowane warunkuje to że potrzebuję :
- wody i odpowiedniego pożywienia ( zawierającego wszystkie niezbędne substancje chemiczne w odpowiednich proporcjach)
-możliwości wydalenia zbędnych substancji
- odpowiednich warunków fizycznych -atmosfera o określonym składzie, zakres temperatur, ciśnienia, grawitacji, promieniowania itd. Zapewnienie schronienia przed niesprzyjającymi warunkami.
-odpoczynek, sen
-potrzeby seksualne ( i nie chodzi tylko o samą reprodukcję, ale o szeroko rozumianą seksualność)
- dostarczanie odpowiedniej ilości bodźców zmysłowych, w tym także dotyk
-odpowiednia ilość ruchu
-możliwości dbania o higienę, czyli potrzeba utrzymywania ciała w czystości

Wszystko oczywiście adekwatne do wieku rozwojowego

Teraz wchodzę w jeden konkretny organ- mózg...
Najstarsza warstwa, tak zwany mózg gadzi, odpowiadający za proste reakcje emocjonalne na kontakt z otoczeniem.
Z niej bierze się potrzeba unikania doznań nieprzyjemnych oznaczanych jako: strach( informacja - uwaga! niebezpieczeństwo! walcz lub uciekaj! podnieść poziom kortyzolu i adrenaliny, napiąć mięśnie), smutek( info - strata, spowolnić aktywność, aby uniknąć dalszych strat), złość ( info- to mi nie pasuje, adrenalina w górę - trzeba walczyć o swoje!), odraza ( info- uwaga! oddalić się! wykrzywić nos, nie wdychać tego, zainicjować odruch wymiotny- to może być trujące ). Mam prawo te emocje odczuwać i wyrażać w akceptowany przez otoczenie sposób, korzystać z informacji z nich płynących, mam też prawo je kontrolować,weryfikować za pomocą wyższych funkcji umysłowych, ale ignorowanie ich do niczego dobrego nie prowadzi.
Z 'gadziego mózgu'  bierze się także potrzeba dążenia do maksymalizacji odczuwania emocji przyjemnych czyli poczucia bezpieczeństwa, radości, zadowolenia ( info - jest ok, rób tak aby czuć się tak jak najczęściej! to mi pasuje! wyrzut dopaminy - będącej niejako markerem ważności, a także dosłownie molekułą przyjemności... wyrzut serotoniny - kolejna molekuła szczęścia, bardziej w znaczeniu stanu relaksu i zadowolenia)
Te podstawowe emocje oraz ich pochodne potrafią dać cenne informacje i właśnie jako rodzaj znaków informacyjnych być traktowane.
Podsumowując - z działania systemu pierwotnych emocji:
-potrzeba unikania doznań nieprzyjemnych
-potrzeba dążenia do maksymalizacji doznań przyjemnych

Dalej mamy układ limbiczny, siedlisko bardziej złożonych emocji oraz uczuć , z niego wywodzą się naturalne potrzeby emocjonalne, które powinny być najpierw zaspokajane przez nasze otoczenie,ale z biegiem czasu tak samo jak uczymy się zdobywać pożywienie i jeść samodzielnie tak samo powinniśmy stawać się zdolni do samodzielnego zaspokajania i tych potrzeb. Niestety w wielu sytuacjach potrzeby te w dzieciństwie nie do końca bywały zaspokajane, może z tego wynikać wykrzywiony obraz świata - temat do głębszej analizy)

Podstawowe potrzeby emocjonalne (w ujęciu twórców terapii schematu) to:
-potrzeba bezpiecznego przywiązania (czyli stworzenia relacji bezpiecznej, w której możemy doświadczać troski, opieki i akceptacji, oraz miłości),
-potrzeba autonomii, kompetencji i posiadania własnej tożsamości, ( pytanie kim jestem???)
-potrzeba wolności wyrażania swoich prawdziwych uczuć i potrzeb,
-potrzeba spontaniczności i zabawy,
-potrzeba realistycznych granic i samokontroli.

 Dopisałabym:
-okazywanie i zyskiwanie zainteresowania
-ciekawość, potrzeba poznawania i rozumienia świata i siebie ( ta u mnie jest na wręcz chorym poziomie;)
-potrzeba stymulacji ( ta też jest czasem mocno rozwinięta - ot taki ze mnie typ nałogowca)
-potrzeba kreatywności, wyrażania siebie
-potrzeba bycia rozumianym ( ja bym chciała chociaż sama siebie rozumieć)
-potrzeba bycia akceptowanym i szanowanym
-potrzeba kompetencji i osiągnięć
-potrzeba poczucia kontroli
-potrzeba niezależności ale i przynależności( jak realizować zarówno potrzebę przynależności jak i niezależności?)
-potrzeba własności
-potrzeba poczucia bezpieczeństwa

Zapewne listę tę można by znacznie rozwinąć. Na mój gust z zaspokajaniem potrzeb emocjonalnych jest jak z potrzebą odżywiania się - pokarm powinien być dobrej jakości, nie za mało ale i nie za dużo

.
Dodałabym może kategorię rozwoju osobistego,  rozwoju duchowego, choć to kategoria bardzo mętna....można by to także nazwać potrzebami umysłowymi, skoro mamy już poziom fizyczny, emocji prostych, emocji złożonych/uczuć?
Idąc tropem kolejnych etapów rozwoju mózgu byłyby one generowane przez nasze dwie ogromniaste półkule z warstwą neuronów produkujących myśli...
Pewna nie jestem ale może to stąd się wywodzi:
-potrzeba poczucia własnej wartości (Jest to specyficzna potrzeba, bo nikt z zewnątrz nam tego nie może dać, ale obniżyć już tak... Posiadamy szereg mechanizmów obronnych ego, z czego większość dość destrukcyjnych na dłuższą metę...)
 -potrzeba rozwoju, gromadzenia i przetwarzania danych, interpretowania wydarzeń i grupowania ich w kategorie
-potrzeba tworzenia przekonań, schematów myślowych, kluczowych przekonań
( tu moim zdaniem tkwi spory potencjał do 'autoprzeprogramowania się')
-potrzeba tworzenia regulacji życia społecznego, ustalania prawa

I teraz ostatnia kwestia : potrzeby duchowe...
Osobiście zakładając że człowiek duszę ma to bym uznała że jej jedyną potrzebą jest doświadczanie, a przez to rozwój, z tym że aktualnie co do istnienia duszy mam wątpliwości, choć może by ją nazwać świadomością? Ale zostawiając te rozkminy , na razie roboczo wrzucam tu:
- potrzebę wiary w istoty wyższe, nadające sens naszej egzystencji,
      ustalające co jest dobre a co złe itd
-potrzebę zasad moralnych, etyki
-potrzebę wiary w życie po śmierci, różne formy zaświatów
- potrzebę wiary w to że nie jesteśmy tylko zlepkiem atomów ( to akurat aktualna fizyka kwantowa i kosmologia w zasadzie wskazują- efekt obserwatora/niesamowita rola świadomości, traktowana coraz to poważniej hipoteza symulacji...)


Więcej potrzeb na chwilę obecną nie dostrzegam, a ostatni zestaw uważam za wymagający konkretnego rozkminienia, bo takie ujęcie tematu absolutnie mnie nie zadowala.




Światopogląd

Świadomy lub nie do końca, wdrukowany przez środowisko, kulturę, religię itd, lub przemyślany i wybrany samodzielnie - każdy jakiś światopogląd ma ( chyba...)
Mój jest mega niekompletny... nie do końca jeszcze przemyślany... ale mam wielkie ambicje to zmienić i nad tym popracować, przy okazji przewiduję że powstanie sporo wpisów, bo pisanie porządkuje mi myśli  Mam też nadzieję że ktoś życzliwy to przeczyta, wypatrzy niedoróbki i podzieli się swoją opinią, bo do czego jak do czego, ale do ukształtowania światopoglądu dyskusja rzecz wskazana, a może ktoś się dołączy i też zechce poweryfikować swoje poglądy, takie poszukiwania razem mogą być ciekawsze ;)

Plan roboczy to skupienie się nad listą zagadnień do przeanalizowania, przemyślenia, porównania różnych funkcjonujących poglądów i już tu pojawia się pierwszy problem - trzeba dopracować metodologię, czyli sprawić aby sam proces analizowania był jak najbardziej poprawny... Sprawić by światopogląd był jak najbardziej spójny, oparty na możliwie najkonkretniejszych dowodach...


Wstępna lista zagadnień:

0. Na czym opierać swoje przekonania? Jak poprawnie argumentować? Sofizmaty logiczne. Błędy poznawcze. Zniekształcenia myślenia . Schematy poznawcze. Itd

1. Stosunek człowieka do siebie samego:
 Kim jestem? za kogo się uważam? czy z czymś się identyfikuję? dlaczego jestem tym czym jestem? Gdzie leży granica mnie i nie mnie?

2. Stosunek do życia:
Czym jest życie? Dlaczego żyję? Po co żyję? Czy życie ma jakiś sens? Jeśli tak to jak go znaleźć? A może trzeba ten sens samemu stworzyć? Jak warto żyć? Czy warto żyć? Jeśli tak to dlaczego? Czym się kierować? Do czego dążyć a czego unikać?

3.Stosunek do rzeczywistości:
Idealizm? Materializm? Solipsyzm??? Co istnieje?

4. Jakie wartości są dla mnie najważniejsze i dlaczego? Jak rozpoznać co jest ważne a co nie?
 Jak zdefiniować i jakie mają dla mnie znaczenie: miłość? szczęście? piękno? wolność? rodzina? sukces? itd

5. Stosunek do boga:
Czy bóg istnieje? Jeśli tak to jaki? Jak zdefiniować boga? Jakie powinien mieć cechy?
Czy taka istota wiąże się z początkiem wszechświata? z moim istnieniem?

6.Co jest dobre a co złe?
Jak to rozpoznawać? Na jakiej podstawie? Jak reagować na zło? Skąd się bierze zło? Czy cierpienie jest tożsame ze złem? Co może lub nie może być oceniane w kategoriach dobra i zła? rzeczy? uczynki? intencje?

7. Prawda :
Czy istnieje? Czy jest osiągalna? Na jakiej podstawie uznawać że coś jest prawdziwe lub nie? Czy prawda jest dobra, a iluzja zła? Jak wyglądają relacje między prawdą, wiedzą, wiarą, przekonaniem i opinią?

8.Religie i wierzenia- niby ma to trochę wspólnego z tematem boga ale nie do końca...
Jak definiuję religię? Czy wyznaję jakąś religię? Jeśli tak to dlaczego?
Czy śmierć jest definitywnym końcem wszystkiego? Jak to wpływa na życie?
Na jakiej podstawie w cokolwiek wierzę? Czy wiara wymaga dowodów?

9. Stosunek do polityki i prawa, kwestia wolności:
Jaki ustrój uważam za najlepszy? Dlaczego? W jaki sposób powinno się ustanawiać prawo? Jakie prawa powinny przysługiwać każdemu? Jak szeroko zdefiniować 'każdego'? Co na przykład z prawami zwierząt? Kto i w jakim wypadku moim zdaniem powinien móc komuś czegoś zabronić? Gdzie leży granica indywidualnej wolności?

10. Wolna wola:
Czy istnieje? Jaki ma zakres? Na ile świadome mogą być nasze decyzje? Na co tak naprawdę mamy wpływ?

11.Świadomość:
Jak ją zdefiniować? Czym jest świadomość? Czy jest to coś materialnego? Czy istnieje nadświadomość? podświadomość? Jakie są zależności między świadomością, samoświadomością umysłem, mózgiem, myślami? Rozwój świadomości?

12.Stosunek do własnych poglądów, racji, pomyłek

13. Rozum i racjonalne myślenie oraz kwestia emocji, uczuć, intuicji



Ciekawie było by móc zrobić coś ala bazę aktualnych poglądów  sporej grupy ludzi, chętnych do dyskusji i zgłębiania tematu, do pokojowej i rozwojowej wymiany zdań...

Hmm... może z dzieciakami ciekawie by się to omawiało...

Sądzę że w następnym wpisie odpowiem sama dla siebie na powyższe pytania, po to by móc potem do tego wrócić i porównać czy coś się zmieniło.







środa, 24 stycznia 2018

Mity rozwoju osobistego - Możesz wszystko!

No, nie... Fakt faktem dużo osiągnąć się da ,ale jednak nie wszystko,po prostu warto myśleć logicznie i rozsądnie i na tym mogłabym zakończyć, ale mam chęć się rozpisać:P

Wygodnie się o czymś pisze dysponując przykładami ,więc na poczekaniu wymyślam kilka na pierwszy rzut oka mało realnych 'celów' :
A) Chcę mieć w Polsce uprawę krasnodrzewu pospolitego
B) Chcę zostać mistrzem świata w gimnastyce artystycznej
C) Chcę zamieszkać na obcej planecie w innej galaktyce
D) Chcę być zawsze szczęśliwa
E) Wygram 10milionów w totolotka

 Proponuję przed dalszą lekturą samodzielne na szybko przeanalizować możliwości realizacji powyższych celów, może to wpłynąć na poziom ewentualnej dyskusji, być może dojdziemy do zupełnie innych wniosków i zrobi się ciekawie...

Teraz szybki opis tego co moim zdaniem może sprawić że dany cel może okazać się nieosiągalny:
Według mnie do realizacji celu potrzebna jest wiedza o tym na co wpływu nie mamy a co wpływa bezpośrednio lub pośrednio na szanse powodzenia naszego planu, więc trzeba to uwzględnić, w końcu nie wszystko kontrolujemy.
Istnieją ograniczenia techniczne i fizyczne,czasem na szczęście są sposoby aby je obejść, choć często ich zastosowanie zwyczajnie nam się nie opłaca.
Pewne rzeczy są skrajnie nieprawdopodobne, dlatego warto oszacować prawdopodobieństwo
Ogólnie pewne rzeczy da się osiągnąć tylko dysponując odpowiednią wiedzą, planem, możliwościami , czasem da się 'podrasować' to czym dysponujemy, ale czasem jest to zwyczajnie poza zasięgiem.
No i zawsze warto sobie zadać pytanie po co mi to, bo nawet jak jakimś cudem uda się pokonać wszelkie bariery i ograniczenia to może się potem okazać że to zwyczajnie nie miało sensu i jednak warto było zająć się tym na samym początku drogi...

Coś jeszcze powinno się uwzględniać?

I po kolei spróbuję przeanalizować powyższe przykłady( serio ciekawe co wyjdzie)

A) Chcę mieć w Polsce uprawę krasnodrzewu pospolitego
Po pierwsze krasnodrzew pospolity to jakby ktoś nie wiedział krzew z którego uzyskuje się kokainę, nie dość że sprawa jest nielegalna i obarczona dużym ryzykiem to jeszcze ten krzaczek jakoś nie ma ochoty rosnąć w innym klimacie niż rodzima Ameryka Południowa,wielu potencjalnych potentatów narkobiznesu próbowało i z tego co mi wiadomo nikomu się nie udało. Sensowność? Potencjalne zyski mogłyby być spore...Teoretycznie można by tak dopasować parametry specjalnego growboxa aby krzaczek się rozwijał, będzie to kosztowało zdobycia mnóstwa szczegółowych informacji o dokładnych warunkach jakich krzaczki potrzebują, potem pokonanie dość problematycznej kwestii zdobycia sadzonek, nasion itd, ale powinno się to dać przeskoczyć, ew czas realizacji się przedłuży o areszt, rozprawę i dość prawdopodobną odsiadkę. Jeszcze zanim sprowadzimy okazy do uprawy, stajemy się ekspertami od growboxów tak aby uzyskać porządane parametry uwzględniając oczywiście rozmiar jaki przypuszczalnie mogą uzyskać krzewy.
Tak więc wychodzi na to że teoretycznie może się udać, ale czy jest ktoś chętny do podjęcia się takiego wyzwania? Może jednak mała modyfikacja planu i np przeprowadzka do Kolumbii w celu uprawy( oczywiście jak ktoś nie ma rodziny lub mu nie zależy na odczuciach bliskich gdy coś mu się stanie, ogólnie protesty najbliższych także inne opcje realizacji mogą skutecznie uniemożliwić ) lub znacznie bardziej na mój gust sensowna zmiana gatunku roślinki np na pomidory...


B) Chcę zostać mistrzem świata w gimnastyce artystycznej
Tu sądzę że będzie trudniej, szanse bardzo bardzo bliskie zeru... Po pierwsze z zasady trening gimnastyki artystycznej rozpoczyna się w młodym wieku, w późniejszym nie da się już odpowiednio do wymagań tego sportu rozwinąć stawów, więzadeł itd. Pokonanie własnej anatomii moim zdaniem jest praktycznie nieosiągalne, choć nie śmiem twierdzić że jest absolutne 0% szans*, ale będzie bardzo bardzo blisko tego wyniku. Do tego nawet jeśli uda się jakoś wytrenować ciało aby nadawać się do tego sportu to nadal daleko od mistrzostwa świata... Jedyną realną opcją było by przedefiniować coś:P Na przykład :stworzyć specyficzną odmianę gimnastyki artystycznej gdzie konkurencja będzie mała( np tylko dla osób które udokumentują że niczego nie trenowały do 30) i zorganizować mistrzostwa świata dla tej poddyscypliny ( ma ktoś pomysł na lepsze słowo???), ale sądzę że nie o taki tytuł chodziło.

*Generalnie uważam że prawdopodobieństwo nigdy nie wynosi ani pełnego zera ani 100% jedynie w wielu przypadkach jest temu bardzo bardzo bliskie, tak że niczego do końca pewna być nie mogę, choć mogę w oparciu o dostępne dane oszacować prawdopodobieństwo i w oparciu o te dane kształtować swoją opinię

C) Chcę zamieszkać na obcej planecie w innej galaktyce
Hmmm.... dostrzegam 'drobne' problemy techniczne:P
Jak na razie mnie mamy technicznych możliwości dotarcia nawet do najbliższej gwiazdy , a co dopiero do obcej galaktyki...
Planet potencjalnie nadających się do zamieszkania też ludzkość dopiero poszukuje i niby mamy doniesienia o 'Ziemi 2' ale dane na których się one opierają nie są super dokładne ani pewne
Tak ,więc chcąc to zrealizować zostaje czekać na mega skok cywilizacyjny( dobrze byłoby też wymyślić w jaki sposób się w ten rozwój zaangażować aby podczas oczekiwania coś robić), albo na cwaniaka - uzbierać kasą na kawał pola, nazwać go szumnie 'Inna Galaktyka' a postawiony tam budynek 'Obca Planeta' i już da się tam zamieszkać...
Przy dopuszczeniu wszelkich możliwych środków jak tego typu skrajne kombinacje wyjdzie na to że jednak wbrew mojemu pierwotnemu założeniu ten mit takim mitem nie jest...

D) Chcę być zawsze szczęśliwa
Problematyczne jest słowo 'zawsze' ... Ale można pomajstrować z definicją szczęścia tak aby uwzględniała równoczesne odczuwanie szczęścia oraz np strachu, smutku, złości, które są naturalnymi emocjonalnymi reakcjami na pewne sytuacje... Tylko jak by dokładnie taka definicja miała brzmieć?
 'Szczęście to stan w którym człowiek przebywa tyko dlatego że tak chce, przebywanie w nim jest niezależne od sytuacji, doznań, odczuć itd'
Nie abym uważała tą definicję za adekwatną, ale w tym przypadku się sprawdza.

E) Wygram 10milionów w totolotka
Tu wystarczy prosty rachunek prawdopodobieństwa ( opcję potencjalnie dokonywanych  oszustw olejmy) ... liczyć.. powinno się wszystko co się da weryfikować samodzielnie, lub przynajmniej przeanalizować wiarygodność źródła, dając równocześnie odbiorcy taką opcję...
Więc według wikipedii w przypadku losowania 6 liczb
1:13983816
do tego trzeba uwzględnić że nie zawsze są w puli jest 10 milionów a do tego nie koniecznie będziemy jedynymi z szóstką, więc szanse maleją

Tak więc i w tym przypadku okazało się że jakaś tam szansa na powodzenie jest, ale jako że bardzo bliska zeru to na pewno jako celu tego sobie nie obiorę, szczególnie że w tym przypadku nawet nie mam możliwości rozwoju jakichkolwiek kompetencji aby szanse zwiększyć. A nie! mam:D mogę w inny sposób zarobić tyle kasy aby ogromne sumy ładować w kupony lotka, tak aby sensownie zwiększyć swoje szanse, nie chce mi się liczyć, ale sądzę że aby szansa znacząco trzeba by zainwestować więcej niż te oczekiwane 10.000.000zł
Ktoś doby z matmy się nudzi i policzy?

wtorek, 23 stycznia 2018

10 zasad życia w zgodzie z zen

1. Naucz się robić jedną rzecz na raz
2.Cokolwiek robisz, rób to wolniej niż zwykle, z większym skupieniem
3.Cokolwiek robisz -dokończ to (jak trzeba podziel na  sensowne etapy, wprowadź modyfikacje)
4.Mniej znaczy lepiej (magia minimalizmu)
5. Rób sobie przerwy ( spokój, pełna świadomość bycia)
6. Nie bój się rutyny ( ale bez sztywnych reguł, elastyczność bywa przydatna)
7.Rytuały ( dodawanie 'ekstra' wartości do codzienności)
8.Naucz się siedzieć, nic nie robiąc ( medytacja, zazen)
9.Uśmiechnij się i bądź dla innych ( świat jest jednością)
10.Żyj prosto ( bez zbędnych komplikacji; zwyczajne zaspokajanie potrzeb)

ZEN= życie w teraźniejszości; doświadczanie życia, rzeczywistości w pełni taką jaka jest-
jaka jest? 
poszukiwanie prawdy
oddzielanie prawdy od iluzji

ZEN=bycie świadomym swojej jedności z wszechświatem

ZEN jest bardzo, bardzo proste: Czym jesteś????

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Agnostyk ateista

Obecnie uważam się za agnostyka ateistę. Dlaczego? Może napiszę kiedy indziej.
W tym wpisie chcę raczej skoncentrować się na definicjach, bo mam wrażenie że sporo osób ma z tym pewien problem...

-Wierzysz w boga?
-Jestem ateistką.
- Czyli wierzysz że boga nie ma? Skąd ta pewność?
-Nie, wcale nie wierzę że boga pod jakąś postacią na pewno nie ma, bo ze względu na szeroką i niekonkretną definicję boga nie mam możliwości zdobycia pewnej wiedzy w tym temacie.
-Czyli jesteś agnostykiem.
-Tak
-A mówiłaś że ateistką, a teraz wychodzi że jednak tak naprawdę nie masz do końca wyrobionego zdania?
-Mam : uważam się za ateistę agnostyka.
-Nic już z tego nie rozumiem...
-Może mamy dość typowy problem z definicjami? Co dla Ciebie oznaczają pojęcia: teizm, ateizm, agnostycyzm i gnostycyzm?
- Teista wierzy w Boga, ateista wierzy że go nie ma, a agnostyk po prostu nie wie, co do gnostyka to nie mam pojęcia co to oznacza.
-Ok, czyli nie do końca rozumiesz temat, pozwól że wyjaśnię, choć trochę to zajmie.

Duży problem w zrozumieniu tematu związany jest ze słowem gnostyk, które ma podwójne znaczenie: pierwsze, cytując za wikipedią :

 Gnostycyzm (z stgr. γνωστικός gnostikos „dotyczący wiedzy, służący poznaniu”) – doktryny i ruchy religijne powstałe w I i II w. na wschodzie cesarstwa rzymskiego, gł. w Syrii i Egipcie, dualistyczne i łączące elementy chrześcijaństwa z grecko-egipskim hermetyzmem. 

Czyli gnostyk jest wyznawcą gnostycyzmu, ale także:
gnostycyzm oznacza postawę "Tak" wobec pytania : Czy mogę wiedzieć? 

Agnostyk jest przeciwieństwem gnostyka w tym drugim znaczeniu, gdyż nie jest to osoba zaprzeczająca doktrynie gnostycyzmu, stojąca w opozycji do tego ruchu religijnego, a osoba która wobec pytania : Czy mogę wiedzieć? 
ma postawę : nigdy się nie dowiem, nie mam możliwości aby się dowiedzieć.

Tak więc w kwestii boga, takiego w najszerszej definicji obejmującej między innymi panteizm, opcję boga będącego przyczyną istnienia i potem nieingerującego w wszechświat jestem agnostykiem, bo nie dysponuję konkretnymi przesłankami ani argumentami pozwalającymi mi wyrobić sobie zdanie w tej kwestii. Natomiast może znów przez rozbieżność używanych definicji popełniłam pomyłkę, gdyż Tobie mogło chodzić konkretnie o Boga katolickiego...
- No jasne że tak!
-Dla mnie nie jest to takie jasne, gdyż słowo bóg obejmuje także innych bogów, inne definicje, ale jak już wiem że pytałeś się : Czy wierzę w Boga katolickiego ? To moja odpowiedź brzmi jestem ateistką gnostykiem, gdyż dysponuję pewnymi dowodami że boga żydów, chrześcijan i wyznawców islamu nie ma. Chodzi mi o wewnętrzną sprzeczność, ale o tym porozmawiamy innym razem,jeśli będzie taka chęć, bo odbiegam od tematu, więc wracam do ukonkretyzowania definicji:

WIARA
Ateista - nie wierzy w Boga.
Teista - wierzy w Boga.

Jest jeszcze inny mniej znany  i bardziej skomplikowany podział:
Teizm - utrzymywanie wierzenia w nadnaturalne istoty boskie/boga/bogów wpływające na nasz świat
Deizm-utrzymywanie wierzenia w nadnaturalne istoty boskie/boga/bogów które tylko ten świat zapoczątkowały , stworzyły, ale na niego nie wpływają
Ateizm -Słaby ateizm -brak wierzenia w nadnaturalne istoty boskie/boga/bogów.
Antyteizm - Silny ateizm -utrzymywanie wierzenia w nieistnienie nadnaturalnych istot boskich.


WIEDZA
Agnostyk - myśli, że nie możemy wiedzieć, czy Bóg istnieje, czy nie.
Gnostyk - myśli, że wiemy, czy Bóg istnieje, czy nie.




Możliwe są cztery kombinacje:

Agnostyczny ateista to ktoś, kto nie wierzy w bogów i myśli, że ich istnienie nie może być poznane. To może znaczyć, że nie wierzy w bogów, ponieważ nie ma żadnego dowodu na poparcie ich istnienia. Nie leży na nim ciężar dowodów, wystarczy że dowody teistów do niego nie przemawiają, że potrafi je obalić.

Gnostyczny teista to ktoś, kto wierzy w boga/bogów i myśli, że istnieją naprawdę. Ta pozycja jest zwyczajowo określana po prostu jako "wierzący", ponieważ odkąd ludzie wierzą w bogów, zazwyczaj uznają, że ich istnienie może być poznane. Leży na nim ciężar dowodów, ponieważ twierdzi że wie, czyli powinien umieć to uargumentować.

Gnostyczny ateista to ktoś, kto nie wierzy w bogów i myśli, że możemy wiedzieć, że z pewnością nie istnieją. To dość rzadka pozycja. Gnostyczny ateista może myśleć, że znalazł dowód na nieistnienie boga, lub został przekonany przez doświadczenia życiowe, czyli leży na nim ciężar dowodów.
Osobiście wobec konkretnych wizji boga przyjmuję to stanowisko gdyż w toku poszukiwań i zgłębiania tematu trafiłam na wiele wewnętrznych sprzeczności i wiem że w dyskusji w której rozmówca precyzuje że chodzi mu konkretnie o biblijnego Boga (w wielu krajach tradycyjnie pisanego z wielkiej litery, jako że jest to bóg nazywany/o imieniu Bóg) ciężar dowodów leży po mojej stronie.

Agnostyczny teista to ktoś, kto wierzy w boga/bogów, lecz myśli, że ich istnienie  nie może być dowiedzione. Kolejna rzadka pozycja, zwykle wierząc w bogów, uznaje się także ich prawdziwość,uważa się że bóg w którego się wierzy jest w jakiś sposób poznawalny.
Przyjmujący takie stanowisko sprawia że nie leży na nim ciężar dowodów, gdyż z założenia zakłada że udowodnić się tego nie da, po prostu nie przemawiają do niego argumenty za nieistnieniem boga


Jak widzisz mamy dwa popularne stanowiska i dwa rzadkie co sprawia że możemy użyć takiego schematu :
By Peter Brietbart
żródło: freethinker.co.uk

 Przybliżenie poglądów w różnych punktach schematu:
1. Nie wierzę w boga i nie ma żadnego sposobu, byśmy kiedykolwiek dowiedzieli się czy istnieje.
2. Jest niemożliwe, by mieć zupełną pewność co do istnienia boga, więc wolę myśleć, że nie ma żadnego.
3. Nie sądzę, byśmy zdobyli pewność o istnieniu boga, mimo wszystko wybieram wiarę.
4. Wierzę w boga. On ma nade mną pieczę.
5. Wierzę w boga. Wiem, że istnieje i mnie kocha.
6. Wiemy, że istnieje siła wyższa. Dzięki medytacji możemy się z nią skontaktować.
7. Naprawdę mam to gdzieś, nie dbam o to, nie interesuje mnie to, nie mam żadnego zdania
8. Jestem przekonany, że można dowieść nieistnienia bóstw.
9. Nie wierzę w żadnych bogów.


I aby jeszcze dołożyć kolejną opcję ustosunkowania się do kwestii istnienia lub nie istnienia bóstw:
 Ignostycyzm – pytanie o istnienie Boga jest pozbawione sensu, ponieważ nie posiada ono weryfikowalnych (czy testowalnych) skutków i dlatego powinno być zignorowane.
  „Nie wiem, co mam rozumieć pod pojęciem bóg, nie rozumiem sensowności tego pojęcia” - i w praktyce dopóki w danej dyskusji nie ustali się definicji boga to najbezpieczniejsze stanowisko, bo w końcu inaczej się dyskutuje gdy np okaże się że nie chodzi o 'typowy' teizm, a o
panteizm– wiara, że bóg jest tożsamy ze światem
lub panenteizm– wiara, że świat jest częścią boga

Do kolekcji jakby nadal było mało opcji :

Apateizm  – przekonanie, założenie lub zaakceptowanie poglądu, że bóg i religia nie mają znaczenia dla ludzkiego życia.

Aha, właśnie - religie, bo w sumie o ustosunkowaniu się do kwestii religii jeszcze nie rozmawialiśmy... Bo w końcu wbrew przekonaniom sporej grupy ludzi wiara w boga z religijnością nie zawsze ma cokolwiek wspólnego...

Nonteizm- doktryna religijna, która nie afirmuje ani też nie neguje istnienia boga, np. buddyzm

Tak przynajmniej ja to widzę, nie uważam że znam prawdę ostateczną (wręcz mam poważne wątpliwości by takowa istniała, a nawet jeśli istnieje by była dla ludzi osiągalna), sensowne argumenty chętnie przemyślę, na chwilę obecną co do boga wielkich religii monoteistycznych - silny ateizm, co do innych pozostaję ateistą agnostykiem

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Reaktywacja

"Troszkę" blog leżał odłogiem, tak wyszło, ale ostatnio zaczynam znów czuć potrzebę pisania, więc może "ożyje" :)
Sądzę że tematyka lekko się zmieni, lecz niczego konkretnego nie planuję, jak ma żyć to niech żyje swoim życiem, choć najprawdopodobniej wykorzystam bloga do uporządkowania i ponownego  przerobienia tematów które trafiły do mojego specjalnego zeszytu.