sobota, 27 kwietnia 2019

Niebo

Byli sobie ludziowie, całkiem spora grupka ludziów. Ludziowie żyli patrząc w dół, do przodu lub do tyłu, w prawo lub w lewo.
Pewnego dnia jeden ludź dokonał czegoś niezwykłego- spojrzał w górę i ujrzał niebo...
Było cudowne, błękitne i świecące. Okrzyknięto tego ludzia synem Nieba, tym który widział i wie jakie jest.
Ale potem kolejny ludź spojrzał w niebo... Było granatowe i groźnie błyskało...
Nie, któryś musi kłamać, niebo nie może być i błękitne z okrągłą jasną kulą a równocześnie granatowe, niosące grzmoty i pioruny...
Na dodatek ujawnili się kolejni pretendenci do tytułu syna Nieba, ale oni twierdzili, że niebo jest czarne i pełne migoczących punkcików albo że szare, a nawet, że niby błękitne ale równocześnie białe...
Każdy miał swoich fanów gotowych umrzeć za prawdę o tym jakie jest niebo... Każdy myślał, że wierzy w lepsze niebo, w prawdziwe. Niektórzy uznali, że to wszystko bzdury, bo nie ma żadnego "w górze"...
Nikt nie słuchał uznanego za szaleńca starca twierdzącego, że nie ma lepszego i gorszego nieba, że każdy z widzących serio widział to samo niebo, bo niby jakim cudem? Każdy wie, że nic nie może być czarne z migającymi punktami a równocześnie błękitnobiałe oraz szare...
Nikogo nie obchodziło, że starzec po prostu każdego dnia i każdej nocy, w każdej godzinie nieba doświadcza i wie jak różne przybiera formy... On widział je także w czerwieni, pomarańczy i purpurze... On często podziwia wschody i zachody słońca, obserwuje obłoki, burzowe chmury i gwiazdy, wie jak zmienia się księżyc, ale kto by w takie brednie uwierzył...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz