środa, 3 kwietnia 2019

Fundament fundamentalizmów

Nałóg książkowy się rozwija, ostatnio Zakaz myślenia i 50 mitów o ateizmie .

Dotarło do mnie co jest fundamentem wszelkich fundamentalizmów:
Założenie, że niezbędny jest jakiś niepodważalny pewnik na którym można by się oprzeć. Dla religii monoteistycznych jest to założenie, że istnieje osobowy Bóg, który jest źródłem wszystkiego, szczególnie moralności, jest najwyższym i niepodważalnym ideałem i niedoścignionym wzorem.
Można swój fundamentalizm oprzeć na dowolnym niepodważalnym założeniu i to rozwijać.
Jakby problemem było to, że najprawdopodobniej nie ma niczego pewnego, że najprawdopodobniej są tylko założenia i należy je podważać. Oczywiście samą sensowność podważania też należy uznać za założenie, bo może jednak czegoś nie warto;)
Być sceptycznym nawet wobec bycia sceptycznym lub autorytarnie wybrać sobie jakiś pewnik( lub pozwolić aby to otoczenie go narzuciło)- oto dylemat...

Założenia warto mieć, szczególnie gdy się je zweryfikowało wnikliwie, ale ignorowanie nowych danych byle tylko chronić założenie wywyższone do rangi pewnika to absurd ( to stwierdzenie też podlega weryfikacji).

Dobra, ale jakąś choćby podważalną bazę warto chyba mieć?
Zachodzi doświadczanie... A kto, czego, dlaczego i po co to pole do popisu:)

Nie rozsądniej przyznać , że to człowiek za pomocą omylnego rozumu decyduje o tym czy i jaki będzie miał autorytet, pewnik. Siłą, rzeczy ostatecznym autorytetem jesteśmy sami dla siebie i to może przerażać. No i jak rządzić takimi suwerennymi jednostkami, które odkryły, że im więcej wiedzą i weryfikują tym lepszym stają się autorytetem? Jak rządzić tymi, którzy ciągle doskonalą swoją wizję ideału?

Pewne prawie pewniki wynikają z doświadczenia np grawitacja, ale zawsze można jej przeczyć, co się według opartego na doświadczeniu modelu źle kończy, lepiej ją zaakceptować i pozornie naginać wykorzystując inne zjawiska i sobie polatać.

Akceptacja wyników doświadczeń połączona z gotowością do zmiany modelu gdy dośeiadczenie mu zaprzeczy to zupełnie inna bajka niż przyjęcie na wiarę czegoś co głoszą nam tzw autorytety.

Gdy dziecko jest małe ma za mało doświadczenia i umiejętności aby weryfikować źródła wiedzy i opiekunowie są autorytetami, ale zdając sobie sprawę z własnej omylności powinni szybko rozwiać ten mit. Dawać bezpieczeństwo, ale nie skłaniać do bezwarunkowego posłuszeństwa, objaśniać powody takich a nie innych działań, pozwalać je kwestionować. Trudne, ale chyba to lepsze niż wychować sobie mentalnego pelikana łykającego wszystko jak leci.

Czy lepszy jest świat złudzeń czy początkowo bolesnej i do tego niepewnej prawdy? Jak komu pasuje...
Z bajek trudno się wyrasta... Odczarowywanie rzeczywistości niesie rozczarowania.

Być niewolnikiem pewników czy suwerennym władcą niepewności?

Budować dom na fundamencie z iluzji zazwyczaj obok innych takich domków w oparciu o gotowe plany czy mikro planetkę zawieszoną w próżni? Na planetce można stawiać domy... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz