wtorek, 30 kwietnia 2019

Miłość jako zaangażowanie

Wątpię abym kiedykolwiek dobrze zdefiniowała Miłość, bo tego nie da się zamknąć w słowach...

Kolejna wersja brzmi: Miłość to zaangażowanie w dobro obiektu miłości.

Miłość wymaga moim zdaniem obiektu miłości, może nim być sam kochający, czyli można kochać siebie, albo kogoś lub coś.

Czy można zaangażować się w dobro jakiejś czynności? Mówimy: kocham jeść, kocham spacerować, ale w praktyce chodzi o lunienie, o to że sprawia to przyjemność, z dobrem nie musi mieć nic wspólnego, bo można też kochać zachowania destrukcyjne, choć taka miłość często idzie w parze z nienawiścią...

Czy nienawiść jest przeciwieństwem miłości? Moim zdaniem nie...
Uwielbiam-lubię-jest mi obojętne-nie lubię-nienawidzę...

Nie kochać to nie to samo co nienawidzić.
Nienawidzić to nie chcieć widzieć, chcieć coś usunąć, zlikwidować, zniszczyć...

W takim wypadku gdy miłość to zaangażowanie w dobro, czyli kochanie, to miłość jest czynnością... Co robię? Miłuję.
Rzadko na codzień się tak mówi, nastąpiło je kocham.

Miłość to coś co się czuje i objawia się zaangażowaniem, zarówno umysłowym jak i działaniami w świecie fizycznym.

Miłość to coś innego niż zakochanie, zakochanie to rodzaj nałogu, stan umysłu bliski chorobie psychicznej, ale na tyle przyjemny, że lubimy być zakochani o ile tylko narkotyk, czyli obiekt zakochania jest dostępny.

Czy zakochanie jest tożsame z zaangażowaniem w dobro osoby w której się ktoś zakochał? Nie koniecznie... To bardziej pragnienie bycia blisko z tą osobą, wręcz posiadanie jej i to zarówno emocjonalnie jak i fizycznie( nie tylko o seks chodzi, ale ogólnie o kontakt fizyczny).

Zakochanie- kochanie
Miłość - jednak miłowanie...
Czy ma to coś wspólnego z byciem miłym?
Z czuciem się miło?

Miłość jako zaangażowanie w dobro, nie tylko samo pragnienie dobra, bo miłość bez działań jest martwa...
Co można zrobić dla dobra obiektu miłości?
Przede wszystkim poznać potrzeby, zrozumieć...

Czyli aby nauczyć się lepiej kochać/miłować niezbędna jest wiedza, zaangażowanie w jej zdobycie, zaangażowanie w poznanie obiektu miłości. Poznać przyczyny, skutki i cele. Poznać potrzeby i pragnienia, rozpoznać które pragnienia serio prowadzą do dobra, do rozwoju, wzrastania, samorealizacji, a które są destrukcyjne.

Ważne jest też szanowanie wolności i suwerenności obiektu miłości, chodzi o wspieranie, a nie o rządzenie wbrew woli jeśli obiekt jest bytem posiadającym wolę...

Czy można pozwolić kochanej osobie na robienie czegoś co uważamy za krzywdzące ją?
Trudna sprawa, bo przecież zależy nam na jej dobru... Gdy wiemy, że takie działanie jej nie zniszczy, nie ograniczy na zawsze samorealizacji to rozsądnej na to pozwolić jedynie przedstawiając naszą opinię, czasem aby się czegoś nauczyć/coś zrozumieć trzeba tego osobiście doświadczyć.
Inna sprawa, gdy taka osoba robi coś co ze względu na destrukcyjną moc niczego jej nie nauczy, nie przyczyni się też do niczego dobrego... Tylko jak to ocenić?

Znów wiedza, a raczej mądrość, bo nie chodzi o samo posiadanie informacj, ale o rozumienie, praktyczne zastosowanie, umiejętność przeprowadzania realistycznych symulacji w umyśle...

Coraz wyraźniej widzę jak wartości:
Miłość
Prawda
Moc
Wolność
Piękno
Dobro
Życie
są ze sobą nierozłącznie powiązane, czas najwyższy to kolejny raz rozrysować...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz